Zadzwonił do nas jeden z Czytelników z informacją, że na ulicy Skromnej stoi, jego zdaniem porzucony, samochód. Jak opisuje, to zwykła zawalidroga.
- To fiat punto, ma tablice rejestracyjne i stoi w tym samym miejscu od roku. W jednym z kół już nie ma powietrza - opowiada.
Arkadiusz Bereszyński, rzecznik bydgoskie straży miejskiej, który przyjął od nas zgłoszenie Czytelnika, radzi, by w podobnych przypadkach zadzwonić pod alarmowy i bezpłatny numer municypalnych - 986.
- Przekazałem sprawę strażnikom z Referatu Śródmieście, by na miejscu sprawdzili sprawę - dodaje.
A jak w ogóle wygląda cała procedura związana ze stojącymi przed dłuższy czas w jednym miejscu samochodami? Ich los, jak się okazuje, zależy od wielu czynników.
Arkadiusz Bereszyński wyjaśnia, że odholowanie takiego auta to ostateczność. Rzecznik strażników zwraca uwagę, że w takich sytuacjach zalecana jest ostrożność. Może się na przykład okazać, że to zawistny sąsiad, dla którego brakuje miejsca do parkowania, a w ten sposób chce je sobie zapewnić.
Po każdym zgłoszeniu strażnicy jadą więc na miejsce, by przekonać się, jak wygląda cała sytuacja. - Na pewno przesłanką do usunięcia takiego auta jest brak tablic rejestracyjnych - zwraca uwagę rzecznik.
- Nie podejmujemy decyzji o usunięciu samochodu pochopnie. Odholowanie auta to ostateczność - tłumaczy Bereszyński.
Czasem jest też tak, że strażnicy robią zdjęcia i na miejsce wracają po miesiącu, by sprawdzić, w jakim stanie .
Kolejna kwestia, która muszą zbadać strażnicy, to, czy stab auta może wskazywać, że jest ono długotrwale nieużytkowane. Jeśli municypalnym udaje się ustalić właściciela pojazdu, strażnicy starają się z nim porozmawiać, ustalić, dlaczego auto tak długo stoi w jednym miejscu, czy ma ważne badania techniczne i OC.
Ważne jest też, że gdzie samochód stoi. Zgodnie z prawem o ruchu drogowym, auto może zostać odholowane na koszt właściciela, jeśli jest to droga publiczna, strefa ruchu lub strefa zamieszkania.
Nasz region bliżej morza, czyli pociągiem z Bydgoszczy na Hel.
