https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Poseł był po kielichu

fot. sxc
Słynny w całym kraju po wyprawie na Cypr, poseł Łukasz Zbonikowski ma już na koncie wyrok za kierowanie autem po kielichu. Stracił prawo jazdy i zapłacił grzywnę.

O włocławskim polityku PiS głośno od czasu, gdy wraz ze swym partyjnym kolegą, Karolem Karskim, zostali oskarżeni przez właściciela cypryjskiego hotelu, że po pijanemu zniszczyli dwa wózki golfowe. Obaj posłowie, którzy pojechali na Cypr na posiedzenie podkomisji Zgromadzenia Parlamentarnego Europy, kategorycznie temu zaprzeczają.

Jak udało nam się ustalić, w życiorysie posła Zbonikowskiego jest jednak pewien wstydliwy szczegół, który on sam trzymał dotąd w ścisłej tajemnicy. Kiedy przyszły lider toruńskiego okręgu PiS był jeszcze skromnym włocławskim radnym, zdarzyło mu się raz zasiąść za kierownicą po paru głębszych. Ale miał pecha. Nad ranem 4 sierpnia 1999 roku zatrzymali go włocławscy policjanci, gdy jechał swoim fiatem. Alkomat wykazał, że miał we krwi prawie 0,8 promila alkoholu. (Plik mp3)

Przy takiej ilości dziś byłby już przestępcą. Wtedy jednak obowiązywało łagodniejsze prawo. Stanął przed kolegium ds. wykroczeń, które skazało go na 450 zł grzywny i pozbawienie prawa jazdy na 7 miesięcy.

- Czy to prawda, że zabrano panu prawo jazdy? - pytam w miniony piątek posła Zbonikowskiego.

- To przecież można sprawdzić w Krajowym Rejestrze Skazanych - odpowiada poseł. Nie można, bo sprawa sprzed tylu lat ulega z mocy prawa tzw. zatarciu skazania. Jeszcze raz pytam więc, czy to prawda? Zbonikowski oświadcza, że nie może teraz rozmawiać, bo zaraz zaczynają się sejmowe głosowania. Już przy następnej rozmowie potwierdza jednak nasze informacje.

- Raz w życiu popełniłem taki błąd. Nauczyło mnie to, że teraz gdy zbliżam się do samochodu nie spojrzę nawet na szklankę piwa. Ale już za to odpokutowałem i nie widzę potrzeby, by teraz, na siłę odgrzewać tę sprawę - mówi poseł. A w kontekście sprawy cypryjskiej?

- Sprawa cypryjska to bezpodstawne pomówienie i w żaden sposób nie można ich wiązać - twierdzi Zbonikowski. Podkreśla, że hotel mimo zapowiedzi do tej pory nie wytacza żadnego powództwa. Być może zrobią to obaj posłowie. O ile hotel ich nie przeprosi i nie odwoła swoich oskarżeń.

Komentarze 11

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

A
Alicja 65D933
Poseł Zbonikowski ma na swoim koncie więcej spraw niewyjaśnionych. Działając w Stowarzyszeniu Obrony Spółdzielców namawiał ludzi do
wyodrębniania własności zanim SM wykupiły grunty, teraz ludzie go przeklinają bo muszą wykupować grunty za 100% wartości(bez bonifikaty). Facet sam nie wiedział o co chodzi z tym wyodrębnianiem. Wiosną tego roku moja córka dostała skierowanie z UP na rozmowę kwalifikacyjną do biura Poselskiego(celem podjęcia pracy) Było bardzo dużo osób, rozmowę z kandydatami przeprowadzała Pani Zbonikowska, która nie jest zatrudniona w biurze i nie miała do tego żadnego prawa aby te rozmowy przeprowadzać(pewnie zatrudnili kogoś znajomego, a rozmowy były tylko fikcją-sprawę należy zbadać).Uważam,że te i inne sprawy powinno się wyjaśnić Panie Pośle, dosyć sporo Pan namotał.
Jest Pan mało wiarygodny
G
Gość
Cóż to za artykuł?
Przypomina mi to odgrzewany kotlet.
Dlatego, że brak sensacji w bieżcej sprawie, popartej wartościowymi informaciami. I cóż pozostało - dorzucić starego kotleta z lat 90 - tych i uznać to za sensację XXI wieku. Jest to prawda szkodząca człowiekowi (takiemu głoszeniu prawdy przciwstawiał się Ojciec Święty Jan Paweł II), też uważam, że takich rzeczy nie należy czynić drugiemu człowiekowi. Jest tyle bieżących spraw które można poruszać, nie odgrzewając starych kotletów. Myślę, że tak dobrego redaktora Pana Knapika dopadło "zimowe przesilenie" i stąd tak zła passa w grudniowych artykułach. Mam nadzieję, ż w Nowym Roku dalej będę czytał publikacje godne tego dziennika.
~Obserwator~
Nie dość, że "pan" poseł daje zły przykład wszystkim Polakom, to jeszcze daje zły przykład studentom. Niegdyś działacz organizacji studenckiej tej której członkowie liżą pięty partii Pana K. pozwala sobie na łamanie prawa. Nieładnie Panie Prawniku, ale szewc podobno bez butów chodzi...
a
abstynent
W dniu 22.12.2008 o 14:00, olo napisał:

Choć jestem członkiem PiS to wstyd mi za tego człowieka... bo niestety takie "niewinne grzeszki" ZBONIA już po raz kolejny idą na konto PiS.



Zbonio ma silny łeb, przerasta Gosia i Krukową, raz dał radę nawewt Kusrkiemu. A wpadł tylko 2 razy. Ot, miał pecha.
o
olo
Choć jestem członkiem PiS to wstyd mi za tego człowieka... bo niestety takie "niewinne grzeszki" ZBONIA już po raz kolejny idą na konto PiS.
C
CGFGTRT666
KOLEJNY DOWÓD NA TO,ZE POLSKI PARLAMNETARZYSTA, SAMORZĄDOWIEC TO KRĘTACZ,OSZUST I MALWERSANT!!!PO OSKARŻENIACH O JAZDĘ PO PIJAKU W POLSCE NIE MA WĄTPLIWOŚCI,ZE PAN POSEŁ Z PARTII HAŃBIĄCEJ PRAWO O NAZWIE: PiS, BYŁ PIJANY I DEMOLOWAŁ WÓZKI DO GOLFA!!POPRZEWRCAŁO SIĘ CHŁOPAKOM Z TEJ WŁADZY W GŁÓWKACH!!!DZIEKI BOGU,ŻE TA FORMACJA NIE MA WPŁYWU NA WŁĄDZĘ W NASZYM KRAJU,DOBRZE JAKBY WYPADŁA POZA PARLAMENT I SAMORZĄDY, CZEGO W NOWYM ROKU 2009 ŻYCZĘ SOBIE I WAM RODACY!!!
g
gajowy z lasu ...
Jeden raz został zatrzymany przez policję po spożyciu alkoholu.Tak to prawda bo wpadł.A inne porzypadki ? To ciemna strona !!!
o
ola
Łańcut ->>>> Wicekomendant policji chce odejść
Niewykluczone, że dzisiaj komendant wojewódzki zdecyduje, czy zatwierdzi wniosek zastępcy komendanta łańcuckiej policji o odejście ze służby. Jan K., złożył prośbę kilka dni po tym, jak jego auto wjechało do rowu.Sprawą zdarzenia z 13 listopada w Albigowej pod Łańcutem zajmuje się Biuro Spraw Wewnętrznych i prokuratura.
Wieczorem w rowie wylądował samochód należący do Jana K. W sprawie pojawiły się sprzeczności. Prokuratura musi wyjaśnić, kto kierował autem.
Jedna z wersji mówi, że wiceszef łańcuckiej policji jechał sam i o mało nie potrącił człowieka. Druga, że autem kierował jego brat, którego Jan K. poprosił o podwiezienie do domu po imprezie. Samochód znalazł się w rowie z powodu gołoledzi.
Komendant Wojewódzki Policji tuż po zdarzeniu wysłał na miejsce pracownika wydziału kontroli KWP w Rzeszowie.
– Według naszych wstępnych ustaleń policjant nie popełnił przestępstwa, był pasażerem auta, dlatego nie została zbadana jego trzeźwość. Dokładne wyjaśnienie okoliczności i rozstrzygnięcie sprawy należy jednak do prokuratury - mówi Mariusz Skiba, rzecznik podkarpackiego komendanta policji.
J
Janina
Sędzia Zbigniew J. dwa lata unikał odpowiedzialności za jazdę po pijanemu. W końcu trafi do sądu akt oskarżenia przeciwko 58-letniemu Zbigniewowi J., byłemu sędziemu Sądu Okręgowego w Tarnobrzegu. Będzie sądzony za jazdę po pijanemu w grudniu 2006 r. Zbigniew J. ma też w sądzie sprawę za pijacką jazdę w 2005 r. Wyrok skazujący już zapadł, lecz nie jest prawomocny. Pan sędzia dobrze wie, jak unikać odpowiedzialności karnej. Zbigniewa J. zatrzymali policjanci w połowie grudnia 2006 r. w Jeziórku, na trasie z Tarnobrzega do Stalowej Woli. Pan sędzia na widok policji zaczął uciekać. Zygzakowata jazda zakończyła się jednak w rowie. Zbigniew J. odmówił dmuchania w alkomat. Badanie krwi wykazało 2,36 promila alkoholu. Nie rozpoczęto postępowania karnego, bo sędziego chronił immunitet. Sąd Dyscyplinarny przy Sądzie Apelacyjnym w Krakowie uchylił ten immunitet wiosną 2007 r. Od tego postanowienia Zbigniew J. odwołał się do Sądu Najwyższego. W październiku 2007 r. ostatecznie uchylono immunitet pana sędziego i rozpoczęło się śledztwo. W maju br. psycholog ze szpitala w Nowej Dębie wydał opinię, że w chwili popełnienia przestępstwa Zbigniew J. był niepoczytalny i śledztwo umorzono. Zakwestionowała to Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie. Sędzia został poddany ponownemu badaniu, które wykazało, że jednak był poczytalny. Prokuratura Rejonowa dla miasta Rzeszowa wznowiła śledztwo. Właśnie zostało ono zakończone. Za kilka dni akt oskarżenia trafi do sądu. Jest to już druga sprawa karna tego sędziego za jazdę po pijanemu. W sierpniu 2005. chełmska policja zatrzymała kompletnie pijanego Zbigniewa J. Kierował samochodem mając blisko 2,3 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Sąd Rejonowy w Chełmie skazał go na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata. Sędzia odwołał się od tego wyroku. Sąd Okręgowy w Lublinie uznał, że konieczna jest jeszcze kolejna opinia psychiatrów o stanie poczytalności Zbigniewa J. Badania wciąż jednak nie można przeprowadzić, bo pan sędzia jest chory. Zbigniew J. nie orzeka. Jest sędzią w stanie spoczynku. Mimo że nie pracuje, otrzymuje pensję w wysokości 4 tys. zł miesięcznie. Jeżeli uda się go skazać prawomocnie za popełnione przestępstwa, to zostanie wykluczony z zawodu i straci sędziowskie apanaże.
d
dromader
W dniu 22.12.2008 o 07:48, qwerty napisał:

wyszło szydło z worka... teraz cypr kiedyć pijaństwo za kierownicą a za chwilę się okaże że zbonikowski był zaszyty bo nie nie mial na tyle chakteru by po prostu powiedzieć NIE...mam nadzieje ze wyborcy powiedzą temu panu NIE w następnych wyborach..



Przecież Zbonikowski nie wielbłąd, napić się musi:) Pewnie też po pijaku był jednym z autorów ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych. Rozdał nie swoje.... mieszkania. Trybunał uznał te, spłodzone w pijanym widzie, pomysły za niezgodne z konstytucją.
q
qwerty
wyszło szydło z worka... teraz cypr kiedyć pijaństwo za kierownicą a za chwilę się okaże że zbonikowski był zaszyty bo nie nie mial na tyle chakteru by po prostu powiedzieć NIE...mam nadzieje ze wyborcy powiedzą temu panu NIE w następnych wyborach..
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska