Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poseł Zbigniew Girzyński: wstrząsnęło mną to, co usłyszałem o Kwaśniewskich

Jacek Deptuła
Zbigniew Girzyński
Zbigniew Girzyński archiwum
Rozmowa ze Zbigniewem Girzyńskim, toruńskim posłem PiS o tym co ujawnił wczoraj w Sejmie były szef CBA i dlaczego nie stracił on immunitetu.

Czy Sejm na wczorajszym niejawnym posiedzeniu, słusznie odrzucił wniosek prokuratury, aby b. szefowi CBA Mariuszowi Kamińskiemu uchylić immunitet poselski za operację przeciw Kwaśniewskim?
Oczywiście, prokuratura zarzucała mu, że przekroczył uprawnienia występując w śledztwie dotyczącym willi w Kazimierzu o założenie podsłuchów małżeństwu Kwaśniewskich. Chodzi o tę słynną willę, która rzekomo miała do nich nie należeć. Przyznam, że słuchając Mariusza Kamińskiego byłem wstrząśnięty, chodzi bowiem o posiadanie dużej sumy pieniędzy niewiadomego pochodzenia przez Aleksandra i Jolantę Kwaśniewskich. Większe wrażenie zrobiła na mnie tylko katastrofa smoleńska.

Czytaj: Sejm nie uchylił immunitetu b. szefowi CBA Mariuszowi Kamińskiemu

Były szef CBA Mariusz Kamiński przekonał pana, że prawdziwymi właścicielami willi w Kazimierzu, o wartości ponad 3 milionów złotych, byli Aleksander i Jolanta Kwaśniewscy?
Tak wynika z dowodów przedstawionych przez pana Kamińskiego. Okazuje się, że przed rozpoczęciem działań operacyjnych w sprawie willi w Kazimierzu, śledztwo prowadzili już katowiccy prokuratorzy przeciw Kwaśniewskim, których podejrzewali o uchylanie się od podatków. Fakty, jakie przedstawił były szef CBA są oczywiste. Rzekomą właścicielką willi była pani, której miesięczne dochody wynosiły około 800 zł. Kiedy wokół sprawy zaczął się szum, Kwaśniewscy postanowili sprzedać dom posługując się panią, która była tzw. słupem. Operacja zaczęła się od tego, że Józef Oleksy w rozmowie z biznesmenem Gudzowatym powiedział, że "Olek nigdy nie wytłumaczy się z kasy, którą ma". Wówczas CBA zwróciło się do prezesa Sądu Najwyższego o przekazanie oświadczeń majątkowych Kwaśniewskich do zbadania. I okazało się, że są niejasności w sprawie jakiejś willi w Kazimierzu. Założono jej podsłuch, z którego wynikało, że bardzo często kontaktuje się z panią Kwaśniewską (później odkryto zamaskowany pokój, w którym były jej rzeczy i męża).
Kamiński przedstawił dowody na to, że mocodawcami tej kobiety byli Kwaśniewscy?
Przedstawił nawet niektóre fakty z rozmowy tej pani z Jolantą Kwaśniewską. Rozmawiały swoistym szyfrem, że chodzi jakoby o sprzedaż butów wartych 350 zł, ale kupiec dawał tylko 310 zł. Tymczasem chodziło o 3,5 miliona. W końcu pani Kwaśniewska powiedziała jej, by sprzedała je za "310" złotych. Wówczas rzekoma właścicielka zaproponowała, by przed notariuszem oświadczyć, że willę sprzedaje za 1,5 mln. Kwaśniewska chciała także, by cała suma była w "europejskim rozmiarze", ale - jak podsłuchano - były tylko "amerykańskie samochody", czyli dolary.

Jak mogło dojść to tego, że tej głośnej sprawie "ukręcono łeb"?
To zdumiewające, ponieważ zarzuty w śledztwie otrzymali pośrednicy, "słupy", a małżeństwo Kwaśniewskich nie. Ich sprawę prokuratura umorzyła. Dlaczego? Nie wiem, ale wiele wskazuje na to, że prokuratorzy byli odpowiednio poinstruowani. Pytanie tylko - przez kogo?

Jest pan pewien, że są nagrania z podsłuchów Kwaśniewskich?
Oczywiście, że tak, wszystko jest udokumentowane.

Z tego wynika, że małżeństwo Kwaśniewskich z willi w Kazimierzu się nie wykręci?
Z wczorajszego posiedzenia jako pierwsze wyszły dwie osoby: ja i Ryszard Kalisz. Wyszedłem do dziennikarzy, bo cieszyłem się, że w końcu wygrał Mariusz Kamiński. Natomiast Kalisz najzwyczajniej w świecie zwiewał albo biegł jak najszybciej po telefon - zabrano je nam przed sesją - żeby przekazać to swojemu szefowi. Nie potrafię sobie tego inaczej wytłumaczyć.

Ta sprawa na wczorajszym posiedzeniu na pewno się nie skończy. I co dalej?
Scenariuszy jest kilka. Z całą pewnością najlepszym byłby wznowienie prokuratorskiego śledztwa wobec małżeństwa Kwaśniewskich. Co najmniej wobec dwóch prokuratorów powinny być postępowania dyscyplinarne, za ukręcenie sprawy. Jedna rzecz w prokuratorskim postępowaniu była nieprawdopodobnie skandaliczna. Otóż w trakcie prowadzenia działań operacyjnych przez CBA o zgody na inwigilację i podsłuchy kierowane były do sądu. Raz dostali odmowę, mimo że chodziło o kluczowy moment - nagranie, gdzie pani - "słup" spotykała się z panią Kwaśniewską oraz prezesem Budimexu, który "dawał kasę" na tę całą operację. Podczas tego spotkania miało dojść do decyzji o sprzedaży domu, bo sprawa była już bardzo śmierdząca. Na to spotkanie umawiali się telefonicznie, więc CBA o tym wiedziało. Ale prokurator krajowy za czasów ministra Ćwiąkalskiego odmówił zgody na podsłuchanie tego spotkania. I dopiero wówczas uruchomiono agenta pod przykryciem.

I pieniądze dla CBA się w końcu znalazły?
Muszę to sprostować, CBA nie wydało ani złotówki wbrew temu, o czym donosiły media. Pieniądze, które po transakcji wymieniono na dolary zostały zabezpieczone.

Czy jest w tej sprawie jakakolwiek możliwość błędu czy pomyłki z pańskiej strony i pana Kamińskiego?
Pan Kamiński powoływał się na konkretne dokumenty i materiał dowodowy, a nie na przypuszczenia. Mało tego - podawał przykłady tego charakterystycznego języka - sprzedaż butów, europejskie ubranie, amerykański samochód.

Łamie pan tajemnicę niejawnego posiedzenia Sejmu?
Jest mi wszystko jedno. Bo cóż to była za tajemnica państwowa?

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska