Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Powiat aleksandrowski. Handel punktami karnymi - warto czy nie warto?

Ewelina Fuminkowska
- Przyglądamy się ogłoszeniom - nie ukrywa podkomisarz Tomasz Bałuk
- Przyglądamy się ogłoszeniom - nie ukrywa podkomisarz Tomasz Bałuk
Podobno kupić można wszystko, a internetowe portale ułatwiają zakup i sprzedaż najdziwaczniejszych rzeczy. Także punktów karnych kierowców.

Dorabiają renciści?

Proceder handlu punktami jest nielegalny, ale rynek zbytu ogromny. Podkomisarz Tomasz Bałuk, kierownik referatu ruchu drogowego w aleksandrowskiej Komendzie Powiatowej Policji tłumaczy, na czym taki handel polega:

- Osoba, która rzadko korzysta z samochodu ogłasza, że za określoną kwotę kupi punkty karne. Najczęściej są to punkty za zbyt szybką jazdę, którą zarejestrował fotoradar, bądź za parkowanie auta w niedozwolonym miejscu. Taki handel punktami jest oczywiście nielegalny, toteż w ogłoszeniach często pomija się słówko "karne", sugerując że chodzi na przykład o punkty z kart promocyjnych stacji benzynowych czy supermarketu.

W aleksandrowskiej komendzie nie natrafiono jeszcze na ślad handlu punktami karnymi, ale policjanci nie ukrywają, że przyglądają się ogłoszeniom w prasie i internecie.
- Jeżeli nie doszło do realizacji oferty, to nie ma przestępstwa - dodaje podkom. Bałuk.

Poszperaliśmy w ogłoszeniach w internecie i nawiązaliśmy kontakt z panią z okolic Wrocławia, która oferowała zakup punktów. - Mam bardzo małą rentę. Prawo jazdy nie jest mi potrzebne, bo nie mam auta. Po prostu dorabiam sobie, kupując od innych punkty karne - tłumaczyła, gdy dociekaliśmy, czy przypadkiem nie jest to jakaś "podpucha".

Pani wyjaśniła fachowo: - Dla zawodowego kierowcy często sprzedaż punktów to ostatni ratunek przed utratą prawa jazdy. Wyceniłam jeden punkt na sto złotych. Interesują mnie tylko te z kiepskich "fotek" z radaru. Maksymalnie do szesnastu punktów - nie ukrywa.

Krótki kurs i po punktach

Zdjęcia na fotoradarach nie zawsze są wyraźne i czasem trudno określić, kto kierował pojazdem. Straż miejska wysyła zdjęcie wraz z powiadomieniem pod adres właściciela samochodu. Ten ma 7 dni na odpowiedź, kto siedział za kierownicą. "Pomysłowi" kierowcy przez ten czas poszukują osoby, która odkupi nałożone punkty. Za przekroczenie prędkości według taryfikatora można otrzymać maksymalnie 10.

Policjanci natomiast działają z zaskoczenia. Po ustaleniu właściciela pojazdu (jeżeli nie upłynęło 30 dni) jadą do niego, dzwonią lub wystawiają wezwanie na komisariat.

- Podczas rozmowy kierowca od razu musi wskazać kierującego. Jeżeli tego nie zrobi, otrzyma mandat nawet do pięciuset złotych, a gdy sprawa trafi do sądu to nawet do trzech tysięcy. Nie sądzę, żeby taka stawka była warta ukrywania rzeczywistego kierowcy - mówi podkom. Tomasz Bałuk.

Legalnym pozbyciem się punktów karnych są sześciogodzinne szkolenia we Wojewódzkich Ośrodkach
Ruchu Drogowego.
- Trzy godziny prowadzi policjant ruchu drogowego, pozostałe psycholog. Zainteresowanie jest duże - informuje Jarosław Chmielewski, dyrektor włocławskiego WORD. Kierowcy z naszego powiatu, również korzystają z oferty toruńskiego WORD.
- Po zakończeniu takiego szkolenia, które można odbyć raz na pół roku, z konta kierowcy znika 6 punktów. Szkolenie to koszt około trzystu złotych, odsprzedanie kilku punktów jest znacznie droższa - ostrzega podkom. Bałuk.

W tym roku w powiecie zatrzymano już 43 prawa jazdy, 19 kierowców straciło je za przekroczenie punktów karnych. W roku ubiegłym "prawka" straciło 91 kierowców, najwięcej w województwie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska