Rezygnacja wymuszona?
O tym, że Janusz Chmielewski zrezygnuje ze swojej funkcji wiadomo było od dawna. Gdyby tego nie zrobił , nie wiadomo, jak wyglądałaby dzisiejsza sesja , bo zdesperowani rolnicy odgrażali się, że wywiozą go z sesji na taczce. Przewodniczący rady był bowiem jednocześnie przewodniczącym rady nadzorczej nieszawskiej spółki, która winna jest setkom rolników miliony złotych za zboże.
Rolnicy przyjechali silną grupą na sesję i towarzyszyli obradom aż do zmiany przewodniczącego. Jeden z nich, Grzegorz Kaźmierczak, dał wyraz chłopskiemu rozżaleniu opowiadając, jak przedstawiciele partii chłopskiej wykołowali rolników.
Janusz Chmielewski nie czuje się winny sytuacji w Janturze, dał temu wyraz w uzasadnieniu swojej rezygnacji z funkcji przewodniczącego rady powiatu. Zrezygnował, bo uznał, że tak będzie dla powiatu lepiej.
Ale radny Jan Kościerzyński publicznie ujawnił to, o czym szeptano od dawna.
- Czy była to rezygnacja? Formalnie tak. Czy ta rezygnacja nie nastąpiła, gdy wiadome było, dzięki oświadczeniom koalicjanta (PO - dop. red.) i innych radnych, że sprawa jest przesądzona? - pytał publicznie.
Rezygnacji Janusza Chmielewskiego z funkcji oczekiwano praktycznie od czasu, gdy na jaw wyszły długi spółki Jantur wobec rolników, przede wszystkim zaś styl, w jaki traktowano wierzycieli. Rada przyjęła rezygnację.
Namaszczony wygrał 9:8
Wcześniej jednak radni opozycyjni domagali się zmiany porządku sesji, bo przewidziano wybór nowego przewodniczącego w dalszej części obrad, a nie po rezygnacji Janusza Chmielewskiego. Początkowo propozycja zmian nie przeszła, ale gdy radni Arkadiusz Żak i Michał Włoszek zasiali wątpliwości, czy sesja będzie formalna, gdy przewodniczący przed rezygnacją powierzy kierowanie sesji wiceprzewodniczącemu, długo spierano się o przepisy, zarządzono przerwę, a po niej zrobiono, jak chciała opozycja.
Przed sesją rozeszła się wieść, że rządzący powiatowym PSL Janusz Chmielewski "namaścił" na swego następcę Dariusza Wochnę, który do rady wszedł z listy Kujawskiej Inicjatywy Samorządowej (dziś to opozycja w radzie), ale "zdradził" i przyłączył się do większości PSL -PO. Jego kandydaturę na przewodniczącego podczas sesji zaproponował Janusz Chmielewski.
Wochny nie chciała nie tylko "zdradzona" opozycja, ale też koalicjant ludowców - PO. Małgorzata Wdowczyk (PO) zaproponowała kandydaturę Marioli Banaszkiewicz, radnej PSL-owskiej, ta jednak nie zgodziła się kandydować. Jak się dowiedzieliśmy, koalicjantom ludowców nie odpowiadało to, że PSL nie wystawia swojego człowieka z legitymacją, tylko Wochnę, który formalnie do PSL nie należy.
Opozycyjny Wojciech Skotnicki wysunął kandydaturę Lotfiego Mansoura z PO. W tajnym głosowaniu jednym głosem wygrał Dariusz Wochna, dyrektor Zespołu Szkół w Konecku.
Debiutant dał radę
Nowy przewodniczący dalsze obrady poprowadził sprawnie, radził sobie z dyscypliną na sali, nie wahał się zwracać uwagi staroście. Debiut Wochny w roli szefa rady nie przypadł do gustu Michałowi Włoszkowi, który zarzucił nowemu przewodniczącemu, że komentuje wypowiedzi i radził, by nowy przewodniczący przemyślał sobie tę jego uwagę. Doszło do małej utarczki słownej między panami, ale szybko obrady potoczyły się dalej.
Nowy przewodniczący obiecał, że co wtorek w godz. 8.00 - 10.00 będzie pełnił dyżury w siedzibie starosta. To nowy element w dziejach rady powiatu aleksandrowskiego, bo Janusz Chmielewski takich dyżurów nie pełnił w ogóle.
Generalnie uchwały (poza niektórymi) przyjmowano szybko i bez dyskusji. Jak zwykle emocje budziły interpelacje i odpowiedzi na nie, a także uchwalanie absolutorium dla zarządu powiatu. Zarząd je dostał, ale z trzema głosami przeciw.
Sesja trwała ponad 5 godzin, a gdy chciano zakończyć ją tradycyjnie hymnem przy muzyce, zawiodła aparatura. Hymn zaintonował nowy przewodniczący rady, a zgromadzeni wykonali go całkiem zgrabnie a'capella.