Powiat chełmiński. Zatrucia dopalaczami zdarzają się i u nas

- Nie ulegajcie modzie i obietnicom dobrej zabawy, która może się tragicznie skończyć. Bądźcie podejrzliwi w stosunku do chemicznych substancji, nie eksperymentujcie - apeluje Mirosława Domaradzka, dyrektor Państwowej Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Chełmnie.

Powiat chełmiński nie jest zieloną wyspą - także tutaj dochodzi do zatruć różnymi substancjami psychoaktywnymi. Nie zawsze sięgają po nie nastolatki. Brak rozwagi wykazują również starsi.

Przeczytaj także: Młoda grudziądzanka zatruła się dopalaczami. Walczy o życie

Specjalistka zdrowia publicznego podkreśla, że wakacje sprzyjają wielu ryzykownym zachowaniom.

- Jesteśmy otwarci na propozycje ciekawego, niebanalnego spędzenia wolnego czasu, mamy większą tolerancję dla potencjalnych "wakacyjnych eksperymentów" - dodaje Mirosława Domaradzka. - Bądźmy mądrzy. Nie ulegajmy pokusom. Nasza niewiedza i łatwowierność to dla kogoś łatwy zarobek. I edukujmy nasze dzieci.
W sanepidzie wskazują, że zaledwie w ciągu tygodnia doszło w Polsce do ponad 230 przypadków zatruć dopalaczami. Ostrzegają rodziców, apelują o czujność, natomiast do młodych ludzi zwracają się o rozsądek, aby nie stali się kolejnymi ofiarami substancji psychoaktywnych.

- Dopalacze to chemiczne preparaty o nieznanym i zazwyczaj przypadkowym składzie - zaznacza Mirosława Domaradzka. - Często zawierają substancje o skrajnie przeciwstawnym działaniu. Ratowanie człowieka zatrutego nimi może więc okazać się niemożliwe.

Podobnego zdania jest dyrektor chełmińskiej lecznicy, która przyznaje, że nie raz "gościli" już na oddziałach szpitala osoby zatrute środkami psychotropowymi.
- W ostatnim czasie jest spokojnie, trafiła do nas tylko jedna nastolatka, której rodzice podejrzewali, że coś zażyła - mówi Mariola Burc. - Ich zdaniem dziewczyna była podejrzanie rozbawiona. Stwierdzili nawet, że córka przypadkiem zapaliła dopalacz. I choć w tym przypadku objawy były delikatne, to lekarz mimo to skierował ją do szpitala dziecięcego.

Lekarze podkreślają, że kłamstwa są zbędne. Wiedzą, że takie rzeczy nie dzieją się przypadkiem. Ich zadaniem jest jednak pomoc pacjentowi. Szczerość i informacje o tym, co wzięła zatruta osoba są dla medyków cenną informacją.

Na razie jest "czysto"

Dyrektor Burc przyznaje, że to iż teraz szpitalne statystyki zatruć spowodowanych czy to dopalaczami czy innymi narkotykami są czyste nie oznacza, że w powiecie chełmińskim nie ma takiego zagrożenia. Fala zatruć ruszyła, chociaż obecnie głównie na Śląsku.

- Te statystyki mogą się zmienić w każdej chwili - mówi Mariola Burc. - Trafiają przecież do naszego szpitala pacjenci, którzy są uzależnieni. I to nie są wyłącznie nastolatki. Zdarzają się również osoby starsze, nawet powyżej 25 roku życia.

Zdaniem szefowej chełmińskiej lecznicy najgorsze jest to, że nie wiadomo czym takie osoby się zatruły, jaki skład miała zażyta substancja.

- Przy wytwarzaniu dopalaczy używa się wielu pochodnych amfetaminy - mówi Mariola Burc. - To jest dodatkowo niebezpieczne, ponieważ nie wiadomo, co to jest, jak to działa. Bardzo często środki te najbardziej działają na układ krążeniowy.

W takich przypadkach można wdrożyć jedynie leczenie objawowe - a nie przyczynowe.

- Nie ma możliwości detoksykacji - dodaje Mariola Burc.