Tymczasem Kaszubska Marszruta dziś jest pod wielkim znakiem zapytania i nie wiadomo, co z niej zostanie. Może tylko logo projektu?
- Nasze ścieżki rowerowe są obecnie na liście rezerwowej - informuje Marek Szczepański, członek zarządu powiatu. - Mamy roczny poślizg z tą inwestycją. Praktycznie wszystkie gminy mają pozwolenia na umowę, nie mają jej Brusy. Chcemy to realizować, ale nie wiemy, czy dostaniemy wcześniej obiecane 9,9 mln zł. Czeka nas ciężka batalia.
Szczepański przypomina, że projekt budowy ścieżek rowerowych w powiecie obejmuje także remont mostu w Babilonie, którego stan jest tak fatalny, że strach się bać.
Czyja to wina, że Kaszubska Marszruta rodzi się z takim trudem? Czy pomysł został źle przygotowany, czy zawinili ci, którzy najpierw wzięli się do projektowania, by potem podziękować?
- Z tą Marszrutą nie wychodziło nam od początku - nie ukrywa wójt Zbigniew Szczepański. - Wyglądało to ładnie - kosztorys na 16,5 mln zł i dofinansowanie prawie 10 mln zł. A ja teraz mam kosztorys, że tylko dla mojej gminy ścieżki mają kosztować 18,9 mln zł, gdy miało być 6,5 mln zł.
Wójt nie ukrywa, że za takie pieniądze nie da się tego samodzielnie zrobić. Nie ma mowy, żeby w tej kadencji coś z tego wyszło. No chyba że zdarzy się cud.
W maju Szczepański spotyka się z marszałkiem Strukiem. Będzie rozmawiał m.in. o ścieżce do Klawkowa, gdzie napotkano na potężny problem prowadzenia traktów przez tereny należące do Lasów Państwowych.
- Jeśli będę miał kiedykolwiek wybierać, to będę wolał wchodzić ze ścieżkami rowerowymi w tereny zurbanizowane - mówi wójt.
Czytaj e-wydanie »