Festiwal to ukochane dziecko Kaszubskiego Zespołu Folklorystycznego "Krebane" z Brus, które zaprosiło do współpracy okoliczne samorządy, czyniąc z tego przedsięwzięcia prestiżową imprezę na Pomorzu, ale też w Polsce. Ale żeby ściągać co roku zespoły z całego świata - od USA po Chiny, trzeba mieć potężny budżet. A z tym od początku było krucho i nie pomagały nawet dotacje z ministerstwa kultury czy od marszałka. Ich patronat przynosił tylko splendor, ale niewiele więcej. Ważni goście z rozmaitych opcji politycznych chętnie zabierali głos podczas otwarcia festiwalu, ale na tym, że się pokazali, zazwyczaj się kończyło.
Burmistrz zaspał
W poniedziałek w Brusach jest spotkanie w sprawie organizacji tegorocznego festiwalu, na które zaprasza zarząd "Krebanów", ale Władysław Czarnowski, twórca i zespołu, i festiwalu rozwiewa nadzieje: - W tym roku tej imprezy nie będzie.
Dlaczego? Czarnowski rozkłada ręce - nikt nie napisał wniosków o granty, a stało się tak, bo nie ma partnerów do rozmowy. - We wrześniu pisałem do burmistrza Brus, że musimy coś postanowić - wyznaje. - Potem burmistrz był u nas na zarządzie, ale to było takie gadanie bez konkretów. Powiedział, że musi sprawę przespać i śpi już chyba z pół roku.
Zespół "Krebane" nie jest w stanie sam podźwignąć ciężaru organizacji cyklu koncertów w kilku co najmniej gminach na Pomorzu. I nawet jeśli teraz samorządy bardzo by się spięły, to i tak nic z tego nie będzie. Sytuację komplikuje fakt, że dotychczasowy dyrektor artystyczny festiwalu Marek Czarnowski (syn Władysława) szefuje teraz domowi kultury w Białych Błotach i ma nikłe możliwości dopieszczenia imprezy. Do tego dochodzi darcie kotów między władzą a zespołem "Krebane", które praktycznie trwa od lat.
Wielka szkoda
- Dla mnie ta sytuacja mimo wszystko nie jest zamknięta - zastanawia się Roman Guzelak, szef Promocji Regionu Chojnickiego. - Bo jeśli mamy zaproszenie na spotkanie, to przecież klamka nie zapadła. To znaczy, że pan Czarnowski jeszcze chce rozmawiać. Może zamierza przenieść koncert finałowy z Brus w inne miejsce? Może zaapeluje o większy udział finansowy gmin? Poczekajmy... Dla mnie w każdym razie to byłaby wielka strata. Bo to w końcu była atrakcja dla turystów. No i promocja ziemi chojnickiej.
- Nawet jeśli padłyby jakieś deklaracje, to i tak na ten rok to jest musztarda po obiedzie - kwituje Czarnowski.
Ma dosyć, 72 lata na karku, po co się ciągle szarpać?
- Szkoda, że to, co udało się nam tak wspaniale zbudować, co dla innych było wzorem współpracy, teraz zostało zniszczone - dodaje.
A burmistrz Brus Witold Ossowski jest zdziwiony: - My jako gmina jesteśmy do festiwalu przygotowani - mówi. - Mamy zabezpieczone pieniądze, chcemy się włączyć do organizacji. Nie pozwolę na szermowanie hasłem, że to my coś zaniedbaliśmy. Dziwię się, że stowarzyszenie "Krebane" nie występowało o pieniądze z innych źródeł.
Sugeruje, że jeżeli "Krebane" nie czują się na siłach, to trzeba przekazać pałeczkę komu innemu. - Gminie? - pytamy. - Byłoby wielkie oburzenie - stwierdza Ossowski. - Ale zdania o festiwalu są podzielone, nie wszyscy są pod urokiem tej imprezy.