Sprawa z lądowiskiem wcale nie jest taka prosta, jakby się wydawało. - Myśleliśmy o tym, ale lądowisko kosztuje 450 tys. zł - mówi Stanisław Plewako, prezes szpitalnej spółki. - Nie mamy tez obowiązku posiadania lądowiska, bo muszą się one znajdować tylko przy tych placówkach, w których jest szpitalny oddział ratunkowy.
Jak przypomina Plewako, śmigłowce nie mają problemu z lądowaniem w polu albo na drodze, a za szpitalem zorganizowano tak zwany punkt przyziemienia. - Rzadko korzystamy z takiej formy transportu - twierdzi Plewako. - A poza tym mamy w Więcborku boisko Gromu, z którego w razie potrzeby możemy korzystać.
450 tys. zł na lądowisko to raczej pobożne życzenia, a nie wydatek, na który placówka szybko się zdecyduje.
Przypomnijmy - od stycznia szpital płaci do kasy powiatu 40 tys. zł czynszu miesięcznie, bo to z niego spłacany jest kredyt na modernizację placówki. - Nie wygląda to różowo, ale sami proponowaliśmy taką sumę - przyznaje Plewako. - Wyszło to wszystko niezbyt fortunnie, bo Budopol zszedł z placu budowy, ale koszty musimy ponosić.
Kredyt trzeba spłacać niezależnie od tego, czy budowa jest w toku, czy została przerwana.
A sprawa wygląda tak, że powiat spotka się z Budopolem w sądzie, a upadłość firmy dobrze nie wróży. W lecznicy nie załamują jednak rąk i zapewniają, że na taki wariant są przygotowani. - Wierzę, że sprawa w sądzie prowadzona jest perfekcyjnie - dodaje Plewako. - Robimy wszystko, żeby nie stracić, szczególnie jeśli chodzi o montaż sprzętu. Mamy możliwość dzielenia inwestycji na etapy.
W szpitalu wierzą, że do końca roku uda się zakończyć modernizację.
- Praca przebiega bez zakłóceń - mówi Plewako. - Jedynie na oddziale dziecięcym, który jest przepełniony z uwagi na dużą liczbę małych pacjentów, ograniczyliśmy odwiedziny. Mamy okres przeziębień i biegunek, więc prosimy dalszą rodzinę o nieodwiedzanie dzieci. Rodzice nie mają natomiast żadnych ograniczeń.
Czytaj e-wydanie »