Wystąpienie Wojtaszewskiego nie było kwestią impulsu. Aby powiedzieć co myśli prosto w oczy członkom Zarządu w obliczu całej Rady, nosił się od jakiegoś czasu.
Zarząd to: Zdzisław Gamański (przewodniczący), Wojciech Bińczyk, Dariusz Śliwiński, Grzegorz Zalewski i Jakub Danielewicz.
Zarzutów szef Rady miał kilka.
- Dlaczego na Powiatową Galę Sportu organizowaną przez Zarząd Powiatu i Starostwo nie został zaproszony nikt z radnych? - pytał. - Rozmawiałem z sekretarzem powiatu dzień przed galą. Tadeusz Derebecki pytał, czy będę, bo jestem przewidziany w scenariuszu. Mówiłem, że nie, bo o gali wiem tylko z prasy. Szkoda, że w brak współpracy między organami władzy powiatu został wplątany sekretarz. Zaproszenia nie dostał też szef komisji m.in. ds. sportu Marcin Pilarski. Krąży obiegowa informacja, że: "nie będę robił promocji przewodniczącemu Rady".
Nawiązał też do Walentynek.
- Czy starosta, współorganizator Walentynek wyjawi, według jakiego tajnego klucza jego sekretariat zapraszał na bankiet? Ominął Radę Powiatu - dociekał. - Nie pytałbym gdyby to było prywatne spotkanie organizowane przez pana Gamańskiego. Odstąpiono od zapraszania przewodniczącego na rozstrzygnięcia konkursów powiatowych. Czym kieruje się Zarząd pomijając Radę? Współpraca między organami władzy powiatu nie polega na rywalizacji i pokazywaniu kto jest lepszy kto gorszy, kto ważniejszy a kto mniej. Ze starostą nie musimy się lubić, ale we współpracy kierujmy się normami współżycia społecznego.
Ciszę, która zapadła przerwał starosta Zdzisław Gamański. - Dziwi mnie, że mówi pan to przy prasie - zaczął. - Można było przyjść i porozmawiać. Jest pan gościem w siedzibie Starostwa. Przewodniczący Rady Powiatu uczestniczy w życiu powiatu. Poinformować o gali miał pan Kerber (naczelnik Wydziału Spraw Obywatelskich - przyp. red.). Mówił, że pan będzie. W ostatniej chwili dowiedziałem się, że nie. A organizatorem Walentynek nie byłem, nie wiem według jakiego klucza zapraszał marszałek. A konkursy z dziedzictwa i ekologii dopiero będą rozstrzygnięte.
- Wiem co mogę mówić na sesji, co nie - odparł Wojtaszewski. - Prawdę poparłem argumentami i zostaję przy swoim stanowisku, a pana wyjaśnienia nic nie wniosły. Myślałem, że nawołam do normalnej współpracy, ale u pana starosty to nie znalazło odniesienia.
Dyskusję zakończył radny Zbigniew Orzechowski. - Dziwię się, że z takim wystąpieniem wychodzi pan na pięć miesięcy przed końcem kadencji - mówił. - Myślałem, że jest model współpracy Zarządu i Rady. A tu słynna kampania wyborcza. Najpierw należy rozmawiać z tymi, z którymi się współpracuje, gdy to bezskuteczne, można takie rzeczy robić. Jeśli zaproszenie nie dotarło to błąd kogoś. Zgadzam się z panem, że w wolnych wnioskach można mówić wszystko, ale pewne rzeczy można załatwić inaczej.
Gdy emocje już opadły, Janusz Wojtaszewski stwierdził, że nadal podtrzymuje to co powiedział. - Bez względu na konsekwencje, chciałem wreszcie przełamać to milczenie - tłumaczy.
Według starosty Gamańskiego, po sesji wszystko sobie wyjaśnili.
- Może miał gorszy dzień - mówi. - Zarząd czuł dyskomfort. Nie chcemy pomniejszać zasług przewodniczącego, mamy współpracować. A słów, jakie przytoczył o nie robieniu promocji, nigdy nie wypowiadałem, to pewnie plotki.
Sławomir Kerber zapewnia, że uzgodnił z sekretarzem, że przewodniczący zostanie poinformowany o gali telefonicznie. - Wiem, że został - mówi Kerber.