Polisa musi być
Polisa musi być
Od 1 lipca 2008 r. rolnik ma obowiązek ubezpieczenia - w ciągu roku - co najmniej 50 proc. powierzchni upraw (zbóż, kukurydzy, rzepaku, rzepiku, chmielu, tytoniu, warzyw gruntowych, drzew i krzewów owocowych, truskawek, ziemniaków, buraków cukrowych, roślin strączkowych). Polisa powinna dotyczyć któregoś z ryzyk: wystąpienia szkód spowodowanych przez powódź, grad, suszę, ujemne skutki przezimowania oraz przymrozki wiosenne.
Do końca czerwca gospodarze powinni ubezpieczyć przynajmniej połowę powierzchni upraw. Jeśli tego nie zrobią, zapłacą równowartość 2 euro od 1 hektara.
Opłata będzie wnoszona na rzecz gminy. - Sądzę, że co najmniej 30 procent rolników nie spełni tego obowiązku - twierdzi Edward Nowak, gospodarz z Piątkowa (gm. Lisewo), który nie będzie musiał płacić kary.
Samorządowy żandarm
- Boję się kary, ale chyba ubezpieczenia nie wykupię, mimo że do polis dopłaca państwo - mówi mieszkaniec gm. Koneck (nazwisko znane redakcji). - Nie będę tak jak wielu rolników wyrzucał pieniędzy na wykupienie najtańszej polisy przed ryzykiem, jeśli prawdopodobieństwo jego wystąpienia jest znikome. Może mnie nie złapią i uniknę kary.
- Jestem daleki od karania rolników - mówi Ryszard Borowski, wójt Konecka. - Ustawa, która nakłada na wójtów "przywilej" sprawdzania, czy gospodarze wykupili polisy, to dla mnie bubel! Z samorządowych urzędników - po raz kolejny - robi się żandarmów. A my wiemy, że brak polisy to nie zawsze wina rolników. Zakłady, które ubezpieczają z dopłatami państwa, często nie chcą zawierać polis w sprawie suszy. Ubezpieczalnie też mają swoje racje, ale dlaczego za to karać gospodarzy?
Polisy do komórki
- To jest martwy przepis - uważa Wojciech Sypniewski, wójt Osielska. - No bo jak mamy go wykonać, jeśli brakuje nam rąk do pracy? Musielibyśmy utworzyć nową komórkę w urzędzie, by zająć się sprawdzaniem polis. Jak zwykle ustawodawcy zrzucili na nas problem, bo przecież "samorządy zawsze sobie poradzą". Poza tym nie chcemy gospodarzom robić krzywdy.
W gminie Lniano też kontrolować rolników nie chcą. - Po co ich karać - pyta Zofia Topolińska, wójt Lniana.
Więcej kar, mniej podatków
- Ubezpieczenia wykupili głównie właściciele dużych gospodarstw - mówi Borowski. - Ci którzy gospodarują na mniejszych obszarach często ledwo wiążą koniec z końcem. Gdyby ci ludzie musieli zapłacić kary, to bardzo możliwe, że nie byłoby ich stać na zapłacenie podatków. Mielibyśmy więcej próśb o umorzenie kolejnych rat podatków. Gdyby wpłynęło ich mniej do gminnego budżetu, to samorząd zostałby ukarany obcięciem subwencji. Prawo, które nakłada kolejne kary na rolników i obowiązki na samorządy, jest bez sensu.
Kazimierz Plocke, wiceminister rolnictwa przyznał w rozmowie z "Pomorską", że prawo jest wciąż niedoskonałe i trzeba je poprawić. - Nie mam wójtom za złe, że nie chcą kontrolować rolników - dodał wiceminister. - Zresztą, kary to ostateczność. Ważniejsze, by upowszechnić wśród gospodarzy system ubezpieczeń.
- Obawiam się, że za jakiś czas ktoś nam może wytknąć, iż nie korzystamy z tej możliwości i nie zasilamy gminnych budżetów karami - dodaje wójt Sypniewski.