Przysyłajcie Państwo
zdjęcia miejsc, gdzie jeszcze wiszą plakaty wyborcze
na [email protected]. Fotografie opublikujemy w naszej galerii.
Tegoroczne wybory parlamentarne już dawno za nami. Jednak w centrach miast oraz na ich obrzeżach pełno jest jeszcze banerów i reklam, które zachęcają do głosowania na konkretnego kandydata. W komitetach wyborczych ostatnia mobilizacja sił, by bałagan reklamowy posprzątać. Artykuł 90 ustawy o ordynacji wyborczej do Sejmu i Senatu mówi bowiem, że komitety mają na to 30 dni po dniu wyborów. Czasu pozostało zatem niewiele.
Sondaż: Duża przewaga PiS nad PO. Ocena expose B. Szydło wyrównana. TVN24/x-news
W regionie usuwaniem plakatów zajmują się sami kandydaci lub wynajęte przez nich agencje reklamowe. Jak pokazuje miejski krajobraz, niektórzy czekają z tym do ostatniej minuty. Ale część banerów już została usunięta.- My ściąganiem plakatów zajęliśmy się tuż po wyborach - zapewnia Paweł Skutecki, poseł ruchu Kukiz’15. - Tym, co jeszcze wisi, zajmie się wynajęta agencja, która na pewno ze wszystkim zdąży - przekonuje Skutecki.
- Do zdejmowania plakatów i banerów przystąpiliśmy zaraz po wyborach. Było sporo roboty, uporaliśmy się z nią jakieś dwa tygodnie temu. Teraz już nigdzie „nie wiszę” - mówi Tomasz Szymański, grudziądzki poseł Platformy Obywatelskiej.
Na tych, którzy terminu nie dotrzymają, czekają surowe kary, przede wszystkim finansowe. Zostaną nimi obciążone komitety wyborcze. Ich wysokość zależna jest od miejsca, w jakim znajduje się reklama.
Jeśli teren lub nieruchomość należy do miasta, powyborczego porządku pilnują strażnicy miejscy. Po upływie 30 dni od wyborów każdy strażnik patroluje teren swojego rejonu. - Jeśli termin zostaje przekroczony, sprawa zostaje udokumentowana. Później kontaktujemy się z konkretnym komitetem. Przeważnie następnego dnia plakatu już nie ma - wyjaśnia Arkadiusz Bereszyński, rzecznik prasowy bydgoskich municypalnych. Jeśli upomnienie nie przynosi rezultatu, sprawa traktowana jest jako wykroczenie. - Grozi za to grzywna od 20 do 500 złotych - tłumaczy Bereszyński.
Nieco inny przelicznik obowiązuje dla reklam znajdujących się w pasie drogowym. W Bydgoszczy kara zależna jest od powierzchni reklamy i kategorii drogi przy jakiej się znajduje. Mnożone jest to razy liczba dni przekroczonych i razy 10. Koszt wywieszenia reklamy przy drodze gminnej wynosi 1,20 zł za metr kwadratowy. W przypadku drogi powiatowej to 1,60 zł, wojewódzkiej 2 zł, a krajowej 2,80 zł. Wszystkie stawki naliczane są dziennie. - Ale my już po zakończeniu wyborów wysyłamy do wszystkich komitetów wiadomości z prośbą o dotrzymanie terminu usunięcia reklam wyborczych - mówi Krzysztof Kosiedowski, rzecznik bydgoskiego Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej.
Z reklamami przy drogach krajowych nie mają za to problemu pracownicy Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. - Problem raczej tyczy się ściśle miast niż obszarów poza nimi. W naszym przypadku wystarczy ewentualne przypomnienie i reklama zdejmowana jest nawet tego samego dnia - twierdzi Tomasz Okoński, rzecznik kujawsko-pomorskiego oddziału GDDKiA.
Niektórzy drogowcy w regionie walczą też z reklamami, które zawieszane są na wiatach przystankowych i lampach oświetlenia ulicznego. W Bydgoszczy jest to surowo zakazane. Natomiast w Toruniu komitety wyborcze mogą bez przeszkód zawieszać plakaty na lampach ulicznych.