Franciszek Brzeziński dopiero co kupił 9 ton zboża na karmę dla 24 krów i 66 świń, a w poniedziałek zwiózł z pola siano. Wczoraj wszystko stanęło w ogniu.
- Stałem w oknie i widziałem, jak uderza piorun - mówi załamany pan Franciszek. - Pobiegłem ratować przyczepy ze zbożem, ale już się paliły. Na ratunek pogorzelcom ruszyła wieś. To właśnie dzięki ludziom udało się uratować zwierzęta.
- Bardzo serdecznie dziękujemy za pomoc - mówi pan Franciszek.
Straty są ogromne - wstępnie szacuje się je na 200 tys. zł.
Więcej w czwartek w papierowym wydaniu w "Pomorskiej"...
Czytaj e-wydanie »