Wczoraj (01.01) przed godz. 17 dzielnicowi z komisariatu na toruńskim Rubinkowie usłyszeli krzyki dobiegające z jednego z parterowych budynków przy ul. Skłodowskiej. Kiedy mundurowi podbiegli bliżej zauważyli wydobywający się przez jedno z okien dym i płomienie. Mieszkańcy budynku przez okno próbowali gasić pożar. Świadkowie obecni na miejscu twierdzili, że w mieszkaniu mogą przebywać ludzie. Mundurowi powiadomili o tym dyżurnego, który zaalarmował straż pożarną i pogotowie ratunkowe.
Policjanci przystąpili do działania. Drzwi do mieszkania były zamknięte. - Sąsiedzi powiedzieli, że w mieszkaniu może ktoś być - mówi Wojciech Chrostowski z toruńskiej policji. - Jeden z funkcjonariuszy pozostał na zewnątrz budynku przy oknie płonącego mieszkania. Drugi wspólnie z okolicznymi mieszkańcami wyważył drzwi do lokalu.
Czytaj także: Niemal pół tysiąca pożarów, kilkanaście ofiar. "Najtragiczniejsze święta od lat" [wideo]
W środku było bardzo duże zadymienie i praktycznie nic nie było widać. W jednym z pomieszczeń odnaleziono półprzytomnego mężczyznę. 34-latek został wyciągnięty z mieszkania i trafił pod opiekę lekarzy. Podczas akcji ratowniczej ucierpiał również jeden z policjantów. - Funkcjonariusz z podejrzeniem podtrucia tlenkiem węgla trafił do szpitala. Na szczęście ani jemu ani 34-latkowi nie stało się nic poważnego - dodaje Chrostowski.
Czytaj e-wydanie »