Gdy strażacy przyjechali na miejsce, pożar już "szalał". O ogniu w okolicy zakładu powiadomił telefonicznie straż któryś z mieszkańców ul. Mleczarskiej. Na szczęście, w środku już nie było żadnego z pracowników.
Najpierw przyjechały dwa wozy z czerskiej jednostki - jeden prowadził komendant czerskiej OSP Andrzej Kuchenbecker, drugi Zbigniew Puczyński. Nie mogli się doczekać na wsparcie pozostałych jednostek, które - nim zjechały na miejsce - potrwało kilka minut.
A ogień trawił już jedną z hal. Nie sposób było "jej obronić". Strażakom na szczęście udało się uchronić od całkowitego zniszczenia drugi z budynków.
- Udało się nam uratować jedną z maszyn - cieszył się na miejscu Andrzej Kuchenbecker.
Jak się dowiedzieliśmy, to trak, a więc cenna maszyna. W akcji wzięło udział kilkanaście jednostek straży pożarnej z terenu całej gminy. Jedne wozy odjeżdżały po wodę, drugie przyjeżdżały. Akcję obserwowali też mieszkańcy, właściciel zakładu i pracownicy.
Za szybko na podawanie strat i przyczyny pożaru. Na miejscu mówiło się, że najbardziej prawdopodobne jest, że doszło do zwarcia w instalacji elektrycznej. Niestety, drewniana hala spłonęła w okamgnieniu.
Zobacz na plus.pomorska.pl:
Piraci do paki! I to bez zawieszenia
Czy Łukasz Schreiber zostanie nowym lwem prawicy?
Śledczy z Gdańska doliczyli się już 800 poszkodowanych w sprawie firmy Domar
Wójt gminy Warlubie już wcześniej umknął policji
INFO Z POLSKI - przegląd najciekawszych informacji ostatnich dni w kraju (25-31.05.2017)