Liczby szokują: nasi rodacy są zadłużeni w firmach pożyczkowych na - bagatelka - aż 4 mld zł.
To wcale nie dziwi, jeśli weźmie się pod uwagę partyzanckie zasady, na jakich finansują one potrzeby swoich klientów.
30 dni za darmo? Na pewno nie!
30 dni - tyle wynosi maksymalny okres, na jaki można brać chwilówki.
Raport Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową wyraźnie pokazuje, na czym zarabiają ci, którzy ich udzielają, chwaląc się w reklamach, że "za darmo pożyczają pieniądze".
I tak np., jeśli ktoś bierze na 30 dni 1000 zł pożyczki w Vivus Finance, kosztuje go to 140 zł. Gdy przedłuży ją o kolejne siedem dni, zapłaci dodatkowo 98 zł, następne 14 dni - 126 zł, kolejne 20 dni - 190 zł.
W Filarum.pl koszty rozkładają się następująco: 281 zł za zawarcie umowy plus ewentualne "poślizgi": 150, 200, 300 zł.
Lendon.pl udzieli takiej pożyczki za 234 zł, a gdy nie zapłacimy w terminie, trzeba będzie dopłacić: 176, 224 i 288 zł. Natomiastówka w konkurencyjnej Expreskasie to koszt 285 zł. Może być przedłużona, ale nie o siedem czy czternaście dni, tylko od razu o 20 za 285 zł.
- W naszej ofercie w ogóle nie ma darmowych pożyczek na 30 dni - mówi zaś Roman Jamiołkowski, rzecznik prasowy największego gracza na polskim rynku firm pożyczkowych, czyli Providenta. - Finansujemy potrzeby klientów, może nie tanio, ale za to na jasnych zasadach.
Nad Wisłą prawie jak w Meksyku...
Provident Polska należy do międzynarodowej grupy finansowej International Personal Finance (IPF), która jest notowana na Londyńskiej Giełdzie Papierów Wartościowych wśród 250 największych firm na tamtejszym parkiecie.

Biznes
Grupa oferuje swoje usługi w takich krajach, jak: Czechy, Słowacja, Węgry, Rumunia, Litwa, Bułgaria, Meksyk i oczywiście Polska.
Nasz kraj jest największym i najbardziej dochodowym rynkiem Grupy IPF. Obsługuje ona 1,8 miliona klientów, z czego 850 tysięcy w Polsce.
Co ciekawe, choć siedziba IPF znajduje się w Wielkiej Brytanii, nie znaleźliśmy jej na liście państw, którym proponuje podobne usługi, jak w Europie Środkowo-Wschodniej czy Meksyku.
Nie dotyczy to tylko Providenta, ale prawo w najbogatszych krajach UE (Niemcy, Francja, Wielka Brytania) nie daje możliwości pożyczania pieniędzy na zasadzie "wolnej amerykanki", tj. zarabianiu na niebotycznych odsetkach. W naszym kraju to może być zaś kilkaset czy nawet 1000 procent, co zdarza się w niektórych firmach oferujących chwilówki.
Nadzieja w nowej ustawie, która, jak oceniają eksperci, wejdzie w życie nie później niż za rok. Może położyć kres rajowi, jaki cały czas mają u nas przedsiębiorcy z tej branży.
Na trzy, a nawet pięć lat do więzienia
Nowe prawo wprowadzi limit maksymalnej wysokości odsetek za opóźnienie w spłacie pożyczki i odsetek od odsetek oraz tzw. limitu kosztów kredytu konsumenckiego - na poziomie 30 procent. Planowane jest również podniesienie - z 3 do 5 lat - kary więzienia za prowadzenie działalności bankowej bez uprawnień. Ma również powstać specjalny rejestr, w którym znajdą się firmy, które działają legalnie, udzielają pożyczek, ale nie przyjmują oszczędności.
Jak firmy z tej branży omijają prawo, by wcisnąć niebotycznie drogą pożyczkę?
Nie dadzą pożyczki na więcej niż 17 procent (czterokrotność stopy lombardowej NBP), bo nie może. Dorzuci jednak mnóstwo dodatkowych opłat: prowizję, obowiązkowe ubezpieczenie, opłaty za przelanie pieniędzy, przywiezienie ich do domu klienta, wizyty pracowników w domu w celu pobrania rat czy za przechowanie zastawionych przedmiotów. Całkowity koszt kredytu może więc wynieść kilkaset procent. UOKIK wiele razy kontrolował parabanki. Na rynku mamy bardzo mało solidnych firm pożyczkowych. Parabanki, w odróżnieniu od banków, pożyczają własne pieniądze, dlatego ponoszą większe ryzyko. To uzasadnia wyższe oprocentowanie, ale nie daje przyzwolenia na oszukiwanie klientów poprzez konstruowanie umów w taki sposób, by ukrywać w nich dodatkowe opłaty - stwierdził UOKiK.