Nic nie wskazuje na to, by problemy pracowników obu firm zostały rozwiązane w najbliższym czasie, więc można spodziewać się kolejnych protestów - w sprawę zaangażował się bydgoski senator Platformy Obywatelskiej, Jan Rulewski. 6 lipca wysłał pismo do wojewody Ewy Mes z prośbą o pilne zwołanie Wojewódzkiej Komisji Dialogu Społecznego.
- Nic się nie zmieniło, nadal nie dostaliśmy swoich pieniędzy - mówi pani Ania, która była zatrudniona w CallCenter Group w Toruniu.
Łącznie, w bydgoskim i toruńskim oddziale firmy, pracowało ok. 100 osób. Sprzedawały usługi należącego do Polkomtela Plusa, m.in. abonamenty, karty telefoniczne, internet, tablety.
Bartosz Jędrusik, prezes CallCenter Group powiedział nam, że problemy spółki są niezależne od niego, a efektem decyzji Polkomtela, który nie przelał pieniędzy za usługi. Druga strona tłumaczy, że spółka CG nie wywiązywała się ze zobowiązań i dlatego umowa z nią została rozwiązana.
- Wpłynął do nas wniosek o upadłość CallCenter Group - usłyszeliśmy w XV Wydziale Gospodarczym Sąduw Bydgoszczy.
- Wszystkie dokumenty, do których wydania jesteśmy zobowiązani, zostały dostarczone pracownikom w przewidzianych terminach. 7 lipca odbędzie się pierwsze spotkanie z wyznaczonym przez sąd nadzorcą tymczasowym. Jesteśmy w ciągłym kontakcie z Funduszem Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych, aby ułatwić i przyspieszyć wypłaty wynagrodzeń z funduszu - wyjaśnia Jędrusik.
Na zaległe wypłaty czekają również pracownicy Microsa (usługi ochroniarskie i sprzątające). Nie ma jeszcze wniosku o upadłość.
Zatrudnieni protestowali (1 czerwca) przed siedzibą spółki, ale bez skutku. PIP wystawiła jej nakaz płatniczy: 300 tys. zł z tytułu zaległości.
Z jej prezesem nie ma kontaktu.
- Nie wierzymy, że Micors odda nam pieniądze, niektórzy z nas poszli do sądu, ale czy to coś da? - denerwuje się pani Monika, była sprzątaczka w Microsie.
"Co z tego, że w firmach odbywają się kontrole różnych instytucji, skoro odbijają się o barierę nieobecności pracodawców. Pojawiają się nagłe zwolnienia lekarskie i ucieczka od funkcji zarządczych" - czytamy w piśmie Jana Rulewskiego do wojewody.
- Pismo zostało wysłane wczoraj, więc nie mieliśmy jeszcze okazji się z nim zapoznać - komentuje Bartłomiej Michałek, rzecznik wojewody.
