Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prawem kaduka

Waldemar Pankowski [email protected]
Lech Kamiński
Kto skorzystał na tym, że kilku znajomych lubi szybkie samochody, a toruńscy urzędnicy piszą nieprawdę w dokumentach?

     13 lat temu Jerzy Nasiłowski rzucił spokojną, państwową posadę w Biurze Urządzania Lasów i Geodezji Leśnej w Toruniu. Założył firmę "Taxlas" i wziął się do robienia interesów.
     Wbrew umowie
     
Zaczynał skromnie, w trzy osoby. Dziś zatrudnia ponad 60 i na rynku toruńskim nie ma konkurentów.
     - Czułem, że prywatyzacja pójdzie - _wyjaśnia, dlaczego zdecydował się zaryzykować.
     Przeczucie go nie zawiodło. "Taxlas" od 13 lat, nieprzerwanie, wygrywa przetargi na opiekę nad lasami komunalnymi. A jego siedzibą są obiekty należące wcześniej do Zieleni Miejskiej, zlikwidowanego Zakładu Komunalnego.
     Do 1994 roku Nasiłowski miał dwóch konkurentów, z którymi musiał się dzielić komunalnymi zamówieniami.
     W 1995 roku został sam. 1 września tego roku ówczesny Zarząd Miasta w osobach prezydenta Jerzego Wieczorka oraz jego zastępcy Janusza Strześniewskiego podpisał z "Taxlasem" umowę najmu budynku po Zieleni Miejskiej oraz przylegającej do niego 0,25-hektarowej działki "z przeznaczeniem na cele związane ściśle z prowadzoną działalnością na rzecz Urzędu Miejskiego". Czynsz określono na... 450 zł miesięcznie! Tymczasem za opiekę nad lasami komunalnymi gmina płaci rocznie "Taxlasowi" kilkaset tysięcy złotych. Umowa na przyszły rok opiewa na 488 tys. zł.
     W dodatku, wbrew umowie, Nasiłowski wykorzystuje ten teren nie tylko na działalność na rzecz magistratu, ale również innych zleceniodawców (opiekuje się np. zielenią wzdłuż dróg publicznych), a także do produkcji drewnianych domów na sprzedaż. Co więcej, bez umowy, nie płacąc gminie ani grosza więcej czynszu, zajął sąsiednią działkę komunalną o powierzchni 0,5 ha. Ogrodził ją i urządził tam składowisko drewna.
     Cennik w domyśle
     
Na składowisku jest drewno, z którego Nasiłowski buduje m.in. domy oraz to, które wycina w lasach komunalnych i wzdłuż gminnych dróg. A potem sprzedaje w imieniu miasta. "Taxlas" zajmuje się "obrotem drewnem" komunalnym już od 1992 roku. Jednak dopiero w 2001 roku ówczesny Zarząd Miasta sporządził aneks do umowy (podpisali go prezydent Zdzisław Bociek i wiceprezydent Janusz Strześniewski), zawierający cennik - określił za ile "Taxlas" ma sprzedawać gminne drewno!
     - _Wcześniej była ustna umowa, na podstawie której miałem je sprzedawać według cen obowiązujących w Lasach Państwowych - _twierdzi Nasiłowski.
- Cennik pojawił się wtedy, gdy Lasy odeszły od ceny regulowanej.
     Z odręcznych notatek na rozliczeniu "Taxlasu" z gminą ze sprzedanego drewna wynika jednak, że często firma zbywała je z 30-procentowym upustem.
     
- Nie ma chętnych na drewno topolowe, którego mamy najwięcej. Nie idzie też sosna. W dodatku w zakładach papierniczych w Świeciu traktowani jesteśmy jako dostawca prywatny, w związku z tym cena jest o 30-40 procent niższa - wyjaśnia Nasiłowski.__
     Innymi słowy, gdyby miasto samo sprzedawało drewno, mogłoby zarobić więcej. A tak roczne wpływy do budżetu z tego tytułu sięgają około 10 tys. zł.
     Leśnik wyścigowy
     
Z ramienia gminy działalność "Taxlasu" ma obowiązek kontrolować leśnik miejski. Stanowisko to w magistracie utworzono dopiero jesienią 1997 roku. O obsadzie miał zadecydować konkurs.
- Gdy przeczytałem ogłoszenie, poszedłem do pana Jurka Nasiłowskiego spytać, czym trzeba będzie się zajmować - szczerze przyznaje Tomasz Kozłowski, który pokonał kilku kandydatów i w lutym 1998 roku został leśnikiem miejskim. Jest nim zresztą do dziś.
     Nasiłowski i Kozłowski znali się już wcześniej, bo w czerwcu 1997 roku zakładali razem Toruński Klub Motorowy, który na, zbudowanym na lotnisku Aeroklubu Pomorskiego, torze rallycrossowym organizuje wyścigi samochodowe. Najpierw syrenek, teraz wozów fabrycznych.
     Wśród założycieli klubu był też Janusz Strześniewski. wiceprezydent Torunia w latach 1994-2002, a także uczestnik wyścigów na toruńskim torze. Kozłowski też się ścigał. Część szafy w jego biurze w magistracie zajmują zdjęcia, dyplomy i puchary związane z działalnością w klubie.
     Hojne miasto
     
Nasiłowski, którego firma zaangażowała się w budowę toru ("bezinteresownie, zrobił to trzy razy taniej niż, gdyby trzeba było kogoś wynająć" - twierdzi Kozłowski) od 2000 roku jest wiceprezesem TKM-u. Jego syn też ściga się w klubie. Zaczynał od syrenki, którą "odziedziczył" po Strześniewskim. A sam szef "Taxlasu" doradzał wiceprezydentowi jak zagospodarować ogród w jego posiadłości w podtoruńskiej Brzozówce.
     Za czasów prezydentury Strześniewskiego "Taxlas", na polecenie Zarządu Miasta, część wyciętego w lasach komunalnych drewna przekazywał za darmo Aeroklubowi (na terenie którego, przypomnijmy, TKM zbudował tor wyścigowy) oraz Automobilklubowi Toruńskiemu. I to znaczną część. Na przykład w 2001 roku obie te instytucje otrzymały drewno warte 13,75 tys. zł. Wpływy do kasy gminy za pozostałe drewno pozyskane w mieście i sprzedane przez "Taxlas" wyniosły zaledwie 10,7 tys. zł. Rok później różnica była jeszcze__większa. Odpowiednio: 15,4 i 7,2 tys. zł. Dopiero prezydent Michał Zaleski zakazał tego procederu.
     Bez przetargu
     
16 października 2002 roku, na dziesięć dni przed wyborami samorządowymi, gdy było już wiadomo, że w Toruniu dojdzie do zmiany władzy w magistracie, odchodzący Zarząd Miasta postanawia sprzedać Nasiłowskiemu, za 266 tys. zł, z prawem pierwokupu (czyli bez wystawienia na przetarg, po cenie określonej przez urzędników) dzierżawiony przez niego komunalny teren i budynek. Tyle że niezgodnie z prawdą napisano, iż umowa najmu z 1995 roku zezwalała "Taxlasowi" na prowadzenie tam "działalności gospodarczej w zakresie przetwórstwa drewna". A co ważniejsze, że obejmuje ona cały zajmowany przez tę firmę teren. Także owe pół hektara, którego Nasiłowski nigdy nie był dzierżawcą. Zajął ziemię bezprawnie i za nią nie płacił. Bez owego pół hektara (gdyby zgodnie z przepisami wystawiono grunt na sprzedaż i znalazł się inny kupiec) "Taxlas" miałby poważne kłopoty.
     Wniosek w tej sprawie przygotował Wydział Mienia Komunalnego UM, a jako resortowy prezydent zaakceptował Strześniewski.
     Sprawę finalizował jednak już jego następca z ekipy Zaleskiego, wiceprezydent Andrzej Jeziorski. 17 stycznia 2003 roku podpisał z Nasiłowskim porozumienie o sprzedaży, w drodze pierwokupu, budynku i całego gruntu. Także tego, który "Taxlas" zajął prawem kaduka.
     - _Przez cały czas płaciłem czynsz tylko za budynek i 0,25 ha - _zarzeka się Nasiłowski._Nie wiem, dlaczego w magistracie napisali, że dzierżawiłem także te pół hektara.

     No właśnie, dlaczego?
     

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska