Przebudowę ciągu drogowego realizowało Starostwo Powiatowe w Chełmnie dzięki współfinansowaniu ze środków EFRR w ramach RPO. Koszt - 3 mln 963 tys. złotych.
Aż 14 zatoczek autobusowych
- Prace trwały trzy miesiące - mówi Mariusz Kalkiewicz, dyrektor Zarządu Dróg Powiatowych w Chełmnie. - Zrobiliśmy 9,5 kilometra jezdni, z tego 4,5 kilometra o szerokości 6-6,5 metra, 5 kilometrów o szerokości 5,5 metra. Inwestycję wykonało Przedsiębiorstwo Budowy Dróg i Mostów z Torunia. W zakres robót weszły też zatoczki autobusowe, których jest aż 14, a zrobione zostały na prośbę wójtów. Dzięki temu będzie bezpieczniej, choć nawet przy drogach "krajowych" nie buduje się na tak krótkim odcinku aż tylu zatoczek.
Jak mówi Kalkiewicz, droga techniczny odbiór przeszła tydzień temu. Wczoraj uroczyście wstęgę przecięli starosta Zdzisław Gamański, marszałek Piotr Całbecki, wójt gminy Kijewo Królewskie Mieczysław Misiaszek i przewodniczący Rady Powiatu Janusz Wojtaszewski. Marszałek, który jechać tą drogą podkreślał komfort, jak i zaangażowanie Starostwa w inwestowanie w drogi. Dziwił się jednak, że nie namalowano bocznych krawędzi jezdni.
Mieszkańcy cieszą się z poprawy warunków na drodze prowadzącej przez ich wieś, lecz nie pozostają bezkrytyczni.
- Zatoki w Brzozowie i w Szymbornie mają kilka tygodni, a już mają koleiny - wskazuje mieszkaniec Brzozowa. - Ten, kto dokonał odbioru technicznego, nie widział nierówności? Gdy autobus będzie wjeżdżał w zatoczki po deszczu, ludzie będą ochlapani. Jesteśmy biednym społeczeństwem, stać nas na remonty czy lepiej robić raz a dobrze?
- W Brzozowie znak przystanku z rozkładem jazdy jest kilkadziesiąt metrów od zatoczki. Ludzie nie widzą, gdzie mają się ustawiać, gdy czekają na autobus: przy słupie czy przy zatoczce? - dodaje mieszkanka, którą spotykamy w Brzozowie. - Dziwi mnie też, jak namalowali pierwsze pasy od strony Chełmna.
- Schodzi się na nie z chodnika, by po drugiej stronie jezdni wejść w trawę - wtóruje jej mieszkaniec wsi. - Chyba postawię tam znak "Szanuj zieleń!".
- Zwiększono środki na tę drogę, też na malowanie oznakowania poziomego - mówi Czytelnik. - A przy rozwidleniu na Unisław oznakowanie się kończy. Liczyłem choćby na oś jezdni.
- Gałęzie nad droga są z kolei za nisko przycięte - mówi kierowca. - Osobówce wystarczy, zjedzie do prawej krawędzi jezdni, ale tir będzie wadził o konary, więc będzie trzymał się środka jezdni i tym bezpieczeństwa nie poprawi.
Albo chodnik albo na YouTube?
Zdaniem Kalkiewicza to tylko kosmetyka.
- Nie widziałem na zatokach wielkich spadów, poza tym są odpływy - tłumaczy dyrektor ZDP. - Przejście malowaliśmy sami, na szybko, nie jest ukończone. Będzie się z niego wchodziło na chodnik, przecież nie chcę się znaleźć na YouTube. Jeśli chodzi o białe krawędzie na zewnątrz drogi, to uważam, że zwężają ją i dlatego ich nie namalowaliśmy. Z kolei gałęzie nad jezdnią przycinaliśmy przez dwa tygodnie. Kolejny raz zrobimy to jesienią, postaramy się wjechać z podnośnikiem lub zlecić firmie i ściąć wyżej.
Na fragmencie drogi do Unisławia nie będzie namalowana oś jezdni. Dlaczego? Według dyrektora jezdnia jest tam zbyt wąska.