https://pomorska.pl
reklama
Pasek artykułowy - wybory

Prawie jak w Ameryce

Rozmawiał Jacek Korpal
Rozmowa z ROMUALDEM DALEWSKIM, sędzią Sądu Rejonowego w Bydgoszczy, kierownikiem Sekcji Upadłościowo-Układowej

     - Obecnie obowiązujące prawo upadłościowe zostało uchwalone przed niemal 70 laty. Od tamtego czasu zmieniły się realia, mentalność przedsiębiorców... Nie będzie przesadą, jeśli nazwiemy je archaicznym?
     - Na pewno nie! Nawet użyte w rozporządzeniu prezydenta z 1934 roku niektóre sformułowania są zupełnie nie przystające do naszych czasów. Na przykład "koszty niezbytkownego pogrzebu upadłego".
     - Co przez to rozumiano?
     - Kiedyś prawo upadłościowe było oparte na takich wartościach jak honor, poczucie odpowiedzialności i godność. Bankructwo było dla właściciela firmy dużym ciosem moralnym. Wiązało się to z pewnymi skutkami społecznymi, np. ostracyzmem, bo odsuwali się od niego przyjaciele. W takiej sytuacji często zdarzały się samobójstwa bankrutów, a przecież w jakiś sposób trzeba było pokryć koszty jego pogrzebu. Można powiedzieć, iż instytucja prawa upadłościowego opierała się na mentalności "ludzi honoru".
     - Obecnie bankructwem nikt się nie przejmuje. Przedsiębiorca albo prowadzi dalej działalność, albo otwiera nową firmę...
     - Często takie działanie prowadzone jest na niekorzyść wierzycieli, z dużymi stratami dla kontrahentów. W dodatku proces upadłościowy, nie z winy sądów, ciągnie się nawet latami. Bywa, że nasze działania są trochę iluzoryczne. Zanim sąd po złożeniu wniosku o ogłoszenie upadłości wyda stosowne postanowienie, to dłużnik zdąży "uciec" z majątkiem, tak że nie sposób zaspokoić roszczeń wierzycieli. Mieliśmy taki przypadek z jednym z bydgoskich przedsiębiorców, który trzy dni przed złożeniem wniosku podpisał umowę dzierżawy budynku na 10 lat. Za wynajem wziął pieniądze z góry. Ograniczył nam możliwość zbycia nieruchomości, a syndyk nawet nie mógł pobierać czynszu dzierżawnego. Oczywiście mamy swoje instrumenty windykacyjne i zapobiegawcze, ale zanim uruchomione staną się skuteczne, mijają czasami lata.
     Sytuacja uległa pewnej poprawie na początku 1998 roku, kiedy wprowadzono nowelizację prawa upadłościowego, a w niej - odpowiedzialność quasi-karną, polegającą na zakazie prowadzenia działalności gospodarczej i pełnieniu niektórych funkcji na okres od 2 do 5 lat. Orzekano ją wobec nierzetelnych dłużników, jeśli ci w terminie 14 dni od zajścia przesłanek do ogłoszenia upadłości - czyli zaprzestania płacenia długów lub niewystarczającego majątku do zaspokojenia wszystkich wierzycieli - nie dopełnili tego obowiązku. Jednak ta wynikająca z prawa odpowiedzialność nie dla wszystkich okazała się wystarczającym straszakiem. Zdarzają się osoby, które mimo zakazu dalej kierują spółkami.
     - Ale już niedługo za podobne przekroczenia prawa będą odpowiadać karnie...
     - Dużą nadzieję wiążemy z przygotowaną przez Komisję Kodyfikacyjną Prawa Cywilnego nową ustawą "Prawo upadłościowe". Jest to dokument bardzo nowoczesny, oparty na ustawodawstwie państw Unii Europejskiej i doświadczeniach sędziów polskich. Na podstawie tych przepisów osoby, o których mówimy mogą zostać pozbawione wolności do lat 5. Te wszystkie niedoskonałości starych przepisów zostały wzięte pod uwagę w nowym prawie i dlatego uważam, że jest ono rewolucyjne.
     - Jak w Stanach Zjednoczonych?
     - Niestety, nie. A szkoda, bo ich uregulowania są rewelacyjne. Dzięki bardzo dobrze rozbudowanemu systemowi komputerowemu informacje dotyczące kondycji finansowej przedsiębiorstwa spływają do sądów z różnych źródeł, w tym organów administracyjnych, placówek skarbowych etc. Upadłość sędzia może ogłosić z urzędu, bez konieczności składania przez bankruta lub wierzyciela stosownego wniosku. Sędzia dysponuje ludźmi, którzy tego samego dnia zabezpieczają i plombują cały majątek dłużnika, nieważne, czy jest to spółka prawa handlowego, czy też osoba prywatna nie prowadząca działalności gospodarczej. Amerykanie nazywają to upadłością konsumencką.
     - Jakich zatem zmian, oprócz wspomnianej odpowiedzialności prezesów możemy spodziewać się w nowym prawie?
     - Dotychczas panowało przekonanie, że bankructwo firmy to coś bardzo złego, tragedia dla pracowników, dlatego z wystąpieniem z wnioskiem o ogłoszenie upadłości starano się zwlekać jak najdłużej. Nic bardziej błędnego, bo nie o to chodzi. Im dłużej proces ten się ciągnie, tym firma i zatrudnione w niej osoby ponoszą większe straty. Nie wypłacane są wynagrodzenia, przedsiębiorstwo nie jest w stanie zrestrukturyzować się, wyprzedawany jest majątek, pozbawia się wszystkiego, co możliwe, także środków do produkcji. A gdyby upadłość została ogłoszona na czas, to na miejsce bankruta weszłyby prężne, sprawnie funkcjonujące podmioty gospodarcze. Nowoczesna konstrukcja opracowanych przepisów polega na tym, że z chwilą wpłynięcia do sądu stosownego wniosku natychmiast z mocy prawa powołany zostanie nadzorca sądowy, który będzie sprawował nadzór nad działalnością dłużnika i nie pozwoli podejmować czynności, które mogą zaszkodzić firmie - np. wyprzedawać majątku - lub podejmować czynności przekraczających zakres zwykłego zarządu. Nadzorca będzie czuwał do momentu rozstrzygnięcia sprawy przez sąd. Nowością jest również to, że sąd będzie miał obowiązek wyznaczyć biegłego z zakresu księgowości, który ustali, jaka jest sytuacja finansowa dłużnika i czy jest możliwe prowadzenie działalności w ramach upadłości, czy też firmę należy likwidować.
     - Co w przypadku, gdy okaże się, że dłużnik jest nieuczciwy, księgowość prowadzona jest nieprawidłowo albo też majątek zaczyna gdzieś znikać?
     - Na wniosek nadzorcy powołany zostanie zarządca, który przejmie kierownictwo nad firmą. Sąd w podobnych sprawach będzie mógł orzekać na posiedzeniach niejawnych, decyzja zapadać będzie zatem znacznie szybciej niż obecnie. Dotychczas kontrolę nad dłużnikiem uzyskiwaliśmy z chwilą wejścia do przedsiębiorstwa syndyka, sporządzenia przez niego bilansu, spisu inwentarza i oszacowania co mogło trwać miesiące od dnia złożenia wniosku o ogłoszenie upadłości. Już niedługo nad sytuacją dłużnika będziemy panować w ciągu jednego dnia. Całość spraw będą prowadziły Sądy Upadłościowe-Okręgowe. Nie wiadomo tylko, w jakiej będziemy pracować obsadzie. Obecnie w okręgu bydgoskim mamy 150 czynnych upadłości, a etatów sędziowskich - 2 i 1/3. Na plus nowych uregulowań trzeba również zaliczyć fakt, że roszczenia podlegające zaspokojeniu z masy upadłości będzie rozpatrywał sąd upadłościowy w mieście, gdzie jest siedziba dłużnika. Ponadto wierzyciele, ze względu na zabezpieczenie swoich roszczeń będą mieli duży udział w całym postępowaniu. To oni na wstępnym posiedzeniu ustalą, czy korzystniejsze jest postępowanie upadłościowe w celu likwidacji, czy też w celu zawarcia układu.
     - Kiedy projekt nowego prawa upadłościowego może zostać uchwalony?
     - Myślę, że w interesie nas wszystkich, i tych prowadzących działalność gospodarczą oraz pozostałych podatników, aby projektem niezwłocznie zajął się Sejm. Pojawi się wówczas szansa, że nowe przepisy będą obowiązywały jeszcze w tej połowie roku, a życie gospodarcze kraju unormalizuje się.
     - Dziękuję za rozmowę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska