Precedens. Dostał 75 tys. zł zadośćuczynienia, ale nie odpuszcza

Gdańszczanin chce, by tę kwotę wyłożyli z własnych kieszeni dwaj prokuratorzy. Sprawa trafiła właśnie do Włocławka.

Piotr Z., właściciel kantoru z Gdańska, w 1995 roku został oskarżony o złamanie przepisów ustawy o ochronie obrotu gospodarczego. Zarzucono mu handel wielkimi ilościami złotówek i dewiz pochodzących ze zorganizowanej przestępczości. Innymi słowy został uznany za człowieka, parającego się praniem brudnych pieniędzy na zlecenie miejscowej mafii. Groziło mu za to do 10 lat więzienia.

15 września 1995 roku Piotr Z. został tymczasowo aresztowany, choć cały czas zapewniał o swojej niewinności. Spędził pięć miesięcy w areszcie w Braniewie.

Wyszedł 19 lutego 1996 roku, areszt został bowiem zamieniony przez sąd na inny środek zapobiegawczy.

Osiem lat później Piotr Z. został ostatecznie uniewinniony od stawianych mu zarzutów. Wtedy wytoczył proces cywilny o zadośćuczynienie za czas spędzony za kratami. Zasądzono mu 75 tys. zł z tytułu "oczywiście niesłusznego tymczasowego aresztowania", plus odsetki. Całą kwotę wypłacił mu skarb państwa.

Podatnicy nie płacą
Tymczasem - jak wynika z akt sprawy, przekazanych do Prokuratury Okręgowej we Włocławku - Piotr Z. nie chce, aby za jego krzywdę płacili podatnicy. Uważa, że całą kwotę, zasądzoną i wypłaconą, powinni oddać skarbowi państwa dwaj prokuratorzy: Ryszard P., obecnie zatrudniony w prokuraturze w Gdańsku i Jacek S., były prokurator, obecnie adwokat, prowadzący przed laty jego sprawę. W latach 90. bowiem to prokuratorzy, nie sędziowie jak to jest obecnie, podejmowali decyzje o stosowaniu aresztów tymczasowych.

Wszystko w aktach
- Na razie niewiele mogę powiedzieć na temat tej sprawy, poza tym, że poprosiliśmy różne instytucje, w tym sądy, o przekazanie nam akt spraw karnych dotyczących Piotra Z. - mówi prokurator Wojciech Fabisiak, rzecznik Prokuratury Okręgowej we Włocławku.

Po ich przeanalizowaniu prokuratura zastanowi się nad sposobem rozpatrzenia wniosku gdańszczanina.