FLESZ - Rząd wprowadza kolejne obostrzenia
Premier: Protesty doprowadziły do wyższej liczby zakażeń
W ostatnich dniach przez całą Polskę przetoczyła się fala protestów przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego w sprawie zaostrzenia przepisów aborcyjnych. Na ulice wyszło kilkaset tysięcy osób, by dać wyraz swemu oburzeniu. Dzieje się to w szczycie pandemii. Głos w sprawie protestów zabrał premier Mateusz Morawiecki, który stwierdził, że protesty "doprowadziły do wyższej liczby zakażeń".
- Mieliśmy nadzieję, że protesty, z którymi mieliśmy do czynienia, zwłaszcza dwa tygodnie temu, nie doprowadzą do takiej liczby nowych zakażeń, ale wszystkie znaki na niebie i ziemi i dzisiejsze dane statystyczne wskazują, że doprowadziły do wyższej liczby zakażeń. W związku z tym musimy jeszcze bardziej rygorystyczne zasady wprowadzać, aby służba zdrowia wytrzymała i żeby była wystarczająco wydajna
- mówił premier Morawiecki podczas konferencji prasowej.
Czy w związku z wielotysięcznymi protestami na ulicach polskich miast możemy spodziewać się wzrostu zachorowań na COVID-19? A może faktycznie już mamy z nim do czynienia? Zapytaliśmy o to lekarzy.
- Trudno na razie oceniać. Możemy spojrzeć na dotychczasowe doświadczenia, np. z lata. Wtedy Polacy tłumnie ruszyli na wakacje, mieliśmy tłumy na plażach, nie wszyscy nosili maseczki, a mimo to nie obserwowaliśmy dużego przyrostu zachorowań - mówi nam dr Lidia Stopyra, specjalistka chorób zakaźnych, szefowa Oddziału Chorób Infekcyjnych Szpitala Specjalistycznego im. Stefana Żeromskiego w Krakowie.
Jej zdaniem największymi ogniskami są zamknięte pomieszczenia. - Wzrost zachorowań zaczęliśmy obserwować w momencie, gdy dzieci wróciły do szkół. W zamkniętych pomieszczeniach trudno o zachowanie dystansu, uczniowie przebywają ze sobą cały dzień, wtedy również łatwiej o zakażenie koronawirusem. Podobnie dzieje się w zakładach pracy - tłumaczy Stopyra.
Podkreśla natomiast, że w manifestacjach uczestniczą głównie osoby młode, które bardzo często COVID-19 przechodzą bezobjawowo.
Uczestnicy tych protestów w większości mają prawidłowo założone maseczki
Z kolei dr Tomasz Dzieciątkowski, wirusolog, podkreśla, że transmisja SARS-COV-2 na powietrzu jest daleko słabsza niż w pomieszczeniach zamkniętych.
- Zwróćmy również uwagę na to, że uczestnicy tych protestów w większości mają prawidłowo założone maseczki, w przeciwieństwie do osób, które protestowały przeciwko wprowadzaniu kolejnych obostrzeń i mówiły, że pandemii nie ma. W miarę możliwości starają się one także zachowywać dystans społeczny. Oczywiście: jak przy każdym większym zbiorowisku ludzkim, i tu prawdopodobieństwo zakażenia jest wyższe, natomiast nie spodziewam się skoku zachorowań na COVID-19 w wyniku tych protestów. Nie wskazują na to żadne matematyczne modele
- kwituje Dzieciątkowski.
- Rośliny antysmogowe - warto je mieć w swoim domu!
- Jak wyglądały mieszkania w PRL? Zobacz archiwalne zdjęcia
- Koronawirus w Polsce [DANE, MAPY, WYKRESY]
- Kinga Duda niczym Ivanka Trump. MEMY o córce prezydenta
- Spowiedź "Miśka". 10 szokujących fragmentów zeznań byłego lidera gangu kiboli Wisły
- Luksus po krakosku. TOP 15 najdroższych mieszkań
