Włókniarz z powodu kłopotów finansowych jedzie do Częstochowy bez czterech podstawowych zawodników. Prezes Enea Ekstraliga podkreśla, że nie ma na to wpływu. - Nie ma w regulaminie narzędzi, które mogłyby zmusić dany klub do wystawienia konkretnego składu na mecz ligowy. Żaden z zawodników w Częstochowie nie ma gwarancji startowych i to są wyłącznie ustalenia między pracodawcą i pracownikiem, w tym wypadku między Włókniarzem i jego zawodnikami - podkreśla Stępniewski.
Prezes ligi nie zgadza się z zarzutami, że cały żużel jest zagrożony. Jego zdaniem problemy dotyczą kilku klubów i mogą zostać wkrótce rozwiązane. - Wszystkie problemy wynikają z dwóch elementów: wprowadzenia w przeszłości limitu Kalkulowanej Średniej Meczowej, która zamiast zmniejszyć zwiększyła wynagrodzenie poszczególnych zawodników oraz dziesięciu drużyny w Enea Ekstralidze, na co naszego żużla po prostu nie było stać. Myślę, że rozgrywki w obecnym kształcie są dobrą dobrą do wyjścia z kryzysu - dodaje Stępniewski.
Za rok może jednak zabraknąć chętnych do walki o mistrzostwo Polski. Wiele czołowych klubów w I lidze już otwarcie przyznaje, że nie chce awansu. - Przygotowujemy mechanizmy osłonowe dla beniaminków, które pomogłyby im w aklimatyzacji w Enea Ekstralidze. Jest pomysł, aby kluby miały możliwość wydania pieniędzy liczonych na podstawie przychodów z poprzedniego sezonu. A najważniejsze: będą to pieniądze prawdziwe, a nie istniejące wyłącznie na papierze. A przede wszystkim: nie chować problemów pod dywan,. Takim przykładem pozytywnym jest Start Gniezno - mówi Stępniewski.
Wywiad z prezesem Enea Ekstraligi w piątkowym wydaniu Gazety Pomorskiej (wydanie toruńskie).