- Piszę do Państwa w sprawie, która od kilku dni nie daje mi spokoju. Jestem mamą dwójki małych dzieci, ostatnio dowiedziałam się, że oddział chirurgii dziecięcej we włocławskim szpitalu ma zostać zamknięty z końcem listopada 2018 ze względu na braki kadrowe - czytamy w mailu od włocławianki. - Jestem tą informacją oburzona! Nie wyobrażam sobie, że z nagłym przypadkiem typu oparzenie lub złamana ręka będę musiała jechać do Torunia lub innego szpitala.
- Mój mąż pracuje za granicą, jestem na miejscu sama z dziećmi, więc odległość ma dla mnie duże znaczenia. Czy Włocławek jest naprawdę tak małym miastem, że trudno zorganizować obsadę oddziału? A może dyrekcja szpitala wykazuje zbyt małą aktywność w poszukiwaniu lekarzy chętnych do podjęcia pracy? - dodaje.
Sprawdziliśmy u źródła. Jak poinformował nas Krzysztof Szczepański, zastępca dyrektora ds. lecznictwa, dwóch lekarzy odeszło na emeryturę, ale oddziałowi nie grozi zamknięcie.
- W całej Polsce występują problem kadrowe, brakuje młodych lekarzy - mówi. - Cały czas czynimy starania, by pozyskać nowe osoby.
Na oddziale na ten moment jest w sumie 8 lekarzy, łącznie z tymi, którzy tylko dyżurują. Nie ma więc zagrożenia, że nie uda się dopiąć grafików. Przypomnijmy jednak, że na przełomie 2012-2013 roku działalność tego oddziału była zawieszona, z uwagi na braki kadrowe. Pisaliśmy o tym w artykule "Koniec z wyjazdami do Torunia. Do Włocławka wraca chirurgia dziecięca".
Problemy ze zbyt małą liczbą lekarzy są też na innych oddziałach włocławskiego szpitala. Chodzi m.in. o internę, lada moment neurochirurgię. Przydałoby się również więcej anestezjologów.
Flesz - bezpieczne dziecko. To musisz wiedzieć!