
- Wierni i niewierni dostali prawdziwy post. Post od kontaktów z ludźmi.
- Biskup Ryś ujął to tak, że zdarzyły nam się rekolekcje ogólnopolskie. I widzę to tak, że obnażyły one siłę naszej wiary, nasze słabości. Byliśmy odważni, tacy do przodu, a tutaj wirus pokazał nam, że jesteśmy słabi. Pojawia się panika, zagubienie, niewiedza. Jak mamy reagować? To jest tak jak w przypadku ratownika medycznego. Co jakiś czas powinien przechodzić szkolenie, powtarzać wiedzę, żeby reagować w sytuacjach trudnych, emocjonalnych - automatycznie. My teraz reagujemy emocjonalnie, strach powoduje, że proste zadania wydają się trudniejsze niż są. Dlatego musimy wrócić do podstaw. Widzieć rzeczywistość, jaka jest, a nie przez pryzmat naszych przyzwyczajeń.
- Czyli?
- Czyli mamy rekolekcje, dzięki którym możemy zobaczyć, co jest dla nas naprawdę ważne, dzięki którym możemy cieszyć się z czegoś, co wcześniej uznawaliśmy za pewnik i nie docenialiśmy tego. Jak w żarcie o budyniu, w którym chłopiec od urodzenia nie mówi i nagle po kilkunastu latach przy stole rodzinnym pyta: "Gdzie jest budyń?". Cała rodzina szaleje z radości: "Ty mówisz! Wspaniale! Ale dlaczego wcześniej się nie odezwałeś?" A chłopiec na to: "Bo wcześniej był budyń". Teraz też tak mamy. Nagle wyjątkowo doceniamy las, bo nam zabroniono do niego wchodzić, delektujemy się wyjściem do sklepu. Mam takiego znajomego, który dzwoni do swojej babci i gada z nią przez półtorej godziny. Nie mogą się nagadać.
Jak spotkamy się z bliskimi w święta - czytaj pod następnym zdjęciem

- Tak, dzwonimy do osób, do których wcześniej nie znaleźlibyśmy czasu, by się odezwać, gadamy przez telefon godzinami z bliskimi, z którymi na co dzień byśmy siedzieli w milczeniu przed telewizorem. Ale nie spotkamy się z nimi przy wielkanocnym stole. Dla wielu ludzi to może być frustrujące.
- Czasami wyobrażam sobie, jak to będzie. Postawimy na stole telefony, tablety, komputery, w których na ekranach pojawia się bliscy i tak wirtualnie spędzimy wspólnie święta.
O tym, czy święconka jest potrzebna, czy przeszkadza - czytaj pod następnym zdjęciem

- A co z tymi, dla których ta cała otoczka, święconka, uczestnictwo w rezurekcjach, wielkanocne spacery, to wszystko było ważną częścią świąt.
- Miejmy nadzieje, że nie najważniejszą. Wiem, że dla wielu osób takie namacalne symbole, tradycje, obrzędy są potrzebne, ale w tym roku dostajemy właśnie takie zadanie - zapomnieć o tej całej otoczce i wrócić do korzeni świąt, do relacji z Bogiem. To taki nasz prawdziwy Wielki Tydzień.
O naszym zadaniu na te święta - czytaj pod następnym zdjęciem

- W którym nic nie możemy zrobić na autopilocie, nie stosujemy procedur ubiegłorocznych i z lat wcześniejszych i tych, które przekazano nam z pokolenia na pokolenie.
- Musimy się sami pochylić nad przeżyciem tego tygodnia. Prawdziwie. I myślę, że to taka nasza Droga Krzyżowa. Widzę podobieństwa. Strach, co będzie z wirusem, jak się rozprzestrzeni, jak to przeżyjemy i strach poprzedzający zmartwychwstanie. Oczekiwanie w niepokoju na nowe życie.