Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Proces Tomasza P., byłego szefa regionalnego NFZ jawny tylko częściowo

Maciej Czerniak, [email protected], tel. 52 326 31 41
Mecenas Konrad Kulpa (na zdj. na pierwszym planie po prawej stronie) złożył w sądzie wniosek zastrzeżeniem, by dziennikarze nie mogli ujawniać w relacjach z rozpraw Tomasza P. zeznań świadków. Sędzia przychyliła się do tego żądania.
Mecenas Konrad Kulpa (na zdj. na pierwszym planie po prawej stronie) złożył w sądzie wniosek zastrzeżeniem, by dziennikarze nie mogli ujawniać w relacjach z rozpraw Tomasza P. zeznań świadków. Sędzia przychyliła się do tego żądania. Dariusz Bloch
Sędzia na wniosek obrońcy Tomasza P. nie zezwoliła dziennikarzom cytować wypowiedzi świadków, którzy zeznawali na sali rozpraw. Do sądu nie dotarła obecna dyrektor Szpitala Miejskiego w Bydgoszczy.

Rozprawa Tomasza P. miała się rozpocząć o godzinie 9 w Sądzie Rejonowym w Bydgoszczy. Pierwszym świadkiem, który miał zeznawać w tej sprawie była Anna Lewandowska, dyrektor Szpitala Miejskiego w Bydgoszczy. Nie dotarła do sądu.

Czytaj: Tomasz P.,były szef regionalnego NFZ w sądzie. Mówi, że jest niewinny

Zeznania nie do publikacji

Sędzia Anna Dębska-Pucińska wyznaczyła przerwę w rozprawie. Kolejny świadek, Renata K., była pracownica działu kadr bydgoskiej lecznicy została wezwana na godzinę 10. Zanim jednak złożyła swoje pierwsze wyjaśnienia, o mały włos z sali rozpraw zostaliby wyproszeni... dziennikarze.

Obrońca Tomasza P., mecenas Konrad Kulpa zwrócił się do sądu z wnioskiem o zastrzeżenie, by dziennikarze nie mogli relacjonować rozprawy. Argumentował, że informacje dotyczące przebiegu procesu mogą wpływać na zeznania świadków, którzy są wzywani na kolejne terminy rozpraw.
Sędzia ponownie zarządziła przerwę. Tym razem kilkuminutową. - Sąd zezwala przedstawicielom mediów na relacjonowanie przebiegu rozprawy, ale z zastrzeżeniem, by nie ujawniać zeznań świadków - zdecydowała sędzia Dębska-Pucińska.

Przedtem do wniosku obrońcy Tomasza P. przyłączył się adwokat Bogusław Owsianik, który reprezentuje współoskarżoną w tym procesie Annę Z., byłą główną księgową Wielospecjalistycznego Szpitala Miejskiego w Bydgoszczy.

Jak dorabiał urzędnik

Akt oskarżenia w tej sprawie trafił do sądu pod koniec ubiegłego roku. Tomasz P., który jeszcze do sierpnia 2014 roku pełnił funkcję dyrektora oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia w Bydgoszczy, został oskarżony o szereg oszustw i przekroczenie uprawnień urzędniczych.

Sprawa sięga lat 2008-2010, kiedy P. pełnił jeszcze funkcję naczelnika w wydziale obsługi klienta w bydgoskim oddziale Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Tomasz P. prowadził firmę szkoleniową. W tym czasie przedsiębiorstwo P. prowadziło zajęcia dla pracowników Szpitala Miejskiego w Bydgoszczy. Ten fakt przeszedłby niezauważony przez śledczych prokuratury, gdyby nie to, że za szkolenia klinika musiała zapłacić firmie P. około 35 tys. zł.

Na pierwszej rozprawie w tym procesie, która odbyła się 12 lutego, Tomasz P. nie przyznał się do winy.

- Prokuratura nierzetelnie prowadziła postępowanie. Stosowała się do tez stawianych przez Annę Lewandowską, dyrektor szpitala - argumentował P., gdy śledcza Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Południe skończyła odczytywać akt oskarżenia.

Według prokuratury za jedno szkolenie Tomasz P. pobierał opłaty od lecznicy, które wynosiły od 1700 zł do 4,5 tys.

Schemat działania był - w opinii śledczych - zawsze podobny. T omasz P. osobiście, albo posyłając do lecznicy swoich pracowników (podwładnych z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych) prowadził szkolenia w bydgoskim Szpitalu Miejskim. Pracownicy podlegający P. wykonywali te zadania w ramach swoich obowiązków służbowych. Później P. przedstawiał w szpitalu rachunki za przeprowadzone szkolenia. Pieniądze trafiały na konto jego przedsiębiorstwa MTS Firmy Doradczo-Szkoleniowej.

Jaka w tej sprawie była rola Anny Z.? Prokuratura zarzuca jej, że działała "w zamiarze, by Tomasz P. doprowadził szpital miejski do niekorzystnego rozporządzenia mieniem".

Pomoc dla szpitala

P. już na samym początku procesu zapowiedział, że będzie składał wyjaśnienia, ale tylko odpowiadając na pytania zadawane przez obrońcę. Później przez ponad godzinę tłumaczył, dlaczego czuje się niewinny.

- Uwadze organu ścigania uszedł fakt, że moja współpraca ze szpitalem zaczęła się wcześniej - tymi słowami zaczął swoje wyjaśnienia. - Główną księgową lecznicy poznałem w 2006 roku. Zapytała mnie, czy znam kogoś, kto podjąłby się naprawy błędów w dokumentacji dla ZUS-u.

Zeznająca wczoraj Renata K. odpowiadała na pytania sądu dotyczące tego, w jakim zakresie Tomasz P. i jego firma doradczo-szkoleniowa świadczyły odpłatną pomoc bydgoskiej lecznicy.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska