Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prof. Marek Mrówczyński: - Europejski Zielony Ład w dużej mierze jest utopijny [rozmowa]

Lucyna Talaśka-Klich
Lucyna Talaśka-Klich
Prof. dr hab. Marek Mrówczyński jest ekspertem w dziedzinach: szkodniki roślin rolniczych, integrowana ochrona i produkcja roślin rolniczych. Zatrudniony w Instytucie Ochrony Roślin - PIB od 1 października 1976 r. Dyrektor IOR - PIB w latach 2007-2012 oraz od 2018 r. do dziś. W 2009 roku otrzymał tytuł profesora zwyczajnego nadanego przez  Lecha Kaczyńskiego, Prezydenta RP. W wolnym czasie lubi: jeździć rowerem, wędrować, analizować źródła historyczne, fotografować przyrodę, słuchać muzyki.
Prof. dr hab. Marek Mrówczyński jest ekspertem w dziedzinach: szkodniki roślin rolniczych, integrowana ochrona i produkcja roślin rolniczych. Zatrudniony w Instytucie Ochrony Roślin - PIB od 1 października 1976 r. Dyrektor IOR - PIB w latach 2007-2012 oraz od 2018 r. do dziś. W 2009 roku otrzymał tytuł profesora zwyczajnego nadanego przez Lecha Kaczyńskiego, Prezydenta RP. W wolnym czasie lubi: jeździć rowerem, wędrować, analizować źródła historyczne, fotografować przyrodę, słuchać muzyki. Lucyna Talaśka-Klich
Rozmowa z prof. Markiem Mrówczyńskim, dyrektorem Instytutu Ochrony Roślin - Państwowego Instytutu Badawczego w Poznaniu o zmianach na rynku środków ochrony roślin i skutkach dla polskiego rolnictwa. Także o tym, co może zmienić Europejski Zielony Ład.

Nie znam rolnika, który nie miałby obaw związanych z Europejskim Zielonym Ładem. Nawet rolnicy ekologiczni ze strachem patrzą w przyszłość, bo wiedzą, czym jest np. biurokracja unijna, jak trudno spełnić niektóre wymogi. Zatem, czy jest się czego bać?

Forum Rolnicze "Gazety Pomorskiej"

W ramach Zielonego Ładu Komisja Europejska 20 maja 2020 r. przyjęła dwie Strategie „Od pola do stołu” oraz „O bioróżnorodności”. W tych strategiach podano, że stosowanie środków ochrony roślin w ciągu 10 lat powinno zostać zmniejszone o 50%, natomiast nawożenie zostanie ograniczone o 20%. Aktualnie UE opracowuje przepisy wykonawcze, które dokładnie określą wymagania dla poszczególnych producentów rolnych i ogrodniczych.

Czy pana zdaniem Europejski Zielony Ład może mieć więcej plusów, czy minusów?

Europejski Zielony Ład to na razie tylko życzeniowe podejście do problemu, bo wprowadzenie w życie całości zamierzeń będzie wymagało wielkich pieniędzy, których brakuje w całej Unii Europejskiej oraz w poszczególnych państwach.

W przeszłości UE już wielokrotnie prezentowała różne projekty, które były oderwane od rzeczywistości i nigdy nie zostały w całości zrealizowane. Podobnie będzie z Europejskim Zielonym Ładem, który w dużej części jest bardzo utopijny i trudny do wprowadzenia w życie.

W strategii „Od pola do stołu” konwencjonalnych rolników najbardziej przerażają informacje o planowanych do 2030 roku wymaganiach dotyczących ograniczenia zużycia środków ochrony roślin i nawozów. Jak duże mogą to być ograniczenia?

W projekcie Strategii „Od pola do stołu”, który został opracowany w 2019 r., założono, że ograniczenie stosowania środków ochrony roślin będzie wynosiło 30%, natomiast w maju 2020 r. podniesiono ten wskaźnik do 50%.

To zwiększenie nie dotyczyło nawożenia, bo nie zastosowano zwiększonych restrykcji.

Polscy gospodarze zużywają znacznie mniej środków ochrony roślin niż np. rolnicy w Niderlandii czy Francji. Zatem powinni równać do średniej unijnej, czy UE każe im ograniczać to zużycie w stosunku do obecnego stanu?

Ograniczenie stosowania środków ochrony roślin w ramach poszczególnych państw zostanie zapisane w projektowanych rozporządzeniach UE. Kraje, które stosują najwięcej chemii, powinny wprowadzić oczywiście duże ograniczenia, czego przykładem może być Niderlandia, stosująca średnio aż 10 kg/ha substancji czynnych środków ochrony roślin.

Aktualnie w Polsce stosuje się 2,5 kg/ha, czyli 4-krotnie mniej w porównaniu do Niderlandii.

Dla całej Unii Europejskiej średnie zużycie substancji czynnych wynosi 3,5 kg/ha, czyli Polska powinna racjonalnie zwiększyć chemizację o 1 kg/ha.

Strategia „Na rzecz bioróżnorodności” zakłada, że w ciągu najbliższych dziesięciu lat ekologiczna produkcja będzie zajmować 25 proc. użytków rolnych. Czy w Polsce, gdzie w porównaniu z krajami Europy Zachodniej jest znacznie mniejsza produkcja bio, jest to realne? Przecież do sposobu gospodarowania nie można nikogo przekonywać na siłę.

Aktualnie w Polsce tylko około 3-4% użytków rolnych podlega certyfikacji dla produkcji ekologicznej, natomiast Austria osiągnęła już aż 23%.

Również dla produkcji ekologicznej w Unii Europejskiej projektowane są nowe rozporządzenia, które powinny dać odpowiedź na wiele pytań praktyków.

Wielkość produkcji ekologicznej powinna dotyczyć poszczególnych państw UE, natomiast nie mogą obejmować każdego pojedynczego gospodarstwa rolnego i ogrodniczego.

Spełnienie warunków produkcji ekologicznej będzie bardzo łatwe dla małych gospodarstw, których w Polsce jest ponad 1 mln, bo średni areał gruntów ornych wynosi około 11 ha. W Polsce uzyskanie certyfikatu produkcji ekologicznej dla małych gospodarstw będzie łatwe, o ile przepisy UE oraz krajowe zostaną uproszczone.

W ramach tej samej strategii jest mowa także o ugorowaniu. Wyobraża pan sobie, żeby w naszym kraju ugorowano aż 10 proc. gruntów? Przecież w wielu województwach wciąż jest głód ziemi!

W Unii Europejskiej pomysł ugorowania gruntów rolniczych wraca co kilka lat. Należy takie pomysły usilnie zwalczać, bo ugorowanie spowoduje zmniejszenie produkcji roślinnej i zwierzęcej, co przyczyni się do uzależnienia całej UE od importu żywności z krajów trzecich. Rolnictwo powinno zapewnić bezpieczeństwo ilościowe oraz również jakościowe prozdrowotnej żywności.

To też może Cię zainteresować

Ugorowanie gruntów rolnych oraz produkcja ekologiczna, a także zmniejszenie chemizacji ochrony roślin, spowodują, że nie będzie istniała samowystarczalność żywnościowa poszczególnych państw oraz całej UE. Taka sytuacja przyczyni się również do wzrostu cen żywności i może doprowadzić do niepokojów społecznych.

W Unii Europejskiej coraz więcej substancji czynnych jest wycofywanych. Co rolnicy dostają w zamian?

W ostatnich dwóch latach Unia Europejska wycofała zgodę na stosowanie 20 substancji czynnych środków ochrony roślin, natomiast przybyły tylko trzy nowe, które dodatkowo działają na agrofagi bardzo krótko, co wymusza zwiększenie krotności zabiegów ochronnych.

Taka sytuacja podnosi koszty ochrony roślin, które w najbliższej przyszłości przewyższą koszty nawożenia roślin. Nowe substancje czynne podlegają 15-letniemu okresowi patentowania, a koszty innowacji pokrywa w całości rolnik i ogrodnik, co odczują konsumenci.

Firmy fitofarmaceutyczne wobec zwiększających się wymagań toksykologiczno-środowiskowych nie planują dużego wprowadzenia nowych substancji czynnych, bo koszty innowacji od pomysłu do produkcji dochodzą do 1 mld zł dla jednego środka ochrony roślin.

Jaki to ma wpływ na wielkość i jakość plonów?

Zmniejszenie chemizacji ochrony roślin spowoduje obniżenie plonowania roślin od 16 do 50% oraz obniży jakość surowców roślinnych od 12 do 50%. Takie dane zostały podane w ekspertyzie firmy Kleffmann, której byłem współautorem.

Ograniczenie ochrony roślin w największym stopniu obniży plonowanie buraka cukrowego i ziemniaka, gdyż maksymalny spadek produkcji może osiągnąć nawet poziomu 70%. Plony rzepaku mogą maksymalnie obniżyć się o 50%, natomiast o 30% spadną zbiory pszenicy i kukurydzy.

Jakość plonu również ulegnie pogorszeniu, gdyż brak prawidłowej ochrony roślin wpłynie na wzrost zagrożeń powodowanych przez mykotoksyny, które w większości są substancjami kancerogennymi.

Ograniczona ochrona roślin w największym stopniu, czyli do 70% obniży jakość szczególnie ziarna pszenicy, co będzie bardzo niebezpieczne dla konsumentów.

A jaki wpływ będą miały zmiany klimatyczne na koszty produkcji w gospodarstwach?

Niestety, wzrosną koszty produkcji, bo wg ekspertyzy Kleffmanna, średnie obciążenia będą wynosiły dla upraw rolniczych od 13 do 25%. Maksymalny wzrost kosztów ochrony będzie dotyczył rzepaku ozimego (39%) i pszenicy o 31%, natomiast dla kukurydzy przewiduje się zwiększenie o jedną czwartą.

W największym stopniu na wzrost kosztów ochrony roślin będzie miał wpływ zmian klimatycznych, z którymi wiąże się większe zagrożenie przez agrofagi.

Także nowe środki ochrony roślin są coraz droższe, gdyż innowacje kosztują i obejmują także patentowanie oraz brak w takiej sytuacji preparatów generycznych, czyli odtwórczych, które są kilkakrotnie tańsze. Również nowe środki ochrony roślin działają bardzo krótko, co wymusza wielokrotne powtarzanie zabiegów ochronnych, które generują duże koszty.

Rolnicy obawiają się także mniejszej skuteczności środków ochrony roślin i większej odporności patogenów. Czy słusznie?

Aktualnie wszystkie nowe środki ochrony roślin muszą spełniać bardzo wygórowane wymogi środowiskowe i toksykologiczne, co wymusza, że substancje czynne działają krótko, bo preparaty długodziałające nie są już stosowane.

Taka sytuacja powoduje, że praktyk musi bardzo często powtarzać zabiegi ochronne, co także generuje duże koszty produkcji. Duże ograniczenie liczby substancji czynnych oraz różnych grup chemicznych środków ochrony roślin, prowadzi do powstawania odporności agrofagów na preparaty. Zjawisko odporności jest i będzie największym zmartwieniem dla stosujących, bo radykalnie wzrosną koszty produkcji.

Co można zrobić, by ograniczyć ryzyko powstawania odporności agrofagów na stosowane środki ochrony roślin?

Najlepiej należy stosować przemiennie różne grupy chemiczne środków ochrony roślin, ale o odmiennym mechanizmie działania na agrofagi. Również bardzo ważnym warunkiem przeciwdziałania powstawaniu odporności jest prawidłowe i precyzyjne stosowanie środków ochrony roślin.

Dotyczy to głównie przestrzegania warunków klimatycznych podczas wykonywania zabiegu ochronnego, bo w optymalnych warunkach skuteczność działania preparatów jest najwyższa, co zapobiega powstawaniu odporności.

Dlaczego firmy chemiczne tak rzadko wprowadzają nowe substancje czynne na rynek? Przecież w sytuacji, gdy znikają jedne, lukę mogłyby wypełnić inne, nowsze, lepsze. Zapotrzebowanie na rynku zapewne byłoby duże.

Bardzo duże wymagania środowiskowo-toksykologiczne zniechęcają firmy fitofarmaceutyczne do wprowadzania nowych substancji czynnych, bo nie mają gwarancji, że po kilku latach Unia Europejska nie zabroni dalszego stosowania tej substancji.

Czy m.in. z powodu Zielonego Ładu może wzrosnąć liczba zabiegów?

Wszystkie środki ochrony roślin, które działają bardzo krótko na agrofagi, niestety wymagają często powtarzania zabiegu ochronnego, co generuje większe koszty produkcji.

Tak się dotąd zdarzało, że niektórzy rolnicy próbowali zastąpić wycofane środki ochrony roślin innymi - takimi, które np. nie są zarejestrowane u nas, albo z importu, o nieznanym składzie i pochodzeniu. Nie obawia się pan, że wycofywanie kolejnych środków w UE spowoduje nasilenie tego zjawiska?

Problem stosowania tzw. pozaetykietowego jest coraz większy w całej UE, gdyż bywa że rolnicy i ogrodnicy - przy braku konkretnych zaleceń na danego agrofaga - stosują inne środki ochrony roślin, które są aktualnie dostępne... Ale to jest łamanie prawa, bo należy zwalczać agrofagi zgodnie z etykietą preparatu!

Stosowanie preparatów, które nie mają rejestracji w Polsce, jest zakazane i podlega nawet odebraniu dopłat bezpośrednich oraz likwidacji plantacji na koszt stosującego środki nielegalne.

Co radzi pan rolnikom, którzy obawiają się zmian związanych z Zielonym Ładem - co powinni zmienić w stosowaniu środków ochrony roślin i nawozów, by poradzili sobie z nowymi wymogami, a przy tym nie stracili na jakości i wielkości plonów?

Należy stosować integrowaną ochronę roślin, czyli należy używać szeroko nowoczesnych metod niechemicznych, czyli pełną agrotechnikę, wysiew odmian odpornych i tolerancyjnych na agrofagi oraz używanie preparatów biologicznych, które są nadzieją ochrony roślin.

Jeśli rolnicy zaczną częściej sięgać po preparaty biologiczne, czy nie podniesie to kosztów produkcji?

Środki biologiczne są droższe od 2- do 5-krotnie w porównaniu z chemicznymi preparatami.

W Europie - 20 lat temu - Szwajcaria jako pierwsze państwo wprowadziła finansowe dopłaty do stosowanych środków biologicznych, które wynoszą aż 50%. Od kilku lat podobne rozwiązanie wprowadzono w Austrii, Belgii, Czechach, Francji, Słowacji, natomiast w Niemczech dopłaca się 75 euro do 1 ha, który jest chroniony biologicznie.

Czy nie byłoby lepiej i bardziej sprawiedliwie, gdyby takie wsparcie wprowadzono na poziomie unijnym?

W Unii Europejskiej planując zmniejszenie chemizacji o połowę oraz zwiększenie udziału upraw ekologicznych do 25% powierzchni, powinno się wprowadzić dopłaty celowe, podobnie jak już zrobiły to inne państwa.

Poza tym nie każde państwo będzie na taką pomoc stać... I co wtedy? Co może się stać, jeśli zabraknie tego typu dopłat z budżetu Unii Europejskiej?

Brak dopłat spowoduje, że nie nastąpi tak silne ograniczenie chemizacji.

Podobna sytuacja dotyczy stosowania odmian odpornych i tolerancyjnych na agrofagi, a szczególnie patogeny.

I w tym przypadku chodzi o pieniądze i koszty produkcji.

Niestety, takie odmiany są droższe od 2- do 3-krotnie w porównaniu do konwencjonalnych. Upowszechnienie odmian odpornych pozwoli na zmniejszenie chemizacji, ale wymaga to także wprowadzenia dopłat celowanych w tej sprawie.

W jaki jeszcze sposób można obniżyć chemizację?

Również można obniżyć chemizację poprzez zwiększenie zabiegów agrotechnicznych, które od wielu lat są marginalizowane, czyli dominują uproszczenia. Niestety, monokultury upraw oraz różne uproszczenia agrotechniki powodują, że istnieje potrzeba zwiększenia chemizacji, co jest sprzeczne z integrowaną ochroną roślin oraz strategiami Komisji Europejskiej.

Zmniejszenie oraz ograniczenie stosowania herbicydów wymusił powrót do wykorzystania różnych opielaczy, które skutecznie wycinają zbędne rośliny.

Są to już bardzo nowoczesne maszyny. Co je wyróżnia od starszych modeli?

Nowoczesne opielacze są sterowane czujnikami obrazu, co pozwala na maksymalne ograniczenie szerokości rzędu wzrostu rośliny uprawnej, który jednocześnie jest opryskiwany herbicydem.

Ta nowoczesna technologia pozwala na zmniejszenie chemizacji nawet o 90%. Podobny system montowany jest na opryskiwaczach, co pozwala na stosowaniu chemii tylko tam, gdzie występują agrofagi.

Nowoczesne opryskiwacze z czytnikami obrazu pozwalają na ograniczenie chemizacji nawet o 50%, co jest zgodne ze strategiami Komisji Europejskiej.

Nowoczesne opryskiwacze oraz opielacze są, niestety, bardzo drogie i dlatego powinny zostać wprowadzone dopłaty celowe, bo bez takich działań nie istnieje możliwość wprowadzenia innowacji, co zmniejszy chemizację.

Pewien rolnik (duży producent zbóż oraz mleka) powiedział, że bardzo chętnie zrealizuje wszystkie zalecenia Europejskiego Zielonego Ładu, jeśli Unia Europejska będzie rzeczywiście chronić wspólnotowy rynek i nie będzie się zgadzać na import taniej żywności, która powstała w krajach, gdzie nie ma tak wyśrubowanych wymogów jak w UE. Co pan o tym sądzi?

Rolnik ma stuprocentową rację!

Kiedyś, gdy eksportowaliśmy jabłka do Rosji, musieliśmy spełniać wygórowane wymogi, czasami wzięte z sufitu. A teraz Unia Europejska zgadza się na import zbóż także z tego kraju bez spełnienia wymogów, jakie stawia unijnym rolnikom.

Rosja produkuje bardzo dużo ziarna, ale nie można zapominać, że wykorzystuje do tego preparaty chemiczne sprzed pół wieku, takie, których w Unii Europejskiej stosować nie wolno. Poza tym koszty produkcji są tam niższe i to też nie jest w porządku wobec naszych rolników.

Dużym eksporterem zbóż jest także Ukraina. Czy w tym przypadku Wspólnota godzi się na to dlatego, że ten kraj jest członkiem strefy wolnego handlu z UE?

Gdy Ukraina stała się państwem suwerennym, to w rolnictwo tego kraju sporo pieniędzy zainwestowali Niemcy, Holendrzy i Duńczycy. Dziś są oni orędownikami współpracy gospodarczej z Ukrainą, rzekomo chodzi o pomoc.

To też może Cię zainteresować

Najbardziej realny scenariusz dotyczący Europejskiego Zielonego Ładu. Co z niego zostanie w 2030 roku?

Reasumując - jeśli nie będzie realnych, możliwych do wykonania przepisów oraz dopłat np. do stosowanych środków biologicznych, to w dużej części nic z tego nie wyjdzie.

Tym bardziej w tak trudnych czasach - gdy w budżecie unijnym jest mniej pieniędzy i walczymy ze skutkami koronawirusa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska