Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prokurator przyjrzy się szpitalowi miejskiemu w Bydgoszczy. Dlaczego?

Marta Pieszczyńska
Raport firmy PwC na temat szpitala miejskiego nie pozostawia suchej nitki na poprzedniej dyrekcji
Raport firmy PwC na temat szpitala miejskiego nie pozostawia suchej nitki na poprzedniej dyrekcji www.sxc.hu
Raport firmy PwC na temat szpitala miejskiego nie pozostawia suchej nitki na poprzedniej dyrekcji. - To nagonka urządzona przez prezydenta Bydgoszczy - komentuje jednak Krzysztof Tadrzak, były szef lecznicy.

Ponad 32 mln zł - aż tyle wynoszą wszystkie zobowiązania finansowe lecznicy miejskiej. Przyczynę tak znacznego długu badała na zlecenie bydgoskiego ratusza niezależna firma PwC. O niektórych punktach raportu pokontrolnego informował wczoraj Rafał Bruski, prezydent Bydgoszczy.

Cytowane przez włodarza pismo nie pozostawia suchej nitki na poprzedniej dyrekcji szpitala (pod kierunkiem Krzysztofa Tadrzaka). Według PwC w lecznicy dochodziło do wielu zaniedbań, między innymi w sferze wynagrodzeń dla personelu. Aż 75 procent kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia trafiało na pensje. - Dla 36 polskich szpitali miejskich średnia ta wynosi 65 proc. umowy z NFZ - informował Bruski.

Przeczytaj także: Bydgoszcz: pacjenci szpitala "Jurasza" bez lekarzy, a studenci bez nauczycieli

Różnica oznacza oszczędności na poziomie 5-6 milionów rocznie. Z analizy PwC wynika, że lekarze zatrudnieni w szpitalu miejskim na podstawie umów cywilno-prawnych zarabiali o 12 proc. więcej od średniej krajowej. W przypadku pielęgniarek pensje były wyższe aż o 47 proc.

Za dużo łóżek i personelu

Raport informuje również o nadmiarze pracowników, zwłaszcza w sferze techniczno-administracyjnej oraz niedostosowaniu liczby łóżek i personelu medycznego do możliwości finansowych szpitala.

Z kontroli PwC wynika też, że w lecznicy utrzymywano zapasy, na przykład materiałów opatrunkowych. - Nie robi tego żaden szpital - komentował Rafał Bruski, argumentując, że podobne praktyki przynoszą korzyść jedynie dostawcom.

Sprawa trafiła do prokuratury

O wykazanych nieprawidłowościach w zarządzaniu szpitalem przez okres trzech ostatnich lat (dyrektorem był wówczas Tadrzak) została powiadomiona prokuratura. Doniesienie w tej sprawie złożyła w miniony piątek Anna Lewandowska, obecna szefowa lecznicy.

Tadrzak odpiera wszystkie zarzuty. Jak podkreśla, powodem jego odwołania (w grudniu 2011 roku) nie były względy merytoryczne, lecz polityczne. - Czego najlepszym dowodem jest fakt, że za czasów mojej dyrektorskiej kadencji, prezydent nie odwiedził szpitala ani razu - informuje Tadrzak.

Przeczytaj także: Bydgoszcz: niespokojnie na chirurgii "Jurasza"

Jednocześnie podkreśla, że skierowanie sprawy do prokuratury, to nagonka Bruskiego na jego osobę. - Kilka dni temu zostałem wybrany przez komisję konkursową na dyrektora Wojewódzkiego Szpitala Obserwacyjno-Zakaźnego w Bydgoszczy. Niebawem marszałek województwa ma podpisać ze mną umowę o pracę - wskazuje były szef "miejskiego". - To jest prawdziwy powód ataku.

Zapowiada też, że w dniu uprawomocnienia się decyzji o umorzeniu postępowania (bo takiej się spodziewa) skieruje skargę na Rafała Bruskiego do organów rewizyjnych Platformy Obywatelskiej oraz do Donalda Tuska.

Czytaj e-wydanie »Lokalny portal przedsiębiorców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska