Ponad 32 mln zł - aż tyle wynoszą wszystkie zobowiązania finansowe lecznicy miejskiej. Przyczynę tak znacznego długu badała na zlecenie bydgoskiego ratusza niezależna firma PwC. O niektórych punktach raportu pokontrolnego informował wczoraj Rafał Bruski, prezydent Bydgoszczy.
Cytowane przez włodarza pismo nie pozostawia suchej nitki na poprzedniej dyrekcji szpitala (pod kierunkiem Krzysztofa Tadrzaka). Według PwC w lecznicy dochodziło do wielu zaniedbań, między innymi w sferze wynagrodzeń dla personelu. Aż 75 procent kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia trafiało na pensje. - Dla 36 polskich szpitali miejskich średnia ta wynosi 65 proc. umowy z NFZ - informował Bruski.
Przeczytaj także: Bydgoszcz: pacjenci szpitala "Jurasza" bez lekarzy, a studenci bez nauczycieli
Różnica oznacza oszczędności na poziomie 5-6 milionów rocznie. Z analizy PwC wynika, że lekarze zatrudnieni w szpitalu miejskim na podstawie umów cywilno-prawnych zarabiali o 12 proc. więcej od średniej krajowej. W przypadku pielęgniarek pensje były wyższe aż o 47 proc.
Za dużo łóżek i personelu
Raport informuje również o nadmiarze pracowników, zwłaszcza w sferze techniczno-administracyjnej oraz niedostosowaniu liczby łóżek i personelu medycznego do możliwości finansowych szpitala.
Z kontroli PwC wynika też, że w lecznicy utrzymywano zapasy, na przykład materiałów opatrunkowych. - Nie robi tego żaden szpital - komentował Rafał Bruski, argumentując, że podobne praktyki przynoszą korzyść jedynie dostawcom.
Sprawa trafiła do prokuratury
O wykazanych nieprawidłowościach w zarządzaniu szpitalem przez okres trzech ostatnich lat (dyrektorem był wówczas Tadrzak) została powiadomiona prokuratura. Doniesienie w tej sprawie złożyła w miniony piątek Anna Lewandowska, obecna szefowa lecznicy.
Tadrzak odpiera wszystkie zarzuty. Jak podkreśla, powodem jego odwołania (w grudniu 2011 roku) nie były względy merytoryczne, lecz polityczne. - Czego najlepszym dowodem jest fakt, że za czasów mojej dyrektorskiej kadencji, prezydent nie odwiedził szpitala ani razu - informuje Tadrzak.
Przeczytaj także: Bydgoszcz: niespokojnie na chirurgii "Jurasza"
Jednocześnie podkreśla, że skierowanie sprawy do prokuratury, to nagonka Bruskiego na jego osobę. - Kilka dni temu zostałem wybrany przez komisję konkursową na dyrektora Wojewódzkiego Szpitala Obserwacyjno-Zakaźnego w Bydgoszczy. Niebawem marszałek województwa ma podpisać ze mną umowę o pracę - wskazuje były szef "miejskiego". - To jest prawdziwy powód ataku.
Zapowiada też, że w dniu uprawomocnienia się decyzji o umorzeniu postępowania (bo takiej się spodziewa) skieruje skargę na Rafała Bruskiego do organów rewizyjnych Platformy Obywatelskiej oraz do Donalda Tuska.
Czytaj e-wydanie »Lokalny portal przedsiębiorców