Nie żyje pochodzące z Bydgoszczy małżeństwo lekarzy, Bożena i Grzegorz Hauslingerowie. Lek. Bożena Hauslinger (z domu Gizińska) była kierownikiem Zespołu Anestezjologii, specjalistą anestezjologii i intensywnej terapii. Przez wiele lat pracowała w Szpitalu Wojewódzkim w Bydgoszczy. W 1989 roku wyjechała do Republiki Południowej Afryki i tam pracowała. Jej mąż, specjalista chirurgii ogólnej, także był najpierw zatrudniony w Szpitalu Wojewódzkim w Bydgoszczy, a od 1988 roku operował pacjentów w RPA. W 2012 roku wybitni medycy wrócili do Polski. Byli współzałożycielami Centrum Medycznego Gizińscy.
Szefostwo tej lecznicy opublikowało komunikat o śmierci małżeństwa lekarzy. Podało, iż para zginęła 20 maja. Nieoficjalnie wiadomo natomiast, że Hauslingerowie utonęli w portowych wodach w Zatoce Stołowej w Kapsztadzie, czyli stolicy RPA. Ich ciała miały zostać wyłowione 21 maja, zatem dzień po podwójnej tragedii. W sprawie śmierci wszczęto śledztwo.
Informacje w sprawie tragedii przekazał Royal Cape Yacht Club, jeden z największych klubów jachtowych w Południowej Afryce. Lekarze z Bydgoszczy działali w nim od 2010 roku. Według kierownictwa klubu, około godziny 7.30 w środę, 21 maja, inny członek klubu, zarazem bliski przyjaciel pary, przybył powitać ich na pokładzie jachtu, a odkrył w wodzie ciało dr Bożeny Hauslinger. Powiadomił kierownika mariny, a ten skontaktował się z policją. Podczas wstępnego przeszukania statku wszystkie rzeczy osobiste i telefony komórkowe były w nienaruszonym stanie. Służby zaczęły sprawdzać okolicę. Ciało dr Grzegorza Hauslingera zostało odkryte w marinie.
Lekarze mieli co roku przyjeżdżać w tamtejsze rejony, żeby przeprowadzić konserwację swojego jachtu. Na ten czas otrzymywali specjalne pozwolenie na zamieszkanie na pokładzie.
"Oboje byli nie tylko doświadczonymi lekarzami, ale także serdecznymi ludźmi, którzy każdego dnia swoją pracą przywracali zdrowie i nadzieję. Zawsze gotowi do pomocy, życzliwi, skromni i kochani przez pacjentów oraz współpracowników" - napisał Zespół Centrum Medycznego Gizińscy.
- Miałam przyjemność być pacjentką Grzegorza Hauslingera, którego niektórzy pacjenci nazywali doktorem Housem (nawiązanie do filmowej postaci) - mówi Lucyna Talaśka-Klich zastępczyni redaktor naczelnej "Gazety Pomorskiej". - On o tym wiedział i podchodził do tego z uśmiechem. Z ogromną wiedzą medyczną, doświadczeniem, ale i empatią. Nawet drobny zabieg chirurgiczny był dla niego okazją do sympatycznej rozmowy z pacjentem. Potrafił ze swadą opowiadać o życiu i pracy w RPA. Wspaniały człowiek, cudowny lekarz.
