Na ślad domniemanego fałszerstwa wpadli radni opozycji.
- Mieszkańcy sołectwa na zebraniu wiejskim mieli podjąć decyzję dotyczącą zmiany w planie rozwoju wsi. Gdy zobaczyłem, że ludzie z własnej woli zdecydowali się przekazać 700 tysięcy złotych na drogę w Tucznie, zdębiałem. Wkrótce okazało się, że ludzie, którzy rzekomo podpisali się pod tą uchwałą, w ogóle w nim nie brali udziału. Były to podpisy, jakie składali na zebraniu wiejskim w sprawie wiatraków na polach w Niszczewicach. Mamy oświadczenia tych ludzi - opowiada Zbigniew Tylkowski, przewodniczący klubu "Niezależni".
Radni zgłosili sprawę do prokuratury.
700 tys. zł - to różnica, jaka powstała w wyniku zmniejszenia szacunkowego kosztu dla projektu "Budowa kanalizacji sanitarnej w Niszczewicach". Mieszkańcy mieli podjąć decyzję, na co te wirtualne pieniądze przeznaczyć. Gdy radni opozycji ujawnili całą sprawę, we wsi zawrzało.
- Nasz sołtys postąpił bardzo źle. Mieszkańcy wsi stracili do niego zaufanie. Wystąpiliśmy więc z wnioskiem o odwołanie sołtysa. Podpisało się pod nim 108 osób - usłyszeliśmy od mieszkańca, który chce zachować anonimowość.
Zorganizowano kolejne zebranie wiejskie, na którym mieszkańcy podjęli decyzję, że 700 tys. zł zostanie we wsi. Pieniądze w przyszłości mają trafić na rekultywację dróg gruntowych.
Jerzy Jóźwiak, sołtys i radny w jednej osobie, mocno przeżył zamieszanie wokół tej sprawy. Zapewnia, że "nie przyłożył ręki do żadnych machlojek".
- Ja nic nie podpinałem. Uważam, że nic złego nie zrobiłem. Powiedzieli, że na liście są podpisy z innych wsi, więc zrobiliśmy jeszcze jedno zebranie. Wieś zadecydowała tak jak chciała - mówi.
Sugeruje, że zamieszanie to wynik nagonki na jego osobę. Nie potrafi jednak wyjaśnić, jak pod uchwałą dotyczącą planu rozwoju wsi znalazły się podpisy osób, które składały je pod uchwałą w sprawie wiatraków. Zamierza ustąpić z funkcji sołtysa.
- Nie chcę nikomu być przeszkodą - wyznaje.
Przewodniczący Rady Gminy Zygmunt Rosa wątpi w winę swego kolegi.
- Ludzie głównie popełniają przestępstwa z korzyści majątkowych. W tym przypadku o tym mowy być nie może - tłumaczy.
Zapewnia, że problem z 700 tysiącami złotych jest wyolbrzymiony.
- Pieniądze ostatecznie nie trafiły na drogę w Tucznie, a inwestycja i tak będzie realizowana. 22 lipca będzie otwarcie ofert na budowę ulicy Wiśniowej. Mimo, iż te wirtualne pieniążki pozostawiliśmy w Niszczewicach, budowa idzie. To nieprawda, że te pieniążki miały pójść do Tuczna - zapewnia.
Sołtys najprawdopodobniej na zebraniu pod koniec lipca złoży rezygnację. Później odbędą się nowe wybory.