Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prokuratura nie wierzy, że to agent CBŚ zastrzelił ptaka

BARBARA SZMEJTER [email protected]
Prokuratura Rejonowa w Aleksandrowie Kujawskim umorzyła śledztwo w sprawie bażanta, zastrzelonego - jak twierdził naoczny świadek - przez funkcjonariusza Centralnego Biura Śledczego.

W pierwszych dniach stycznia br. policjanci z Centralnego Biura Śledczego Komendy Głównej, przy wsparciu funkcjonariuszy z Sekcji Antyterrorystycznej KWP w Bydgoszczy, prowadzili działania operacyjne w Osłonkach pod Osięcinami (pow. radziejowski). Zlikwidowali tam plantację marihuany, zorganizowaną w profesjonalny sposób na terenie nieczynnego gospodarstwa rolnego. Pod zarzutem udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, handlu narkotykami oraz prowadzenia nielegalnej plantacji marihuany, zatrzymane zostały cztery osoby.

Sprawcy wpadli podczas dokładnie zaplanowanej przez CBŚ akcji

W dwóch pomieszczeniach, wyposażonych między innymi w lampy dogrzewające rośliny, regulatory czasowe i odpowiednie nawozy mineralne, policjanci zabezpieczyli 288 sadzonek konopi i 9 dorodnych krzaków z dojrzałymi kwiatami gotowymi do ścięcia. Ponadto podczas przeszukań ich mieszkań policjanci znaleźli 1880 tabletek amfetaminy i ponad pół kilograma marihuany. Zatrzymanym mężczyznom, mającym od 33 do 41 lat przedstawiono zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, posiadania znacznych ilości narkotyków i handel nimi oraz nielegalnej uprawy konopi.

To nie jedyne osoby

które zostały zatrzymane i tymczasowo aresztowane. Od kilku miesięcy prowadzona była sprawa przeciwko zorganizowanej grupie, zajmującej się wprowadzaniem do obrotu znacznych ilości narkotyków. W związku z nią w areszcie przebywają już trzy młode osoby w wieku 22 - 27 lat, zatrzymane we wrześniu ub.r.

Podczas ostatnich działań policjanci CBŚ zabezpieczyli narkotyki o łącznej wartości co najmniej 26 tys. zł. Na poczet przyszłych kar zajęte zostało mienie, należące do sprawców, np. sprzęt RTV o wartości 5,5 tys. zł, samochód marki Mercedes o wartości 40 tys. zł i 27,7 tys. zł gotówki. To nie były ostatnie zatrzymania w tej sprawie, bowiem śledztwo trwa nadal.

Okazało się jednak, że akcja pod Osięcinami ma niespodziewane, drugie dno związane z podejrzeniem, że jeden z uczestniczących w tych działaniach funkcjonariuszy zabawił się w ... klusownika.

Akcja związana z likwidacją plantacji dobiegała bowiem końca, gdy jeden z funkcjonariuszy CBŚ urządził sobie polowanie na tamtejszą zwierzynę.

- Zastrzelił ze służbowej broni bażanta - twierdzą myśliwi z Koła Łowieckiego "Łany Kujawskie" z Radziejowa. Wierzą swemu koledze, doświadczonemu myśliwemu, który tamtego dnia, pracując przy dokarmianiu zwierzyny w lesie, usłyszał nagle strzały. Udał się w stronę miejscowości Płowce i zobaczył kilku mężczyzn. Jeden z nich trzymał zabitego bażanta.

Ptak trafił do bagażnika srebrnego samochodu, jednego z dwóch stojących przy drodze. Świadek zadzwonił po swoich kolegów z koła łowieckiego...

Z zeznań myśliwych wynika, że policjanci ubrani w kuloodporne kamizelki machali legitymacjami i nie zamierzali się nikomu tłumaczyć, a tym bardziej pokazywać dowodów w postaci martwego bażanta, schowanego w bagażniku.

Wokół sprawy zrobiło się jednak sporo szumu, głównie z powodu lokalnych mediów, które ją nagłośniły. O podjętych próbach wyjaśnienia wszystkich okoliczności tego zdarzenia zapewniali publicznie nie tylko przedstawiciele Zespołu Prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy, ale także Komendy Głównej. - O podejrzeniu popełnienia przestępstwa postanowiliśmy poinformować prokuraturę - przyznaje Marcin Smykowski, łowczy Koła Łowieckiego "Łany Kujawskie" w Radziejowie. - Wydawało nam się, że zeznania naocznego świadka zdarzenia naszego kolegi myśliwego, będą wystarczającym dowodem.

Sprawa trafiła do Aleksandro-wa Kujawskiego, bowiem szef radziejowskiej prokuratury Romuald Grosman jest jednym z członków myśliwskiej braci.

Szybko została umorzona, bowiem - jak twierdzi Artur Kołodziejski, prokurator rejonowy w Aleksandrowie Kujawskim, nie znaleziono dowodów popełnienia przestępstwa. - Nie udało się stwierdzić kto strzelał i czy to w ogóle byli funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego, albowiem świadek widział z daleka tylko jedną postać. Nawet nie było wiadomo, czy to mężczyzna, czy kobieta.. - mówi prokurator.

Policja chce wyjaśnić

Łowczy Marcin Smykowski uważa, że składanie zażalenia na decyzję prokuratury nie ma większego sensu. Własne postępowanie wyjaśniające prowadzi jednak Wydział Spraw Wewnętrznych Komendy Głównej Policji. Za kłusownictwo i zabijanie zwierzyny bronią inną niż myśliwska, bez uprawnień, grozi do 5 lat więzienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska