- Mężczyzna czekał, bo na czas nie było przygotowane urządzenie do dializ - mówi dyrektor szpitala Andrzej Pawluczyk. - Za opóźnienie najprawdopodobniej odpowiadają pielęgniarki. Mężczyzna zmarł mimo reanimacji.
Dyrektor od razu złożył doniesienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa.
- Chcemy, aby prokuratura sprawdziła, czy na śmierć pacjenta miało wpływ opóźnienie dializy - wyjaśnia.
Jak powiedział Echu Dnia dyrektor w piątek zabiegi na oddziale rozpoczęły się z kilkudziesięciominutowym opóźnieniem. W szpitalu trwa wewnętrzna kontrola, która ma wyjaśnić między innymi, czy sytuacja ma związek ze strajkiem pielęgniarek.
- Ale ten pacjent zmarł o godzinie 7.30 - oburza się Anna Trzaszczka, szefowa związku zawodowego pielęgniarek i położnych w szpitalu miejskim. - Do tego pielęgniarki z dializ zostały na oddziale. To, co mówi dyrektor to wierutna bzdura. Najbardziej oburza mnie jednak to, że w ten sposób gra czyjąś śmiercią.