Zobacz wideo: Dramatyczne dane dotyczące zgonów w Polsce

Na Oddziale Hematologii Specjalistycznego Szpitala Miejskiego przy ulicy Batorego w Toruniu w marcu 2020 roku okryto największe w mieście i województwie ognisko koronawirusa. Gdy w kraju zakażonych było 256 osób, a w regionie 76 osób, to tylko w tym szpitalu - ponad 50! Chodzi o okres od 31 marca do 2 kwietnia 2022 i dane te przytacza sąd.
Zakażony był zarówno personel, jak i pacjenci - przede wszystkim ciężko chorzy z Oddziału Hematologii. Spośród nich 9 zmarło. 2 kolejne zgony dotyczyły pacjentów Centrum Dializ na terenie lecznicy. Niektórzy zarazili krewnych, którzy również zmarli.
Umorzone śledztwo do powtórki! Gdańsk je kontynuuje i realizuje zalecenia sądu
Śledztwo w sprawie narażenia przez szpital pacjentów poprzez sprowadzenie niebezpieczeństwa epidemiologicznego i szerzenia się choroby zakaźnej prowadziła speckomórka ds. badania błędów medycznych Prokuratury Regionalnej w Gdańsku. W marcu 2021 roku prokurator Michał Węglowski je umorzył nie dopatrując się po stronie szpitala niczego, co kwalifikowałoby się na stawianie komukolwiek zarzutów.
Umorzenie zaskarżyły rodziny zmarłych pacjentów. 9 marca br. Sąd Okręgowy w Toruniu przyznał im rację i nakazał prokuraturze śledztwo powtórzyć. "Nowości" poznały uzasadnienie tej decyzji. Z relacji krewnych, którzy odwiedzali pacjentów hematologii lub Centrum Dializ na terenie szpitala (prowadzi je podmiot prywatny), wyłaniał się obraz niedbałości o bezpieczeństwo sanitarne i epidemiczne. Bywali oni w lecznicy od 24 marca, przez kolejne dni. Pacjenta "zero" z koronawirusem odkryto tutaj 20 marca. Wszystko wskazuje na to, że dyrekcja szpitala wydała stosowne polecenia co do procedur epidemicznych, ale przynajmniej części z nich na hematologii i w Centrum Dializ nie przestrzegano.
Polecamy
- Prezydent Michał Zaleski: - Jestem Toruniem. Tego nie da się zmienić
- Toruń. 20 lat rządów prezydenta Michała Zaleskiego. Takie go nie znacie! [zdjęcia]
- Jechali po zwłoki i sami zginęli. Już wiadomo, kto był winny tragedii pod Toruniem!
- Tam już nie zjecie! Te restauracje w Toruniu zamknęły się lub niebawem zamkną...
To nie wszystko. Zgłaszanie tego lekarzom nie przyniosło natychmiastowego efektu. Na teren lecznicy i oddziału wchodziło się bez ograniczeń. Temperatura miała być mierzona dopiero ok. 9 kwietnia. Personel po korytarzach chodził bez maseczek i przyłbic. "Salowe i pielęgniarki nie zakładały rękawiczek przy zmianie wenflonów; nie dezynfekowały urządzenia przy mierzeniu ciśnienia". "Obsługa wchodziła na oddział bez żadnych ograniczeń mimo formalnego rozdzielenia oddziału dziennego i ambulatoryjnego" - zeznawali świadkowie.
Wprowadzony zakaz odwiedzin na hematologii nie był przestrzegany - to zeznali w śledztwie nawet członkowie personelu medycznego. Wiedział o tym np. ordynator Marcin Rymko. Jedynym zabezpieczeniem przed nieproszonymi gośćmi miała być tylko... kartka z zakazem na drzwiach. Testów na koronawirusa nie przeprowadzano.
Te i inne możliwe zaniedbania, o których w śledztwie zeznali świadkowie, sąd polecił prokuraturze zweryfikować. Zalecił po pierwsze pójść tropem konkretnych przypadków zakażonych i/lub zmarłych pacjentów. Po drugie - przesłuchać szereg osób. W ogóle bowiem nie przesłuchano np. doktor Łucji B. z Oddziału Hematologii, której miały być zgłaszane zaniedbania sanitarne i epidemiczne. Ponownie do przesłuchania wskazano ówczesnego ordynatora tego oddziału oraz byłych dyrektorów szpitala: Krystynę Zaleską i Andrzeja Przybysza. Po raz kolejny natomiast - obecną dyrektorka Justyna Wileńska.
Zeznania odebrane miały być znów także od doktor Małgorzaty Całbeckiej. To doświadczona lekarka, wojewódzki konsultant ds. hematologii, która - w świetle relacji świadków - akurat zdawała sobie sprawę z zagrożenia i była wręcz zbulwersowana brakiem stosowania zabezpieczeń. Sąd zalecił też przesłuchanie kierownika Centrum Dializ Fresenius, a także osób z tej placówki bezpośrednio przeprowadzających procedury wobec 41-letniej pacjentki Małgorzaty Wysockiej (zakażonej i zmarłej).
- Śledztwo to, po decyzji toruńskiego sądu, kontynuujemy zgodnie z zaleceniami. Wszyscy wskazani przez sąd świadkowie zostali już przesłuchani - przekazała nam w czwartek 17 listopada prokurator Marzena Muklewicz, rzeczniczka Prokuratury Regionalnej w Gdańsku.
Prokuratura w Gdańsku pierwotnie nie powołała biegłego. Wreszcie to zrobiła, po wskazówce sądu!
Powołania biegłych do tej sprawy od początku domagali się adwokaci reprezentujący rodziny zmarłych. Adwokat Jan Olszak z Torunia sygnalizował to niestrudzenie. Prokuratura jednak tego pierwotnie nie uczyniła...
Polecamy nasze grupy i strony na Facebooku:
"Winna zostać rozważona potrzeba przeprowadzenia opinii biegłego lekarza specjalisty chorób zakaźnych, ewentualnie wspólnie z biegłym z dziedziny hematologii. (...) Biegli, posługując się przysługującą im wiedzą fachową i wiadomościami specjalnymi powinni ocenić – biorąc pod jakiego uwagę rodzaju zostaną potwierdzone okoliczności naruszeń tj. czy ustalone osoby, które dopuściły się którejś z opisywanych przez świadków nieprawidłowości, a także mając na uwagę rodzaj tych czynności np. błędnych zabezpieczeń w środki ochrony osobistej przy procedurach medycznych, opieki pielęgniarskiej lub personelu niemedycznego, ich częstotliwości i długość ich trwania - spowodowały swoim zachowaniem zagrożenie epidemiologiczne lub szerzenie się choroby zakaźnej" - zalecił Sąd Okręgowy w Toruniu.
Co na to śledczy? -Zgodnie z tą wskazówką powołaliśmy biegłego z zakresu epidemiologii i chorób zakaźnych. Oczekujemy teraz na jego opinię. Dodam, że takie oczekiwanie zazwyczaj trwa kilka miesięcy - mówi prokurator Marzena Muklewicz. - Postępowanie pozostaje zatem w toku. Prowadzi je ten sam prokurator Michał Węglowski.
WAŻNE: Sąd o "dowolnej i wybiórczej ocenie dowodów" przez prokuraturę
*"Dokonana przez organ postępowania przygotowawczego ocena zebranych dowodów okazała się dowolna i wybiórcza, przez co nie spełnia kryterium oceny całokształtu dowodów sprawy z art.7 kpk. Poczynione na tak wadliwej podstawie ustalenia faktyczne postanowienia nie są pełne i dlatego przedwczesne stałoby się podzielenie argumentacji, iż nie doszło do wypełnienia znamion występku z art.165 §1 pkt 1 w zw. z §4 kk" (sprowadzenia niebezpieczeństwa epidemiologicznego lub szerzenia się choroby zakaźnej) - uznał Sąd Okręgowy w Toruniu i umorzone śledztwo polecił kontynuować (marzec br.).
*Podjęte na nowo śledztwo toczy się w Gdańsku już ponad pół roku. Cały czas "w sprawie", bez zarzutów dla kogokolwiek.