- To już ponad nasze siły - mówi jedna z uczestniczek protestu sekretarek i sekretarzy w bydgoskiej prokuraturze. - Mamy prawie głodowe wynagrodzenia, a słyszmy, że wszystkim wokół rząd chce dać podwyżki. Dlaczego my mamy być cicho?
Pracownica sekretariatu nie chce ujawniać swojego nazwiska. - Jeszcze nie teraz. Zobaczymy, jak sytuacja się rozwinie. Na razie chcemy po prostu zaznaczyć, że my też ledwo wiążemy koniec z końcem każdego miesiąca.
Pracownice bydgoskich prokuratur rejonowych (Bydgoszcz-Północ i Bydgoszcz-Południe) wyszły z siedzib swoich jednostek już w poniedziałek o godzinie 12. - Mamy tylko piętnaście minut, bo na protest wykorzystujemy swoją przerwę śniadaniową - zaznaczała jedna z uczestniczek akcji.
Dwa pochody spotkały się w połowie drogi, czyli w okolicy Starego Rynku. Przyniosły transparenty z hasłami: „Pracujemy uczciwie, chcemy zarabiać godziwie”, „Duże obowiązki, praca stresowa, na konto wpływa najniższa krajowa”, czy „Wysokie kwalifikacje, głodowe racje”.
- Domagamy się wzrostu wynagrodzeń, które nie są waloryzowane od 2008 roku. Sędziowie i prokuratorzy corocznie dostają podwyżki warunkowane zmiennymi wskaźnikami ekonomicznymi. Sytuacja finansowa pracowników prokuratur jest równie krytyczna, jak w sądownictwie - mówią uczestniczki protestu. - Nasze żądania to podniesienie w 2019 roku wynagrodzeń pracowników prokuratury o 1 tys. zł netto miesięcznie, niezwłoczne uchwalenie planu modernizacji prokuratury, który będzie gwarantował coroczne podwyżki uposażeń.
- Często musimy pracować po godzinach. Bezpłatne nadgodziny, w ramach których możemy wykorzystać je i wyjść potem wcześniej z pracy to błędne koło, powstają nowe zaległości. Kosztem naszej pracy przyuczamy nowych pracowników, którzy i tak po kilku miesiącach zwalniają się ze stanowisk. Nie jesteśmy w stanie żyć godnie za nasze wynagrodzenia, zaciągamy pożyczki pracownicze lub w bankach, korzystamy z pomocy naszych rodzin lub instytucji państwowych.
Pracownicy prokuratur zapowiadają wysyłanie czerwonych kartek do premiera Mateusza Morawieckiego. Ponadto częścią akcji protestacyjnej ma być masowe występowanie do prokuratora okręgowego o zezwolenia na podjęcie dodatkowej pracy w sieciach sklepów typu „Lidl, Biedronka, Dino”. Nie wykluczają również przechodzenia na zwolnienia chorobowe.
- W naszej jednostce nie ma problemu z nieobecnością pracowników, którzy przebywaliby na zwolnieniach - informował jeszcze w poniedziałek prok. Włodzimierz Marszałkowski, szef Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Południe.
Z kolei prok. Piotr Dunal z Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Północ mówił: - Sto procent pracowników u nas uczestniczy w proteście, to znaczy wychodzi transparentami przed budynek sądu. My rozumiemy absolutnie postulaty pracowników naszych sekretariatów, jak i też pracowników sądów, bo to jest przecież tak naprawdę jeden korpus. Mają u nas wyrazy wsparcia i zrozumienia.
Protest pracowników Prokuratury Rejonowej w Inowrocławiu [zd...
Flesz - Koniec L4 wchodzą teraz e-zwolnienia.
