Właściciele sklepów i zakładów usługowych na Zielonym Rynku mają dość przebudowy placu. - Gwałtownie spadają nam obroty! - alarmują. - Klienci u nas nie kupują, ponieważ nie mają gdzie zaparkować. Tracimy pieniądze i cierpliwość.
Przebudowa Zielonego Rynku to jedna z wielu inwestycji rozpoczętych w tym roku. Władze miasta obiecywały, że roboty zakończą się we wrześniu. Do tego czasu miała być m.in. zmodernizowana sieć kanalizacji sanitarnej i deszczowej, wybudowane nowe chodniki, położona nowa nawierzchnia jezdni, zamontowana fontanna, zmieniona tzw. mała architektura i układ zieleni.
Gdy prace na Zielonym Rynku rozpoczęły się, właściciele sklepów i punktów usługowych nawet cieszyli się. Niektórzy mówili wprost: - Dobrze, że plac się zmieni. Dzięki temu, że będzie ładniej, może więcej klientów do nas trafi.
Ale, gdy rozebrana została nie tylko nawierzchnia jezdni, ale i chodnik, a parking częściowo wyłączony, handlowcom zrzedły miny. Wioletta Lewandowska, właścicielka kwiaciarni "Viola" twierdzi, że z powodu przebudowy Zielonego Rynku w obroty w niektórych sklepach i punktach usługowych spadły o 80 procent. - Wielu moich klientów zrezygnowało na przykład z tak zwanej oprawy ślubnej, bo nie mogli podjechać samochodem do kwiaciarni - mówi.
Właściciele punktów handlowych i usługowych nie ukrywają, że wielu placówkom dochody nie wystarczają nawet na pokrycie zobowiązań podatkowych, opłacenie składek dla Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. I mają dość remontu. Tymczasem termin zakończenia inwestycji dobiega końca, ale tylko na papierze. Bo wiele prac nie jest jeszcze zakończonych. Nie ma gotowego parkingu, nowych nasadzeń, lamp. Wciąż nieprzejezdna jest Miedziana.
Ale władze miasta ostatnio pogroziły wykonawcom - konsorcjum, które utworzyły Przedsiębiorstwo Budowlano-Instalacyjne "Rembud" z Włocławka i Przedsiębiorstwo Robót Drogowych z Torunia. - Jeśli firmy nie wywiążą się z umowy, będą naliczane odsetki karne - mówi wiceprezydent Jacek Kuźniewicz.
