Dwóch zmian dokonał Grzegorz Kapica w wyjściowej jedenastce. W środku obrony partnerem Grzegorza Jakosza był powracający po kontuzji Michał Steinke. W środku pola spotkanie rozpoczął Aleksandar Atanacković.
Gospodarze w opałach
Goście nadawali od pierwszego gwizdka ton wydarzeniom. Zespół z Chojnic ustawił się bardzo wysoko, agresywny pressing kompletnie zaskoczył zawodników Chrobrego. Mecz jeszcze na dobre się nie rozpoczął, a już goście powinni prowadzić. Najpierw obrońcy Chrobrego ubiegli Marcina Trojanowskiego, a 5 minut później dwa razy Paweł Posmyk mógł trafić do siatki.
- Do przerwy gra układała się dokładnie tak, jak zakreśliłem to zawodnikom - mówił z lekką nutą żalu trener Chojniczanki. - Nasza przewaga w posiadaniu piłki wynosiła 70 do 30 procent. Mieliśmy całą masę klarownych sytuacji, ale zabrakło tylko goli; tego szczegółu, który w piłce nożnej odgrywa najważniejszą rolę. Gospodarze próbowali, co najwyżej, nam zagrozić pojedynczymi kontratakami lub ze stałych fragmentów.
Tolerancyjny arbiter
Nie wiadomo, jak dalej potoczyłoby się spotkanie, gdyby w 47. min sędzia z Żywca wykazał większe zdecydowanie. Na wysokości ławki rezerwowych Chojniczanki doszło do przepychanki między Krzysztofem Sucheckim, a Szymonem Kaź-mierowskim, po którym napastnik gości otrzymał nokautujący cios. Miast czerwonej kartki dla piłkarza Chrobrego, sędzia wyjął tylko żółty kartonik.
Tak czy owak w grze podopiecznych Kapicy nic się nie zmieniło; wciąż prowadzili grę, częściej gościli pod bramką Chrobrego. Niestety, przewaga nie przekładała się na bramki.
Aż nadeszła 53. min. Miejscowi wyprowadzili kontrę. Michał Mikołajczyk przeciął jednak ostatnie podanie i Chrobry wywalczył rzut rożny. Dośrodkował Maciej Saboń, w polu karnym zakotłowało się, przytomnie zachował się jednak Przemysław Stasiak i strzałem w długi róg dał gospodarzom prowadzenie.
Chojniczanka zareagowała natychmiast. Strzelali kolejno: Trojaniowski, Tomasz Parzy, Posmyk. Dopiero w 61. min Trojanowski z prawej strony przedryblował dwóch przeciwników, zszedł z piłką do środka i z wysokości linii pola karnego uderzył lewą nogą nie do obrony. To trzeci gol w rozgrywkach skrzydłowego z Chojnic.
Spotkanie nabrało rumieńców. Oba zespoły odgryzały się akcja za akcję. Ale to goście bliżej byli wygranej. Najbliżej - w 79. min, kiedy po wymianie piłki między Kaźmierowskim a Marcinem Tarnowskim - strzelał Tomasz Lenart, ale futbolówka zatrzymała się na słupku.
- Jak się nie potrafi wygrać, to remis trzeba przyjąć z pokorą. Mogliśmy odnieść efektowne zwycięstwo, dlatego czuję niedosyt. Z drugiej strony potrafię docenić jakość gry zaprezentowanej przez mój zespół. Co w tym wszystkim ważne - jesteśmy w grze i już czekamy na starcie z kolejnym rywalem - podsumował trener Grzegorz Kapica/