Do zdarzenie doszło w środę przed południem. Komornik wraz z asesorem i aplikantem mieli dokonać eksmisji z mieszkania na osiedlu Młodych w Świdnicy. Wyrok w sprawie eksmisji zapadł już kilka lat temu, a miasto przygotowało dla rodziny (kobieta mieszkała tam z mężem i trójką dzieci) lokal zastępczy. Komornicy stawili się na miejscu razem z przedstawicielami wierzyciela i firmy transportowej.
Dzwonili do mieszkania, ale nikt nie otwierał. W drzwiach od zewnątrz był jednak klucz, przekręcili go więc i weszli do środka. Tam znaleźli kobietę wiszącą na pasku przywiązanym do rury od kaloryfera.
Wezwano na miejsce pogotowie ratunkowe, a przedstawiciele firmy wierzyciela odcięli dłużniczkę. Na miejscu pojawia się też policja.
Potem wszystko dzieje się bardzo szybko. Ktoś dzwoni na pogotowie ratunkowe prosząc o pomoc, a przedstawiciele firmy wierzyciela odcinają dłużniczkę. Na miejscu pojawia się też policja. Podczas wykonywania czynności padają zarzuty w stronę komornika, że to nie on odciął kobietę i że nie udzielił jej natychmiastowej pomocy. Miał wyjść z mieszkania, powiedzieć co się stało, samemu nic nie robiąc.
- Sprawdzamy ten wątek, mamy zabezpieczone nagranie i całą dokumentację - mówi Marek Rusin z Prokuratury Rejonowej w Świdnicy.
W sumie prokuratura bada trzy wątki. - Czy ktoś poszkodowaną nie nakłonił do targnięcia się na życie, czy podczas egzekucji nie doszło do przekroczenie uprawniań przez komornika oraz nieudzielenia pomocy kobiecie przez komornika – dodaje Marek Rusin.
Kobieta w stanie ciężkim trafiła do szpitala. Nadal przebywa na oddziale intensywnej opieki medycznej.