- Wrześniowe akcje protestacyjne związkowców w Warszawie mogą doprowadzić do zmiany rządu?
- Niezadowolenie społeczne jest coraz większe, ale nie chcę prorokować w tej sprawie. Jesień może być momentem kumulacji protestów. Z pewnością opozycyjne partie polityczne oraz inne środowiska zainteresowane zmianą rządu, a jest ich sporo, będą zachęcać ludzi do wyjścia na ulice. Czy rząd się ugnie, czy straci parlamentarną większość - trudno przewidzieć. Dotychczasowa praktyka polskich polityków była - niestety - taka, że kiedy grunt zaczynał palić się pod nogami, to wielu z nich dezerterowało do innych ugrupowań. Kalkulowali, że w ten sposób "załapią się" do nowego układu władzy.
Czytaj: Ciepły sierpień, gorący wrzesień?
- Mamy w kraju coraz liczniejszą armię młodych bezrobotnych, którzy jednak nie organizują się w protestach?
- Młodzi, w przeciwieństwie do związkowców - nie są zorganizowani. Działacze związkowi mają struktury, to ich obecnie jedyna broń, mają też zaplecze, bez którego byliby bezradni. W tak rozchwianym kapitalizmie, w którym żyjemy, ochrona związkowa jest absolutnie potrzebna. Oczywiście rozsądna i partnerska. Natomiast młodzi nie myślą o stabilizacji czy emeryturach. Kultura współczesna narzuca im model życia "tu i teraz". Nie ma myślenia o jutrze, które i tak będzie inne niż dziś myślimy. Zapleczem młodych są rodzice, to pierwsze pokolenie, które może na nich liczyć w kwestiach materialnych i skwapliwie z tego korzysta. Długo studiują, nie spieszą się z zakładaniem rodziny, często nie kwapią się do coraz bardziej wymagającej pracy, ale chcą ciekawie i "na bogato" żyć.
- Na drogach uaktywnili się rolnicy. Powinniśmy współczuć tym, którzy stoją w korkach przed blokadami?
- To przecież stare metody "Samoobrony". Ludzie miastowi chcą na urlop, a rolnicy mają swoje postulaty i blokują drogi. Obawiam się, że blokady zniechęcają podróżnych do strajkujących. W ten sposób nie zyska się sympatii i poparcia dla swoich postulatów. Tym bardziej że nie mamy rzetelnych informacji na temat sytuacji rolników i rolnictwa. Rolnicy "jak zwykle" narzekają, ale inni twierdzą, iż tak dobrze, jak teraz, to rolnikom nigdy się nie powodziło. Mówią o tym też niektóre dane ekonomiczne i skala pomocy dla rolnictwa w ramach polityki rolnej UE. Nie wspomnę już o kontrowersyjnych przywilejach socjalnych (KRUS) i podatkowych. I kto ma rację? Chciałbym usłyszeć głosy analityków, nie polityków i lobbystów, poparte rzetelną i pełną analizą sytuacji społeczno-ekonomicznej różnych grup rolników. Politycy, a za nimi media, manipulują społecznymi emocjami i opiniami, zamiast kształtować je w oparciu o rzetelną wiedzę.