https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Przed premierą spektaklu "Nadia" w toruńskim Teatrze Horzycy

(KB)
Premiera "Nadii" wg Czechowa już w sobotę 24 marca w toruńskim Teatrze Horzycy
Premiera "Nadii" wg Czechowa już w sobotę 24 marca w toruńskim Teatrze Horzycy Lech Kamiński
- Kiedyś usłyszałam od aktora: nie będzie mnie reżyserować baba! Dopiero z czasem zrozumiałam, o co chodzi - tak o pomyśle na spektakl "Nadia" w toruńskim Teatrze Horzycy mówi Agnieszka Lipiec-Wróblewska.

Pięć opowiadań, cztery odsłony i jedna bohaterka - tak w skrócie można zapowiedzieć premierowy spektakl wg Antoniego Czechowa**"Nadia. Portret wielokrotny"**Agnieszki Lipiec-Wróblewskiej.

- To opowieść o kobiecie współczesnej, ale Czechow pokazuje, jak niewiele się zmieniło od jego czasów, zarówno pod względem społecznym, jak i mentalnym - wyjaśnia reżyserka. - Powiedziałam trochę żartem, że jest to mój pierwszy feministyczny spektakl. Faktycznie, traktowanie kobiet nie zmieniło się od czasów Czechowa. Wystarczy spojrzeć na walkę naszych pań o parytety. Moja bohaterka jest bezwzględna wobec swoich uczuć, a z moich obserwacji wynika, że kobiety nie decydują się zachowywać zgodnie ze swoimi emocjami, a mężczyźni im tego nie zamierzają ułatwiać.

- To Nadia razy cztery, ale kobieta jedna - mówi o spektaklu odtwórczyni tytułowej roli Matylda Podfilipska. - Pierwsza historia jest o Nadii, której... nie ma, a w następnych widzimy ją na różnych etapach jej życia. Czy odnajduję w Nadii siebie? Tak. Czy inne kobiety w niej zobaczą siebie? Nie wiem, nie chcę wyrokować, ale myślę, że ten spektakl daje wiele szans na spotkanie się ze sobą samą.

Agnieszka Lipiec-Wróblewska chce odwrócić role. - Chciałam pokazać, że Czechow kreuje męski świat, uzależniony od decyzyjności. A ja chcę, żeby sprawczość i decyzyjność była po stronie kobiety.

Przeczytaj także: Nowy sezon w toruńskim teatrze Horzycy. Na scenie "Dziady" oraz panie

Ciekawy jest też pomysł na formę.

- Nadia przechodzi z jednego opowiadania do drugiego. To pomysł jak z Pirandella - jedna postać w poszukiwaniu opowiadania,w którym odnajdzie siebie - tłumaczy reżyserka. - To dla mnie osobisty spektakl . Borykam się z tymi problemami już od studiów. Na reżyserii na 20 mężczyzn przypadała jedna kobieta. Nie uświadamiałam sobie tego, że przez cały czas mówię o męskim bohaterze. Kiedy byłam młodsza, to mi nie przeszkadzało, że jestem traktowana jak kobieta w tym zawodzie. Zdarzyło mi się raz usłyszeć od aktora w jednym z warszawskich teatrów: nie będzie mnie reżyserowała baba! Myślałam, że się nie nadają jako reżyser. Teraz widzę to inaczej.

Wiadomości z Torunia

Imprezy w Toruniu

Czytaj e-wydanie »

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska