Przedsiębiorcy kontra ZUS

Przedsiębiorcy połączyli się w ogólnopolskiej akcji "Płatnicy kontra ZUS". Razem czują się silniejsi. Kontaktują się przez Internet i telefon na kartę. Zazwyczaj nie podają nazwisk, nie chcą zdjęć. Zamazują adresy zamieszkania na dokumentach, które udostępniają prasie. Boją się.

Najbardziej bulwersuje ich podejście ZUS do przypadków czasowego wyrejestrowywania działalności.
Piotr z Torunia (nazwisko znane redakcji) stoi na czele kujawsko-pomorskiego sztabu akcji. Walczy z ZUS od zeszłego roku. Trzy lata temu miał podjąć pracę jako przedstawiciel handlowy i zarejestrował działalność gospodarczą. Nie miał klientów, więc wyrejestrował się z ZUS. Działalności nie wykreślił jednak z ewidencji w urzędzie miasta. - Urzędnicy w ZUS poinformowali mnie, jakie formularze powinienem złożyć i postąpiłem zgodnie z ich wskazówkami - zapewnia Piotr. - Później kolega zaproponował, żebym od czasu do czasu pomagał mu w jego biznesie. Gdy byłem tam potrzebny zgłaszałem działalność w ZUS, żeby móc wystawiać faktury, ale kiedy siedziałem całymi tygodniami w domu - wyrejestrowywałem ją. Zrobiłem to pięć razy w ciągu roku. Tymczasem ZUS nagle stwierdził, że w czasie, gdy nie wykonywałem działalności, byłem w gotowości do jej wykonywania, więc powinienem zapłacić zaległe składki wraz z odsetkami. Sprawę w sądzie okręgowym, niestety, przegrałem. Będę apelował, choć prawnicy twierdzą, że osoby w mojej sytuacji są z góry skazane na przegraną.
Piotr podsumowuje: - ZUS działa w taki sposób. Jeśli urzędnik ma problemy z interpretacją jakiegoś przepisu idzie do swojego przełożonego, a ten jeszcze wyżej. W efekcie powstaje interpretacja przepisów z reguły na niekorzyść ubezpieczonych. Nie ma mowy o dobrej woli. Często kosztem życiowych tragedii łata się dziury w budżecie. Szkoda, że dzieje się tak przy ogólnym milczeniu instytucji, które za przestrzeganie prawa biorą pieniądze.
Jerzy ze Świecia też przegrał w sądzie i również nie zgadza się na publikację nazwiska. Jego walka z ZUS cały czas trwa, będzie apelacja. - Prowadziłem firmę transportową, a gdy rozbiłem samochód wyrejestrowałem działalność. ZUS mi na to zezwolił, a później zażądał, abym zapłacił składki za ten czas, gdy już nie pracowałem. Muszę zwrócić ponad 20 tysięcy złotych z odsetkami.
Pani Ania z Białegostoku stoi na czele podlaskiego sztabu akcji "Płatnicy kontra ZUS" (w tym mieście przedsiębiorcy skrzyknęli się jako pierwsi w kraju). Jej nazwisko krąży wśród najbardziej zainteresowanych, ale w mediach nie chce się ujawniać.
Opowiada "Pomorskiej": - W Białymstoku mieliśmy tragiczny przypadek. Jan C. prowadził działalność gospodarczą, kilka razy wyrejestrowywał się z ZUS. Postępował dokładnie tak, jak radzili urzędnicy. Gdy w ubiegłym roku okazało się, że jednak tak nie można, dostał wezwanie do zapłaty. Opiewało na kwotę 11 tys. zł. Nie poszedł do sądu, tylko podpisał zobowiązanie, że odda należność w ratach. Zdążył spłacić dwie, za pożyczone od matki pieniądze. Popełnił samobójstwo. Mama po pogrzebie syna dostała wylewu. Co zrobił w tej sytuacji ZUS? Napisał do jego brata, jako spadkobiercy, i poinformował go o należnościach brata.
Wenancjusz Sadrak z Ostrowca (na zdjęciu) już kilka razy protestował przed budynkiem ZUS w Kielcach. Też wyrejestrowywał swoją firmę z ZUS myśląc, że postępuje zgodnie z prawem, aż w zeszłym roku zakład ubezpieczeń rozliczył go po swojemu. Mówi: - Zamiast zająć się pracą, walczę z ZUS. Tracę zdrowie. Mam dość niekompetencji i arogancji tej instytucji.

Poparcie dla akcji

Swoje zgłoszenie i poparcie dla akcji "Płatnicy kontra ZUS" można zgłosić pod adresem Kujawsko-Pomorskiego Sztabu Akcji "Płatnicy kontra ZUS": [email protected] lub numerem telefonu 885-129-843.

Alina Szałkowska, rzecznik prasowy ZUS w Bydgoszczy podkreśla, że mimo licznych nowelizacji ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych, w tej obowiązującej od 1 stycznia 1999 roku, nigdy nie figurowało i nie figuruje pojęcie zawieszenia działalności, a jedynie zaprzestanie prowadzenia działalności. IZUS każdorazowo informuje o tym zgłaszających się przedsiębiorców. Informację na ten temat można znaleźć również na jego stronach internetowych.
- W związku z zaprzestaniem wykonywania działalności, płatnicy składek byli i są zobowiązani dokonać w ZUS wyrejestrowania z ubezpieczeń. Nie może to być jednak zgłaszane nagminnie, bowiem działalność gospodarczą trzeba prowadzić w sposób ciągły i zorganizowany. Wyrejestrowania muszą wynikać z rzeczywistego zaprzestania wykonywania działalności, na przykład w związku z sezonowością prowadzonej działalności i zdarzeniami losowymi - twierdzi Szałkowska.
Dodaje zaraz, że każdy przypadek czasowego wyrejestrowania z ubezpieczeń, a zwłaszcza zgłoszenia zbyt częste, podlegały i podlegają weryfikacji.
Tłumaczy, że w przypadku udowodnienia prowadzenia działalności w okresie wyrejestrowania, płatnik zastaje objęty ubezpieczeniem społecznym za cały okres prowadzenia działalności i z tego tytułu zobowiązany jest opłacić należne składki wraz z odsetkami. Na podstawie artykułu 24 ustawy z 13 października 1998 roku o systemie ubezpieczeń społecznych, ZUS ma prawo dochodzenia należności z tytułu tych składek w okresie 10 lat, licząc od dnia, w którym stały się wymagalne.
- ZUS nie jest instytucją stanowiącą przepisy prawne, ma natomiast obowiązek je wykonywać - komentuje Szałkowska.
Ze statystyk bydgoskiego oddziału ZUS wynika, że począwszy od 2000 roku nasiliły się przypadki czasowego wyrejestrowywania działalności. Wydano tutaj 97 decyzji w sprawie objęcia płatników obowiązkowymi składkami z tytułu prowadzenia pozarolniczej działalności gospodarczej w okresie wyrejestrowania z ubezpieczeń. W 73 sprawach złożyli oni odwołania do sądu od tych decyzji. Sąd rozpatrzył i wydał orzeczenia w 27 sprawach, w tym w 24 potwierdził prawidłowość wydanej przez ZUS decyzji.

Tymczasem inicjatorzy akcji twierdzą, że ZUS wprowadził ich w błąd. - Chcemy, aby za to odpowiedział! - alarmują przedsiębiorcy na stronie internetowej www.zus.wrog.pl, gdzie rzuca się w oczy przekreślony znak, na którym ubrany na czarno pracownik ZUS celuje do przedsiębiorcy. Gdy przesuwamy myszką, zamiast klepsydry pojawia się dłoń ociekająca krwią. Robi to wrażenie.
- Nie zgadzamy się również na tak wysokie składki ubezpieczeniowe (dziś najniższa wynosi 772 zł - red.), które zabijają rozwój działalności w Polsce - kontynuują. - Nie pozwolimy na dalsze marnotrawstwo naszych pieniędzy. ZUS mając dziś siedem miliardów złotych długu planuje nowe inwestycje. Czy te pieniądze, które pójdą na budowę kortów, nie mogą zasilić emerytur naszych rodziców, dziadków lub w przyszłości naszych? Jednoczymy siły, aby rozpocząć walkę z instytucją, która nie spełnia naszych oczekiwań, a w związku z tym nie możemy mieć żadnej pewności, że istnieje słuszność opłacania składek, po których w przyszłości pozostaną być może tylko piękne pałace ZUS i długi instytucji. Pojedynczo nie możemy nic zrobić, ale wspólnie mamy duże szanse...
Powoli do akcji "Płatnicy kontra ZUS" przyłączają się kolejne media. Z dnia na dzień zgłasza się do coraz więcej osób, które czują się przez ZUS pokrzywdzone.
Tymczasem Aleksandra Wiktorow prezes ZUS powiedziała w jednym z ogólnopolskich tygodników, że zakład ubezpieczeń to instytucja finansowa o najniższych kosztach działalności w Polsce. Wzrastały one w ostatnich latach, ale nie zmieniały się w proporcji do wydatków. Każdy wzrost zatrudnienia jest związany z nowymi obowiązkami zakładu. Wszystkie inwestycje są wcześniej analizowane pod względem opłacalności.
Pozytywną opinię o wykonaniu budżetu przez ZUS wydawali: NIK, Komisja Polityki Społecznej, Komisja Finansów Publicznych Sejmu i Senat.