- Postępowanie jeszcze jest w toku, ale zamierzamy już zakończyć nasze czynności - mówi prok. Adrianna Bojarska-Majchrzak, zastępca szefa Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Północ.
Śledztwo rozpoczęło się w listopadzie, kiedy do prokuratury dotarło zawiadomienie w sprawie zachowania liczącej 39 lat pracownicy prywatnego przedszkola w Bydgoszczy. Postawiono jej zarzut znęcania się psychicznego i fizycznego nad podopiecznymi. W trakcie śledztwo ustalono, że wobec jednych dzieci kobieta miała stosować przemoc fizyczną, wobec innych psychiczną.
Postępowanie, słyszymy w prokuraturze, może zakończyć się jeszcze w kwietniu skierowaniem aktu oskarżenia do sądu.
Grozi jej nawet do 5 lat więzienia
Zawiadomienie napisał jeden z rodziców dzieci uczęszczających do przedszkola. W piśmie zaznaczono, że jedna z opiekunek miała krzyczeć na dzieci, szarpać, przewracać i zamykać w łazience do czasu, aż się uspokoją. Te oskarżenia śledczy już przekuli w formalne zarzuty, które postawiono przedszkolance.
Kobieta usłyszała zarzuty z artykułu 207 kodeksu karnego. Ten przepis odnosi się wprost do znęcania się psychicznego i fizycznego "nad osobą najbliższą lub nad inną osobą pozostającą w stałym lub przemijającym stosunku zależności od sprawcy albo nad małoletnim lub osobą nieporadną ze względu na jej stan psychiczny lub fizyczny". W myśl tego artykułu kodeksu karnego osobie, która zostanie uznana winną, sąd może wymierzyć karę pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.”
Została zwolniona z pracy
Śledczy wciąż zbierają materiał dowodowy w tej sprawie. Najważniejsza jego część to zeznania samych dzieci, które miały kontakt z przedszkolanką. Jak dotąd, zarzuca się jej, że zachowanie mające cechy przestępstwa było wymierzone w czternaścioro podopiecznych z przedszkolnej grupy.
Jak z kolei podkreślał na początku roku prokurator rejonowy Dariusz Bebyn, przesłuchania małoletnich odbywały się w obecności biegłych. Te czynności wymagały szczególnego podejścia, ze względu na wiek świadków.
Kobieta nie neguje stawianych jej zarzutów, zwracając uwagę, że w owym czasie według niej był to jedyny sposób, by zapanować nad dziećmi. Krótko po ujawnieniu sprawy przedszkolanka została zwolniona z pracy.
