Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przejechali już tysiące kilometrów. Teraz starym "ogórem" jadą do Chorwacji

Katarzyna Dworska
"Ogórkiem" przejechali już 35 tys. kilometrów. A to nie koniec. Już w sierpniu wybierają się w kolejną podróż. Tym razem ich celem jest Chorwacja.
"Ogórkiem" przejechali już 35 tys. kilometrów. A to nie koniec. Już w sierpniu wybierają się w kolejną podróż. Tym razem ich celem jest Chorwacja. nadesłane
Kupili zdezelowanego volkswagena T2. Aby dać mu drugie życie, spędzili niezliczoną ilość godzin, a większość napraw i modernizacji przeprowadzili sami.

Znają się jeszcze z podstawówki. Uwielbiają podróże, przygody, surfing, longboard i nurkowanie. W skrócie wszystko, co jest ekstremalne i dostarcza dreszczyku emocji. Bydgoską grupę "Ogór Extreme" tworzy czterech chłopaków, którzy wspólnie postanowili zwiedzić Europę. Jednak nie interesują ich tradycyjne środki komunikacji. Dlatego kupili volkswagena transportera i już pokonali nim 35 tys. kilometrów.

Kanapy z funkcją łóżka
Poszukiwania odpowiedniego auta zajęły im sporo czasu. - Na początku rozważaliśmy wynajęcie nowoczesnego kampera - mówi Mikołaj Zywert. - Jednak po obliczeniu wszystkich kosztów, okazało się, że tyle samo zapłacimy za zakup "ogórka", czyli legendarnego auta podróżników i jego wyremontowanie.
Jak wymyślili, tak zrobili i wkrótce zostali właścicielami zaniedbanego i zardzewiałego volkswagena T2 z 1977 roku. Remont samochodu w większości przeprowadzili sami. Gdy przystąpili do pracy i zaczęli usuwać wszystkie zniszczone części, pozostał tylko szkielet. - Spędziliśmy nad nim wiele godzin - opisuje Zywert. - Nasze auto zostało przygotowane do długich wypraw. Na przykład tylne kanapy rozkładają się i tworzą jedną, wielką przestrzeń, na której można się wyciągnąć. Mamy również dwa gniazdka, pod które można podłączyć samochodowe ładowarki. W ten sposób możemy podładować laptopy i telefony.

"Ogórek" zyskał także nowy, błękitny kolor i specjalnie dla nich zaprojektowane fotele. Mimo że ma tylko 47 koni mechanicznych, podczas podróży sprawuje się idealnie. - Jedyne, co może być uciążliwe, to brak klimatyzacji - opisuje chłopak. - Poza tym wszystko działa znakomicie.

Do malowniczej Portugalii i z powrotem
Mikołaj Zywert, Mateusz Walkowski, Łukasz Falkiewicz i Paweł Goźliński najpierw wypróbowali auto podczas wycieczki po Polsce. Następnie postanowili udać się nieco dalej. W zeszłe wakacje przymocowali deski surfingowe do dachu i wybrali się do Portugalii oraz Hiszpanii. W podróży spędzili miesiąc, zatrzymując się na kilka dni po drodze. Nocowali w samochodzie lub pod namiotami. - Jechaliśmy przez Niemcy, Belgię, Holandię i Francję - wymienia Zywert. - W przerwach surfowaliśmy. Także w miejscowości Nazare, w której został pobity rekord Guinnessa. Podczas jego ustanawiania fala mierzyła 37 metrów. Niestety nie trafiliśmy na tak wysoką.

Szlak mennonitów i dwóch rzek. Malowniczy szlak rowerowy Świecie-Nowe [inetaktywna mapa]

Pływali także w podwodnych jaskiniach, które znajdują się w Portugalii. Odwiedzili również Gibraltar. - Było tam bardzo niebezpiecznie - relacjonuje Zywert. - Nie chcieliśmy ryzykować, dlatego część ekipy pilnowała auta, a pozostali poszli na punkt widokowy, z którego widać brzegi Afryki. Byliśmy też w Barcelonie, po której jeździliśmy na longboardzie na francuskim Lazurowym Wybrzeżu. Przejeżdżaliśmy przez wiadukt Millau, który jest najwyższą konstrukcją tego typu w Europie. Marsylia natomiast bardzo nas zaskoczyła jeśli chodzi o wandalizm. Na każdym kroku można tam spotkać patrole policji, a ponieważ byliśmy tam w nocy, nawet się nie zatrzymywaliśmy.

Volkswagen T2 wzbudzał niemałe zainteresowanie, zwłaszcza wśród Hiszpanów i Portugalczyków. - Ludzie nam machali, a nawet nas zatrzymywali - śmieje się Zywert. - Parę osób chciało usiąść w środku, i kawałek się przejechać.

"Ogórek" odmówił im posłuszeństwa tylko raz. - Siadła cała elektryka - wspomina. - Stało się to w miejscu, w którym nie było zasięgu. Musieliśmy pchać go na pobliski parking. Na szczęście okazało się, że to była niegroźna awaria, z którą szybko sobie poradziliśmy.
Kto chętny na wycieczkę?
Ich wyprawy są możliwe dzięki wsparciu sponsorów. Teraz przygotowują się do następnej. W połowie sierpnia ruszają na podbój Chorwacji. Tym razem pięć tysięcy kilometrów chcą pokonać w dwa tygodnie. - Samochód stoi już w warsztacie - mówi Zywert. - Wymieniamy w nim wszystkie podzespoły, które mogą się wyeksploatować podczas drogi.

Ustalili również wstępny plan wycieczki. Odwiedzą m.in. Czechy, Słowację i Austrię. - W zeszłym roku niestety nie starczyło nam czasu, aby zwiedzić tę część Europy, dlatego tym razem nasz wybór padł na Chorwację, w której zatrzymamy się najdłużej - tłumaczy chłopak. - Na pewno, tak jak poprzednio będziemy surfować. Chcemy również pływać na wakeboardzie. Uwielbiamy rozmaite sporty ekstremalne. Mamy nadzieję, że i tym razem przeżyjemy wiele przygód.

Poszukują piątego śmiałka, który zdecyduje się z nimi wyruszyć. Na swoim profilu na Facebooku zorganizowali konkurs, który potrwa do 2 sierpnia. Jak na razie zgłosiło się piętnastu chętnych. - Aby do nas dołączyć, trzeba po prostu napisać komentarz - wyjaśnia Zywert. - Chodzi o to, aby przekonać nas, dlaczego to właśnie dana osoba powinna z nami pojechać. W jaki sposób może wzmocnić naszą ekipę i co nowego może do niej wnieść.

Dzięki wsparciu sponsorów wybrany szczęśliwiec będzie musiał zapłacić tylko za jedzenie i atrakcje, które czekają na niego po drodze.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska