Przypadek 1. Kilka razy w miesiącu w mieszkaniu pani Agnieszki wybuchały awantury na oczach dzieci. - To dobry chłop, tylko jak sobie popije, to bije - mówi kobieta. Teraz mama i dzieci mają spokój. Tata siedzi w więzieniu za znęcanie się nad rodziną.
Przypadek 2. Kobieta z dwójką dzieci musiała uciekać nocą z domu, bo wrócił tata. Zaczął tak krzyczeć, że obudził maluchy. Gdy zaczęły płakać, mama oberwała pięścią. Bo "małych nie umiała uciszyć".
To tylko dwa incydenty, w których ofiarami przemocy są bydgoszczanki. Podobnych jest mnóstwo. - Od początku tego roku odnotowaliśmy 14 takich przypadków - informuje sierż. szt. Piotr Duziak z Komendy Wojewódzkiej Policji.
Gdy mundurowi podejmują pierwszy raz interwencję w danym domu, zakładają tzw. niebieską kartą. Rodzina trafia pod szczególną kontrolę służb. Liczba kart nie jest równoznaczna z liczbą ofiar. To dlatego, że tych ostatnich czasem jest więcej niż jedna, np. matka i dzieci.
Liczba zdarzeń z roku na rok maleje. Czego to skutek? O tym czytaj dzisiaj w papierowym wydaniu "Gazety Pomorskiej".
Czytaj e-wydanie »