https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Przerażający mechanizm oszustwa. Seniorka z Bydgoszczy straciła oszczędności życia i została z długiem na 70 tys. zł

Maciej Czerniak
Do oszustwa, którego ofiarą padła mieszkanka Bartodziejów w Bydgoszczy, doszło w maju. Do teraz rodzina na własny rachunek próbuje uzyskać dowody w sprawie z banku
Do oszustwa, którego ofiarą padła mieszkanka Bartodziejów w Bydgoszczy, doszło w maju. Do teraz rodzina na własny rachunek próbuje uzyskać dowody w sprawie z banku Arkadiusz Wojtasiewicz
Mężczyzna podający się za "komendanta policji" wydawał liczącej 73 lata kobiecie szczegółowe instrukcje. Przez kilka dni kazał jej wypłacać pieniądze z kont, wykonywać połączenia telefoniczne, wrzucać gotówkę do umówionych "skrzynek kontaktowych" w śmietnikach na Bartodziejach. To sprawa z maja, ale do teraz nie ujęto tego bezwzględnego oszusta.

Ta historia sięga 20 maja tego roku. Tego dnia, około godziny 14 licząca 73 lata mieszkanka osiedla Bartodzieje wróciła z pobliskiego targowiska do swojego mieszkania w jednym z okolicznych bloków. Usłyszała dzwoniący telefon stacjonarny. Wyświetlał się na nim "numer prywatny", ale kobieta odebrała.

- Dzwoniący pan podał się za pracownika Poczty Polskiej w Bydgoszczy i kazał mamie podać numer mieszkania - mówi córka kobiety, która szczegółowo opisała sprawę w zgłoszeniu przysłanym do redakcji. - Mama odpowiedziała, że listonosz wie, gdzie dostarczyć list, ale dzwoniący mężczyzna wręcz rozkazał mamie, że dzisiaj muszą dostarczyć dwa listy polecone i powtórzył: “Ulica Głowackiego, numer jaki?”. Mama w nerwach podała dokładny numer swojego mieszkania.

Bezduszny manipulator oszukał bydgoszczankę

Niecałą godzinę później zadzwonił telefon komórkowy. To również był numer prywatny. - Mama usłyszała mężczyznę, który przedstawił się jako "Komenda Wojewódzka w Bydgoszczy, ul. Powstańców Wielkopolskich 7, pokój numer 4, komendant Roman Górski". Podał też numer legitymacji służbowej, który mama zapisała. Poinformował, że mama jest na podsłuchu i pod obserwacją.

Kobieta usłyszała, że rzekomo "padła ofiarą gangu i grozi jej utrata zdrowia bądź życia". - Powiedziano mamie, że gang może ją zabić, okraść, torturować lub uśpić gazem. - mówi córka.

Mężczyzna zapytał, ile seniorka ma pieniędzy w domu, ile na kontach bankowych. Jak zaznacza córka poszkodowanej, dzwoniący był zorientowany co do banku, w którym kobieta trzymała swoje oszczędności. Kiedy dowiedział się, że to około 10 tys. zł oraz drugie 7,5 tys. zł "na leczenie", rozkazał seniorce zostawić sobie 2,5 tys. zł, a 15 tys. wypłacić. Wmawiał jej, że jest "świadkiem incognito" policji i bierze udział w zasadzce na groźnych bandytów.

Następnie wydawał jej szczegółowe instrukcje, co do tego, gdzie, kiedy i w jakiej formie ma umieścić gotówkę do "kontrolowanego przejęcia" przez policję. Jako skrzynkę kontaktową wskazał jeden z osiedlowych śmietników. Kobieta wykonała polecenia.

Na tym jednak sprawa się nie zakończyła. Ten sam "policjant" rozkazał seniorce iść do banku i wziąć kredyt na 70 tys. zł. Potem ponownie instruował, gdzie ma umieścić pobrane pieniądze. "Wspaniałomyślnie" powiedział, by nie zdejmowała z palca złotego pierścionka (kobieta wcześniej odpowiadała szczegółowo na pytania o status majątkowy).

Co wydarzyło się w banku?

- Pracownica banku wiedziała, że wieloletnim pełnomocnikiem mamy, za życia i po śmierci jej męża, była jej córka druga córka - mówi kobieta, która opisała całą historię. - W czasie wizyty mamy z moją siostrą pani dyrektor w ogóle nie przejawiała chęci rozmowy z córką mamy jako jej pełnomocnikiem. Mówiła swoje uwagi, kierując je do mamy w obecności mojej siostry, chociaż mama prosiła, żeby rozmawiała z Katarzyną, jej pełnomocnikiem. Mama była po przejściach, nie miała siły, nie była w stanie rozmawiać...

Wcześniej, oczywiście sprawa została zgłoszona policji. Jak twierdzi córka 73-latki, do dzisiaj nie zatrzymano sprawcy oszustwa. Rodzina poszkodowanej zwróciła się o pomoc do profesjonalnego prawnika.

- Do dnia dzisiejszego bank pocztowy nie udzielił żadnej odpowiedzi. Dyrektor zignorowała adwokata mamy, przesyłała pisma, ale nie dotyczące treści wniosku mamy. Potraktowała mamę jak idiotkę, nasłała firmę windykacyjną, nie szukała rozwiązań, o które prosiła mama w piśmie - słyszymy.

Czujność popłaca

Oszustwa "na policjanta" są prawdziwą plagą w ostatnich latach. Na początku roku do 78-letniej kobiety z Bydgoszczy zadzwonił mężczyzna, który podawał się za policjanta. Powiedział, że mąż jej wnuczki spowodował wypadek drogowy. Aby zapewnić mu ochronę prawną, kobieta miała dać pieniądze adwokatowi, który odbierze je pod blokiem. Sprawca nie miał szczęścia, bo seniorka nie była w domu sama.

Syn 78-latki, gdy usłyszał rozmowę, zorientował się, że to oszuści próbujący wyłudzić pieniądze. Kobieta zachowała zimną krew i kontynuowała dialog, a mężczyzna w tym czasie z drugiego telefonu kontaktował się z policjantami. "Podbierak" wpadł w zasadzce przygotowanej przez prawdziwych policjantów.

– Mężczyzna próbował uciekać, jednak na nic to się zdało. Policjanci zatrzymali go i przewieźli do komisariatu. Podczas przeszukania zabezpieczyli przy nim trzy telefony komórkowe i 4 karty SIM. W toku dalszych czynności okazało się, że nie po raz pierwszy 20-latek dopuścił się takiego przestępstwa – przekazuje mł. asp. Krzysztof Bratz z Zespołu Komunikacji Społecznej Komendy Miejskiej Policji w Bydgoszczy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Uroczystości w Gnieźnie. Hołd dla pierwszych królów Polski

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska