MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Przesadziliśmy!

Janina Paradowska, "polityka"

     Nie jesteśmy jedynym krajem, którego duma narodowa rośnie z powodu zwycięstw sportowców. Nie jesteśmy też jedyni, którzy wpadają w zbiorową rozpacz z powodu przegranej. Mimo to przesadziliśmy, i to zdecydowanie, z nadymaniem balonu narodowej dumy, jak i z marnym samopoczuciem z powodu klęski piłkarzy. Z dzisiejszej perspektywy widać, jak bardzo na wyrost rozbudzono oczekiwania i jak niepotrzebnie puszczono w ruch gigantyczną maszynerię propagandową, która miała nieść do góry nie tylko nasze narodowe samopoczucie, ale także wiele najprzeróżniejszych produktów, z zupami Knorra włącznie.
     Kto dziś po klęsce będzie kupował knorrowski "Gorący kubek", aby skompletować zdjęcia piłkarzy, na których kibice patrzeć nie mogą? Kto zechce wykupić specjalną taryfę operatora telefonii komórkowej, jeżeli w tej taryfie obiecuje mu się ileś tam SMS - ów z wynikami meczów? Każdego kibica diabli zapewne brali, gdy mu operator przesyłał wiadomość o kolejnej przegranej. Po co komu telefon z hymnem narodowym wykonanym nie przez panią Edytę Górniak, ale skocznie, jak trzeba? Pomyśleć, ile zmarnowało się biało-czerwonych szalików, ile innych ofert przygotowanych na dalsze boje. "Gramy dalej" - głosi gigantyczny plakat rozpięty na potężnym domu w centrum Warszawy. No cóż, nie gramy dalej.
     Komercyjne igrzyska kręcą się nadal, choć nie ma już siły zdolnej je napędzać. Kręcą się więc wolniej. Zapewne za wiele produktów drożej zapłacimy, bo reklamy nie przyniosą oczekiwanych efektów i ktoś te koszty będzie musiał ponieść. Nie zamierzam walczyć z komercjalizacją sportu, kibicowania. Po prostu w nadmierne zadęcie reklamowe musi być włączony element ryzyka. Tym razem ryzyko okazało się nadzwyczajnie duże. Choć właściwie można było przewidzieć, że takie będzie. Przed mistrzostwami Polska przegrywała wszystko, co było do przegrania. Od dawna dochodziły wieści, że piłkarze zbyt intensywnie zajmują się sprzedażą dla celów reklamowych własnych wizerunków, a mniej intensywnie kopaniem piłki. Ponadto tak naprawdę nigdy nie byliśmy futbolową potęgą.
     Nie jestem znawczynią piłki nożnej, ale doprawdy bardziej niż piłkarzy mam ochotę krytykować te tłumy specjalistów, pseudospecjalistów czy komentatorów bredzących o polskich orłach (może by tego ptaka zostawić na herbie, w spokoju), którzy tak ochoczo podbijali narodowy bębenek i którzy natychmiast po przegranych dwóch meczach krzyczeli, że to wstyd, że nasi nic nie potrafią. To co, specjaliści i komentatorzy tego nie wiedzieli? To co z nich za specjaliści? Pocieszające jest jednak to, że sukcesów piłkarzy nikt nie będzie dyskontować politycznie, że nie będą za nimi biegać tłumy polityków, by zrobić sobie wspólną fotografię. Piłka stanie się znów mniej polityczna i zapewne dobrze jej to zrobi.
     **

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska