https://pomorska.pl
reklama
Pasek artykułowy - wybory

Przeżyć za starocie

Dariusz Nawrocki
Ludzie przynoszą najczęściej artykuły  codziennego użytku: sztućce, solniczki, zegary,  sosjerki, porcelanę, szkło, garnki, nogi od  maszyn, walizeczki, dyplomy ukończenia szkół,  lustra, wózki dziecięce...
Ludzie przynoszą najczęściej artykuły codziennego użytku: sztućce, solniczki, zegary, sosjerki, porcelanę, szkło, garnki, nogi od maszyn, walizeczki, dyplomy ukończenia szkół, lustra, wózki dziecięce... Dariusz Nawrocki
Gdy nie mają co jeść, nie mają za co kupić lekarstw bywa, że wchodzą na strych, odkurzają pamiątki po pradziadkach i przychodzą do "Galerii Antyków" w Barcinie, jedynego antykwariatu w powiecie żnińskim.

     - Zubożenie społeczeństwa, w szczególności w tym rejonie, gdzie Lafarge przestało zatrudniać tych ludzi, jest dosyć poważne. Ludzie są trochę zagubieni i przychodzą do nas. Zubożenie to jest na tyle duże, że za to żelazko, które leży na strychu, warte 20, 30 złotych, oni by chcieli 100, 200, przeżyć za to cały miesiąc. Staramy się to jakoś wypośrodkować - mówi Krzysztof Nowak, mąż właścicielki "Galerii Antyków", Barbary Nowak.
     Filiżankami za lekarstwa
     
Ostatnio "Galerię" odwiedziła pani, która nie miała pieniędzy na lekarstwa. Na stół wyłożyła filiżanki. Chciała za nią sumę, która pozwoliłaby jej na wykupienie leków. Zdradziła, ile musi wydać. Filiżanki nie były tyle warte. Pieniądze jednak dostała. - W drodze powrotnej z apteki wstąpiła do nas i powiedziała: dziękuję. Te pieniądze były jej naprawdę bardzo potrzebne. Wychodząc stwierdziła, że będąc w potrzebie zawsze będzie nam coś przynosiła.
     Ludzie przynoszą najczęściej artykuły codziennego użytku: sztućce, solniczki, zegary, sosjerki, porcelanę, szkło, garnki, nogi od maszyn, walizeczki, dyplomy ukończenia szkół, lustra, wózki dziecięce... - My kupujemy w zasadzie wszystko. Jest jednak jeden warunek. Musi to być artykuł pochodzący sprzed 1945 roku.
     Nie wszyscy jednak tak myślą. - Umieram z głodu. Krzyczę na wszystkich, że jest źle. Na strychu mam mnóstwo staroci, które na wiosnę wyrzucę, ale do galerii nie przyniosę, nie sprzedam, żeby ktoś inny na tym nie zarobił - w przeciętnego barcinianina wciela się pan Krzysztof. Niektórzy stosują nawet coś w rodzaju szantażu. Mówią: - Weźmiecie to... Tu rzuca astronomiczną kwotę i dopowiadają: -... albo wyrzucę na śmietnik.
     Kolekcjonerstwo to choroba
     
Wiemy zatem, kto przynosi przedmioty do barcińskiego antykwariatu. Kto więc te wszystkie przedmioty wynosi? - Z Barcina nie mamy prawie żadnych klientów. "Galeria" w 90 procentach zarabia na klientach spoza Barcina. Są to osoby, które przejeżdżają przez Barcin, widzą szyld, zatrzymują się, wchodzą do "Galerii" i "coś" z sobą wynoszą. Niektórzy potem systematycznie w to miejsce powracają. - Kolekcjonerstwo to trochę jak choroba, nieuleczalna choroba. Jak już zaczną na nią chorować, to już nie przestają. Dzięki niej ratują to wszystko, co mogłoby być wyrzucone - mówi pan Krzysztof. Ludzie zbierają lampy, części do nich, zegary, filiżanki...
     W trakcie rozmowy z panem Krzysztofem do "Galerii" wchodzi stała klientka z Piechcina, jedna z nielicznych z gminy Barcin, która dosyć systematycznie tutaj zagląda. W "Galerii" poszukuje eksponatów, które wzbogaciłyby jej domową kolekcję butelek, żelazek, młynków, a szczególnie dzbanuszków. Kolekcjonuje już od 30 lat. Jej pasję przejął również syn,... Jacek Kaczmarek, obecnie burmistrz Łabiszyna. - Ma piękny zbiór porcelany. A zaczynał od drobnych monet - zdradza jego matka, Teresa.
     Pan Krzysztof przyznaje, że prowadzenie antykwariatu bez żadnego zarobku dla firmy, nie miałoby sensu. - My chcemy tu zarobić tylko tyle, żeby mieć na czynsz oraz żeby ten, kto u nas pracuje, mógł godnie żyć. Praca w takim miejscu jest czystą przyjemnością. Co dzień spotyka się człowiek z przedmiotami, które dla kogoś stanowiły wartość emocjonalną.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska