Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przybliżamy postać Piotra Ruszkula. Pytamy o przyczyny jego skutecznej gry, o rolę w zespole i o początki kariery

DARIUSZ KNOPIK [email protected] tel. 52 326 31 94
fot. Paweł Skraba
Bohaterem 2. kolejki rozgrywek grupy zachodniej II ligi był właśnie napastnik Olimpii Grudziądz. Strzelił aż cztery gole Polonii Słubice. To wyczyn, który zdarza się bardzo rzadko w każdej klasie rozgrywkowej.

Jednak Ruszkul już raz w swojej karierze strzelił cztery gole w jednym meczu. - Nie pamiętam, kiedy to było dokładnie
- opowiada. - Chyba nie miałem jeszcze 18 lat. Z Orlętami Reszel graliśmy przeciwko Warmii Olsztyn. Wygraliśmy 6:1, a ja cztery razy trafiłem do siatki. Potem raz ustrzeliłem hat tricka, również dla Orląt. Następnie, co najwyżej udawało mi się tylko zdobywać po dwa gole w jednym meczu. Aż do soboty. Jednak pragnę podkreślić, że nie byłoby ani jednego mojego gola, gdyby nie pomoc kolegów. Dostałem dwa dokładne dośrodkowania od Tomka Rogóża, których nie mogłem zmarnować. Trzeci gol to zasługa Przemka Suleja, która podał mi idealnie, że znalazłem się sam przed bramkarzem. Czwarta bramka padła po błędzie obrońcy, który źle zagrał do bramkarza. Przejąłem piłkę i strzeliłem do pustej bramki - wyjaśnia Ruszkul.

Praca to podstawa

Pytany o przyczyny tak dobrej formy i skutecznej gry odpowiada, że to efekt dobrze przepracowanego okresu w przerwie zimowej, braku kontuzji i zaufaniu trenera Marcina Kaczmarka, który na niego stawia. - Po raz pierwszy od kilku lat mogłem normalnie trenować - wyjaśnia.

- Wcześniej, po opuszczeniu Górnika Zabrze, zawsze szukałem klubu i znajdowałem go dopiero krótko przed rozpoczęciem ligi. Byłem słabo przygotowany i dopiero w trakcie ligi nadrabiałem zaległości. Kiedy złapałem odpowiednią formę rozgrywki się kończyły. Teraz było inaczej. Solidnie pracowałem na obozie zimowym. Nie miałem żadnej kontuzji. Trener Kaczmarek na mnie stawiał, a to jest bardzo ważne. Bardzo pomaga w siebie uwierzyć. Ja za to zaufanie staram się odwdzięczyć dobrą grą i golami. Jednak najważniejsze jest by Olimpia wygrywała - twierdzi wychowanek Orląt Reszel.

Bez wielkich celów

Jednocześnie podkreśla, że twardo stąpa po ziemi i te cztery zdobyte bramki nic nie zmienią w jego życiu. Nigdy nie stawia sobie przed sezonem żadnych planów dotyczących liczby strzelonych goli czy miejsca, które zajmie zespół, w którym występuje. - Zawsze skupiam się na najbliższym meczu - podkreśla. - Zależy mi, by Olimpia grała widowiskowo, ładnie dla oka. By z naszej postawy byli zadowoleni kibice, władze klubu i sponsorzy. Moje zdobycze bramkowe mają drugorzędne znaczenie. Oczywiście, cieszę się z każdego strzelonego gola, ale najważniejsze jest dobro drużyny - dodaje.

Jest co poprawiać

Jak Państwo sądzicie: czy Piotr Ruszkul ma potencjalne szanse zostać najlepszym strzelcem sezonu 2010/11? Napiszcie o tym na naszym forum.

Ruszkul jest wszechstronnym typem napastnika. Gole strzela obiema nogami oraz głową. Pytamy go więc gdzie są jego słabe strony. - Nikt nie jest idealny i zawsze będzie co poprawiać - odpowiada. - Jak zdobędę bramkę prawą nogą, to zawsze można jeszcze tą nogę poprawić. I tak jest z każdym elementem gry. Poza tym nie popadajmy w hura optymizm. Tak naprawdę to my gramy w trzeciej klasie rozgrywkowej i dlatego mam pewnie wiele rzeczy do poprawienie. Jeśli chodzi o łatwość zdobywania bramek to duże znaczenie ma też pozycja na której gram. Trener Kaczmarek wystawił mnie za napastnikiem. Gram trochę schowany, ale jednocześnie częściej jestem przy piłce i więcej jestem pod grą w przeciwieństwie do Przemka Suleja, który musi przepychać się ze stoperami i jemu jest trudniej strzelić gola - wyjaśnia.

Piłka była od zawsze

Ruszkul pytany o inne sporty odpowiada, że odkąd skończył 6 lat i rodzice zaprowadzili go na pierwszy trening Orląt, to zawsze liczyła się tylko piłka nożna. - Jeszcze jako dzieciak rekreacyjnie bawiłem się we wszystkie gry - wspomina. - Teraz jak spotykam się ze znajowymi w mojej rodzinnej miejscowości czy jestem na plaży podczas urlopu, to gramy w siatkówkę. To mnie rozluźnia i zawsze jest mnóstwo zabawy - dodaje.

Wracając do wątku piłkarskiego pytany o to, któremu trenerowi do tej pory najwięcej zawdzięcza, bez namysłu odpowiada:
- Zbigniewowi Kieżunowi. To on ukształtował mnie jako piłkarza. Pracowaliśmy razem już kilka razy i zawsze z dobrym efektem. Myślę, że od niego zyskałem jak na razie najwięcej. Gdy byliśmy w Olimpii Elbląg to trenował ze mną indywidualnie. To mi dało bardzo wiele - mówi z przekonaniem.
Swoimi tegorocznymi osiągnięciami Ruszkul podnosi swoją wartość. Nic tak nie przemawia jak liczba zdobytych bramek. A tych w tym roku napastnik Olimpii ma już 13 (8 wiosną i 5 jesienią). Czekamy na następne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska