Zamierzałam w poniedziałek zarejestrować się do lekarza, ale już o godzinie 10 usłyszałam od rejestrującej pielęgniarki, że nie ma numerków - mówi pani Halina. - Poradzono mi, abym poczekała do wtorku, albo skorzystała z opieki nocnej w Nowym Szpitalu. Ale co przypadkowy lekarz ze szpitala może wiedzieć o moich dolegliwościach, z którymi zmagam się od lat? - Czytelniczka z osiedla Kościuszki tłumaczy przyczyny swojej irytacji. - Chciałam, aby przyjęła mnie moja lekarka, która leczy mnie od lat. Ile osób w miniony poniedziałek i wtorek znalazło się w podobnej sytuacji? Tego się nie dowiemy. Faktem natomiast jest, że na początku tygodnia Miejsko-Gminna Przychodnia w Świeciu przeżywała prawdziwe oblężenie.
- Tak zazwyczaj wygląda większość poniedziałków i wtorków - tłumaczy Beata Sternal-Wolańczyk, dyrektorka przychodni. - To spiętrzenie ma związek nie tylko z tym, że pojawiają się osoby, które źle się poczuły w weekend, ale również rejestrują się chcący skontrolować swój stan po przebytej chorobie - tłumaczy.
Jak przekonuje dyrektorka, najlepszym potwierdzeniem tego, że przychodnia pracuje na najwyższych obrotach są liczby przyjętych pacjentów. - W poniedziałek było to 517 osób, a we wtorek 465 - wylicza. - Od rana do godziny 18 każdego dnia pracowało łącznie 14 lekarzy, w tym jeden realizujący wizyty domowe. Jak łatwo obliczyć, każdy z lekarzy przyjął w poniedziałek blisko 40 chorych. To maksymalna liczba. Oczywiście teoretycznie można by ją zwiększyć, ale wtedy nie miałoby to już nic wspólnego z poradą lekarską. Nie sposób kogoś: rzetelnie przebadać, zrobić wywiad, wypisać receptę i konieczną dokumentację w ciągu pięciu minut - przekonuje Sternal-Wolańczyk. - Zatrudnić dodatkowych lekarzy też nie jesteśmy w stanie, bo po pierwsze nie ma to pieniędzy, po drugie brakuje medyków. Zresztą zdaniem Narodowego Funduszu Zdrowia potrzeby przychodni takiej jak nasza powinno zabezpieczać 10 lekarzy.
Jakie zatem rozładować ten poniedziałkowe i wtorkowe kolejki? Zdaniem dyrektorki nie byłoby ich, gdyby rejestrowali się tylko ci, których stan nie pozwala na to, aby poczekać do środy lub czwartku. W takiej sytuacji są np. przedłużający recepty.
Czytaj e-wydanie »