- Tak naprawdę pierwszą przyczyną strat było trwające ponad tydzień gwałtowne ocieplenie w kwietniu - mówi Kazimierz Wotzka, sadownik z okolic Piły. - Wegetacja przyspieszyła, drzewa wcześnie owocujące zakwitły wcześniej, przymrozek, który nastąpił później, kwiaty zniszczył. Do tej pory największe straty są w czereśniach, mniejsze w wiśniach, jabłoniach i gruszach - wyjaśnia.
Przymrozki, choć występowały wszędzie, nie w każdym z miejsc Wielkopolski dały się we znaki równie mocno. Niestety, regionalne zagłębie sadownicze musiało się zmierzyć z najniższymi temperaturami.
- W czasie kwietniowych przymrozków temperatura spadła do minus 7 stopni i utrzymywała się przez kilka godzin - mówi Kazimierz Wotzka. - To zbyt zimno, by kwiaty mogły wytrzymać.
W innych rejonach Wielkopolski przymrozki były mniejsze. Temperatura nie spadała poniżej 2-3 stopni poniżej zera.
- Taki spadek, jeśli nie trwa zbyt długo, kwiaty są w stanie przetrzymać - twierdzi Filip Mazur, dyrektor Rolniczo-Sadowniczego Gospodarstwa Doświadczalnego Przybroda Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. - Można to potraktować jako selekcję naturalną. Jednak im dłużej niskie temperatury się utrzymują, tym straty większe.
Przyszłość pokaże
Przymrozek wczorajszej nocy nie okazał się dla owocowych drzew w Wielkopolsce groźny. Temperatura spadła tylko minimalnie powyżej zera. Sadownicy jednak z niepokojem myślą o prognozach pogody na najbliższy tydzień.
Przymrozki są zapowiadane, jeśli będą silne - mogą zostać zniszczone także kwiaty wiśni oraz jabłoni i gruszy.
- Najgorzej takie anomalia znoszą drzewa i krzewy w pełni kwitnienia - podkreśla Mazur. - Istotne także, że temperatura może się bardzo różnić nawet w jednym sadzie. Na terenie osłoniętym lasem, budynkami czy w zagłębieniu może być nawet kilka stopni wyższa niż na otwartej przestrzeni.
Dodatkowym problemem wynikającym z niskich temperatur jest także słaba aktywność pszczół. Te niechętnie wylatują z uli na poszukiwanie nektaru. Może się więc okazać, że nawet te kwiaty, które przetrwały przymrozek, nie zostaną w 100 proc. zapylone i plony jeszcze spadną.
- Nie ulega wątpliwości, że taka sytuacja oznacza wzrost cen - mówi Mazur. - Braki owoców z miejscowych sadów zostaną uzupełnione tymi sprowadzanymi z rejonów, w których nic się nie działo, ale konsument za to zapłaci.
Warzywa w lepszej formie
Przymrozki mniej dotknęły producentów warzyw.
- Przede wszystkim dlatego, że większość z nich chroni uprawy przed zimnem czy to okrywając włókniną, czy to w inny sposób - wyjaśnia Kornel Pabiszczak z Wielkopolskiej Izby Rolniczej. - Pewne straty wystąpią jednak na polach buraka cukrowego.
Jak dalece kapryśna pogoda przełoży się na zbiory w sadach i na polach, producenci nie chcą jeszcze szacować.
- Poczekajmy do końca przymrozków - mówi Kazimierz Wotzka. - Wtedy dopiero zobaczymy, ile kwiatów faktycznie przetrwało.
Także pod koniec miesiąca zaczną pracę komisje klęskowe w gminach. Będą one szacowały straty w poszczególnych sadach. Dziś jednak mówi się, że niekiedy sięgają one 100 proc.
wideo: x-news/TVN