Przesłuchanie rozpoczęło się od wzajemnych grzeczności - przewodniczący komisji wicemarszałek Sejmu Tomasz Nałęcz (UP) zwracał się do Michnika "szanowny panie redaktorze", a Michnik rewanżował mu się, mówiąc "wielce szanowny panie marszałku". Michnik miał ze sobą kopię notatki prezes Agory Wandy Rapaczyńskiej, którą ta sporządziła po rozmowie z Lwem Rywinem. Otóż on, powołując się na premiera Leszka Millera, po raz pierwszy zaproponował w niej załatwienie korzystnych dla wydawcy "Wyborczej" zapisów w ustawie telewizyjnej za łapówkę "na fundusz partii premiera". "Nawet jeśli ustawa przejdzie przez rząd, to premier upie...li ją w Sejmie i Senacie" - tak miał Rywin, wedle tej notatki, tłumaczyć Rapaczyńskiej, co będzie, jeśli Agora nie zapłaci.
Premier nie jest idiotą
Naczelny "Wyborczej" opowiadał, że wśród osób, z którymi o propozycji Rywina (ale przedstawiając ją w zawoalowany sposób, bez użycia jego nazwiska) rozmawiał wkrótce po jej złożeniu, byli szef MSWiA Krzysztof Janik, prezydencki minister Dariusz Szymczycha i były ambasador w USA Jerzy Koźmiński. - Mówili, że w rządzie nie ma takiego durnia, który przysyłałby do nas emisariusza z taką propozycją, a gdyby jednak był, to trzeba to sprawdzić. To wpłynęło na moją decyzję, by zwrócić się z tą sprawą do premiera - tłumaczył. Odpowiadając na pytanie Nałęcza oświadczył, że już po pierwszej rozmowie z Leszkiem Millerem był przekonany, że premier nie miał z całą sprawą nic wspólnego. - Nie jest samobójcą, ani idiotą! - dowodził. A w innym miejscu: - Nie wierzę, by mógł postępować głupio. Uważam, że nie można mu postawić zarzutu korupcji.
Komisja chciała się dowiedzieć, jakie relacje łączą zeznającego z premierem. - To są kontakty z Leszkiem Millerem, który jest w tym momencie premierem rządu - odparł Michnik. Na pytanie czy były to kontakty służbowe czy prywatne, oficjalne czy nieoficjalne, odpowiedział, że "nie rozróżnia różnicy w tych kontaktach".
Czy premier prosił o wyciszenie, czy była rozmowa z prezydentem
Jan Rokita (PO) przywołał znajdujące się w prokuratorskich aktach sprawy zeznania dziennikarki "Polityki" Janiny Paradowskiej, która we wrześniu ub. roku (publikacja "Wyborczej" ma datę 27 grudnia) robiła wywiad z szefem rządu. Znalazły się w nim m. in. elementy dotyczące składanych Agorze propozycji Rywina. "Wysłałam materiał do autoryzacji i po 3 dniach zadzwonił do mnie Michnik i poprosił, żeby tych pytań nie było" - miała powiedzieć Paradowska prokuratorowi. - Czy premier prosił pana o wyciszenie tej sprawy? - pytał Rokita. - Nie pamiętam, rozmów było tyle, ale na pewno nie było nacisków - zapewniał Michnik. Nie umiał jednak przekonywująco wyjaśnić, skąd wiedział o wywiadzie Paradowskiej i dlaczego prosił o wycofanie jego fragmentów (ostatecznie nie ukazały się w druku).
Pytany, czy wśród 200 osób "z kręgów politycznych, biznesu i filmu" - z którymi (jak wcześniej wyjaśniał) prowadził rozmowy w ramach "dziennikarskiego śledztwa" przed ukazaniem się artykułu "Przychodzi Rywin do Michnika" - był prezydent Aleksander Kwaśniewski, naczelny wyborczej po raz kolejny zasłonił się niepamięcią. - Czy mamy rozumieć, że z prezydentem RP prowadzi pan rozmowy tak często, że może pan nie pamiętać, na jaki były temat? - drążył Rokita. - Tak! - odpadł Michnik. - Zaskoczyła mnie powściągliwość, z jaką pan Michnik mówił o swoich relacja z osobami pełniącymi wysokie funkcje publiczne - komentował w przerwie obrad wiceszef komisji Bogdan Lewandowski (SLD).
Co wiedział Kurczuk i czy Agora przyszła do Rywina
Naczelny "Wyborczej" przyznał, że w październiku rozmawiał z ministrem sprawiedliwości Grzegorzem Kurczukiem (na prośbę Kurczuka) o sprawie Rywina i poinformował go o prowadzonym przez jego gazetę "dziennikarskim śledztwie". (Jak wiadomo, Kurczuk nie polecił wtedy podległym mu organom ścigania, żeby się tym zajęły).
Rokita cytował też wyjaśnienia ze śledztwa w prokuraturze prezesa TVP Roberta Kwiatkowskiego, w których Kwiatkowski sugerował, że Rywin rozmawiał z nim, "jak twierdził, w imieniu Agory" o zmianie ustawowych zapisów "dotyczących koncentracji mediów" na korzystne dla spółki. - Tworzy się konstrukcja "przychodzi Agora do Rywina" - mówił Rokita. - Prezes TVP świadomie mataczy rzeczywistość! Posuwa się do manipulacji! - odparł Michnik.
Adam Michnik powtórzył przed komisją swoją tezę o "potężnych protektorach", których po ujawnieniu afery znalazł sobie Rywin. W tym kontekście wymienił związany z SLD dziennik "Trybuna" i niewymienionego z nazwiska polityka tej partii. Przekonywał, że nie powiadomił niezwłocznie prokuratury o próbie wymuszenia łapówki wyłącznie dlatego, że "nikt by nam nie uwierzył". - Bałem się, że zostanę potraktowany jak facet z Klewek, który opowiada bzdury. Dziś wiem, ze źle zrobiłem - oświadczył. Pytany przez Piotra Smolanę (Samoobrona), dlaczego nie zastawił na Rywina pułapki wspólnie z Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego, wzburzony wyjaśniał, że nie wyobraża sobie tajnych kontaktów ze specsłużbami kogokolwiek ze swojej reakcji. - Agentury służb w mojej gazecie nie toleruję i tolerować nie będę! - wyskandował dobitnie. (Smolana rozdał dziennikarzom kopię swego pisma do prokuratury, w którym oskarża Michnika o podżeganie Rywina do przestępstwa płatnej protekcji).
Wenderlich? - tylko plotki
Pytany przez posła Lewandowskiego, co wie o ewentualnych naciskach na szefa sejmowej komisji, zajmującej się nowelizacją ustawy telewizyjnej, Jerzego Wenderlicha (SLD), stwierdził, że dotarły do niego wyłącznie plotki.
Komisja postanowiła, że zwróci się do sądu, by zdjął z szefa "Wyborczej" tajemnicę dziennikarską, którą ten się zasłonił, odmawiając zeznań dotyczących metod zastosowanych przez redakcję w ramach "dziennikarskiego śledztwa".
Po przesłuchaniu powiedzieli:
Bogdan Lewandowski: - Zaskoczyła mnie pewna powściągliwość redaktora Michnika w informowaniu na temat własnych relacji z osobami pełniącymi najwyższe funkcje publiczne. Myślę, że pytający o nie członkowie komisji nie byli usatysfakcjonowani. Uważam, że tę wstrzemięźliwość spowodowała konieczność zachowania tajemnicy dziennikarskiej.
Adam Michnik:- Życzę członkom komisji, by w swych śledczych działaniach byli bardziej skuteczni niż prokuratura i ustalili, kto rzeczywiście stał za Lwem Rywinem. Dzisiejsze przesłuchanie przebiegło w atmosferze godnej demokratycznego parlamentu i cywilizowanych ludzi. Bez porównania lepszej niż w piątek w prokuraturze.
Przyszedł Michnik do komisji
Iza Wodzińska

- Mam stuprocentową pewność, że premier Miller nie miał nic wspólnego z korupcyjną propozycją, z którą Rywin przyszedł do "Gazety Wyborczej" - zeznał w sobotę przed sejmową komisją śledczą naczelny tego dziennika Adam Michnik. Po 5 godzinach komisja przerwała jego przesłuchiwanie i dokończy je dziś rano.